-AYO WHATS UP JOHN!- Mark wbił do pokoju nauczycielskiego
-YO MARK LONG TIME NO SEE YA- Johnny
-Co tam pijesz?-Mark wskazał na kubek ze starbucksa ktory Johnny trzymał w ręce
-Pumpkin spice latte. Jechałem po to specjalnie do Chicago.
-Oh damn, thats nice. W ogóle nie powinieneś teraz lekcji prowadzić?-Mark
-co? mam okienko
-no ale Yuty dzisiaj nie ma i miałeś zastępstwo mieć za niego
-serio?
-no
-ale nie no poważnie?
-no tak no
-ale ty tak serio serio?
-no serio, Yuta zostawił ci podręcznik z matmy i jakąś tam encyklopedie ze wzorami żebyś wiedział co masz robic gdy go nie ma.-Mark
-CO? O NIE, JA MAM SWOJĄ PREZENTACJE Z 500 SLAJDAMI O CHICAGO I TO BEDE ROBIC, A NIE JAKĄŚ MATEMATYKE KTÓRA NIKOMU SIE NIGDY NIE PRZYDA!
-a prezentacja o chicago jak ma sie przydac do zycia?-spytał Mark wyjmując sobie z plecaka deske do krojenia i nóż
-MARK, NIE WKURWIAJ MNIE. JAKA JEST NAJDŁUŻSZA RZEKA W CHICAGO?
-nie wiem?- powiedział Mark krojąc arbuza
-NO WŁAŚNIE. IDE EDUKOWAĆ TE BIEDNE KASZOJADY. ej wroc a dlaczego Yuty nie ma? on zawsze jest-Johnny
-poszedł walczyć z unią europejską i ministrem edukacji o obowiązkową matme rozszerzoną na maturze-Mark
-ja pierdole, to ja nie moge byc gorszy skoro tak sie bawimy.-Johnny wziął swój płaszczyk z wieszaka
-a ty gdzie idziesz?-Mark
-IDE KŁÓCIĆ SIE O OBOWIĄZKOWY PRZEDMIOT Z CHICAGO WPROWADZONY JUŻ OD PRZEDSZKOLA!
-EJ JOHNNY CZEKAJ, TO JA IDE Z TOBĄ O OBOWIĄZKOWY EGZAMIN PAŃSTWOWY Z HYMNU KANADY !