Rozdział 13: Władca Ciemności

297 21 7
                                    

Szedłem jak najszybciej było to możliwe pod ciężarem podpierającego się o me całe ramię Rox'a, który przez swój stan nie mógł teoretycznie samodzielnie chodzić. Cały czas słyszałem za plecami śmiech Toby'ego, który jakimś cudem świetnie wiedział gdzie jesteśmy....
Mam nadzieję, że chłopakom lepiej sobie idzie...

Z perspektywy Mikolsa
~~~~~~~~

- ugh... Ja pierdykam... - jęknął z bólu Busz. Chwila. Busz?
- Busz ty żyjesz!

Białooki natychmiast podbiegł do śpiącej królewny i uścisnął z całej siły.
- Napierak udusisz go zaraz!
Zawołałem pół żartem pół serio.

Kiedy Napierak delikatnie odsunął się od Busza ten podparł się o łokcie po czym podsunął się bliżej ściany pod którą się oparł. Mimo, że stracił przytomność to sobie pospał z dobry kawał czasu wyglądał jakby nie spał od 4 dni, widać było po nim, że był wykończony i nie miał żadnych sił w sobie. Chłopak na nas nie spojrzał, jakby nas unikał...
- Busz co się dzieje? - spytałem martwiąc się o kumpla.
- to znowu on... Drugi raz go spotykam. - oparł głowę o ścianę patrząc w sufit.
- jaki on? O czym ty wygadujesz? - dodał Napierak.

Cisza.
Dlaczego się nie odzywa? Czyżby znowu coś przed nami ukrywał, bo przypominał coś sobie z dzieciństwa?
- Ał! - zawołałem natychmiast łapiąc się za głowę gdy poczułem uderzenie czegoś twardego.

Spojrzałem w górę, która była jedynym wyjściem z tego więzienia lecz w nim zobaczyłem znaną mi twarzyczkę
- Kubir! To ty! - zawołałem po cichu szczęśliwy.
- Kubir wyciągnij nas stąd błagam! - powiedział Wojtek.
- bardzo bym chciał, ale nie mogę... Słuchajcie, Tobiasz to nie Tobiasz on nie jest sobą, przy mnie jest teraz Rox, który siedzi tutaj dłużej niż my. Problem jest w tym, że za mną idzie nasz kumpel, który chce nas pozamiatać z tej powierzchni ziemi i fajnie by było, gdybyście najpierw wy nas tu ukryli na dole. - wytłumaczył
- dobra o wszystkim później się dowiemy, wskakuj.
- najpierw Rox. Chodź kolego...

Kubir i ja pomagaliśmy biedakowi zejść na dość głęboki dół tymczasem gdy Napierak sprawdzał co się dzieje z Buszem. Od czasu do czasu pozwalałem sobie zerknąć na nich i ze zmartwionej twarzy Napieraka mogłem dość łatwo wywnioskować, że z Buszem dalej dzieje się coś nie dobrego.
- teraz ja.
- tylko uważaj, nie wiem ile ważysz.
- bardzo zabawne Mikols, lepszego momentu nie mogłeś znaleźć. - rzeknął Kubir.

Kiedy postawiłem Kubira i Rox'a na dół, podszedłem do Napieraka i Busza.
- Mikols słuchaj... Busz gada jakieś brednie... Wogóle mnie nie słucha, a co gorsza nawet na nic nie reaguje... - wyjaśnił przejęty Napierak.
- o jakich bredniach mówi? - podpytał Kubir siedzący przy koledze z niebieską zbroją pobrudzoną krwią.
- coś o tym, żeby go ratować, że on tam jest, jakieś opętania, szara trawka...
- o stary, ty powinieneś zacząć spać o ustalonych godzinach. - palnąłem żartem lecz po chwili znów coś uderzyło mnie w głowę - Ała!
- to poważna sprawa, nie waż mi się z tego żartować!
- no dobra przepraszam

Napierak ma rację. Jakim muszę być idotą, aby w takiej chwili z czegokolwiek żartować przecież tu teraz toczy się bitwa o przetrwanie przeciwko naszemu przyjacielowi
- Oh Kubiiir~ gdzie jesteś kochanie? - nagle odbiło się echo głosu Tobiasza.
- kochanie? - podpytał szeptem Napierak.
- długa historia...
- no to powiedz w skrócie co się stało, że nagle Cię goni skoro nie mógł normalnie chodzić.
- a stało to się tak, że wszystko było zaplanowane. Tobiasz został opętany, stwierdził, że ,,jest przeklęty".
- przecież zawsze to powtarzał. - stwierdziłem.
- to prawda lecz teraz to ma zupełnie innego znaczenia! Tobiasz miał mnie już w garści, wystarczyła tylko sekunda by mnie zabił, ale się zawahał, a kiedy to zrobił puścił mnie wolno. No i po drodze zwiedziłem sobie tą całą twierdzę...
- niE.... TO nIe MoŻe BYć... uUuGh... AnGulAr. TObIaSz.
- matko... Busz twój głos... - odsunąłem się od przyjaciela
- jA niE jEsTeM BusZ.... Lecz nazywam się -

Z perspektywy Angulara
~~~~~~

Szedłem znanym mi już korytarzem do sali tronowej, na którym czekał mój Pan oczekujący ode mnie nowych wieści, które niestety nie były dość radosne. Moim zadaniem było pilnowanie naszego pierwszego więźnia, który tu trafił lecz co się niestety jednak okazuje więzień uciekł z celi. Mój Pan nie będzie z tego zachwycony...
Po dotarciu do sali tronowej, przyklękłem na jednym kolanie, ścisnąłem pięść, którą przyłożyłem do piersi i spuściłem głowę by wyrazić szacunek.
- Panie, więzień uciekł.
- jak do tego doszło? - władca nachylił się bardziej w mą stronę.
- nie znam odpowiedzi mój Panie lecz obiecuję, że naprawimy ten błąd...
- czyli pamiętasz o swoim koledze... Urocze. - Władca Ciemności uderzył z dużą siłą o podłokietnik swego tronu, a ze strachu aż wzdrygnąłem. - masz mi go znaleźć i to samemu! Nie obchodzi mnie jak, masz mi go znaleźć!
- tak jest Panie! - powstałem i odwróciłem się od Pana by wyruszyć na poszukiwania uciekiniera.
- czekaj.

Na rozkaz zatrzymałem krok lecz się nie odwróciłem.
- wyczuwam w tobie strach Angular...
- nic podobnego Panie...
- chcesz powiedzieć, że uważasz mnie za głupca? Że nie potrafię wyczuć lęku? Oj Angular... Twoje serce chyba coś czuje.
- Co chcesz przez to powiedzieć mój Panie? - odwróciłem głowę i spojrzałem zdezorientowany na mego Władcę.
- miłość to żałosne uczucie Angularze, jeśli życie Ci miłe, zapomnij o kochanku.
- s-skąd Pan wie...
- chyba nie sądzisz, że nie potrafię się domyśleć co jest grane, byłem w twojej głowie, widziałem wszystko, twoje myśli, doświadczenia, wspomnienia...
- zrozumiałem... Uczucia nie wchodzą w grę mój Panie
- grzeczny chłopak. - uśmiechnął się po czym machnął ręką na gest mego odejścia, co wykonałem.

Władca Ciemności ma rację tutaj serce może tylko mnie zdradzić, a w najgorszym wypadku wrócę do czegoś, o czym już dawno chciałbym zapomnieć.
- Angular! - usłyszałem głos za sobą.
- co jest? - odwróciłem się do chłopaka
- jak myślisz, do kogo to może należeć? - spytał ironicznie pokazując hełm Rox'a.
Niewiarygodne... Rox nigdy go nie zdejmował...
- skąd go masz?
- w celi, a nieopodal na ziemii ślady krwii, które dokądś prowadziły. - uśmiechnął się
- spisałeś się Tobiasz, a teraz wracajmy go szukać zanim Władca całkowicie się rozzłości. - oznajmiłem bez ukazu uczuć i powędrowałem dokądkolwiek by znaleźć uciekiniera.

Nowy dołączył do mnie i razem zaczęliśmy przeszukiwać Twierdzę Zguby.

Ty nie jesteś Tobiasz... | Ekipa Rapy | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz