1. wstęp

2K 24 1
                                    


***


Outer Banks

Tutaj pracujesz na dwie zmiany, albo masz dwa domy. Dwa plemienia, jedna wyspa.

Figure Eight inaczej ósemka, bogata północna część wyspy na której ludzie nie muszą się martwić czy mają coś do jedzenia, albo w co się ubrać. Osoby bogate, ale aroganckie. Mówimy na nich Snoby. Uważają się za lepszych od nas pod względem bogactwa i statusu.

Płotki strona południowa. Tutaj osoby są kelnerami, myją jachty, udostępniają sprzęt i inne podobne. Osoby biedne, które umieją się dobrze bawić.
Wada bycia płotka? Ludzie nas ignorują i lekceważą. Zaleta? Ignorują nas i lekceważą. Mówię poważnie, dzięki temu robimy co chcemy i kiedy chcemy.

Cheryl - 17-latka mieszkająca na południowej stronie Outer Banks. Urodziła się tutaj, ale w zasadzie zamieszkała to miejsce dopiero 5 lat temu.

Mniej więcej jedenaście lat temu rodzice razem z nią opuścili ósemkę przeprowadzając się do Nowego Yorku do dzielnicy Staten Island, przy czym zostawiając Johna B pod opieką ciotki.

Przeprowadzka miała nie trwać długo, najwięcej z parę miesięcy w interesach ojca. Niestety podpisywał coraz więcej i coraz dłuższe kontrakty, przez które musiał więcej pracować i być na miejscu. Wynikiem tego było mieszkanie w Staten Island przez pięć lat.

Dopiero parę lat temu Cheryl Routledge wróciła na swoją rodzinną wyspę, ponieważ rodzice ulegli śmiertelnemu wypadkowi.

Wiecie co, może zabrzmi to tak jakbym była wyrodną córką, ale wcale nie było mi ich szkoda. Nie zmartwiłam się tym, jedyne co to martwiłam się o siebie i co się ze mną po tym stanie. Nie chciałam iść do domu dziecka czy innych organizacji do obcych ludzi.

Państwo Routldege byli okropnymi rodzicami, nigdy ani ja ani John nie byliśmy dla nich ich dziećmi, traktowali na tak jakbyśmy byli dorośli. Nie potrzebowaliśmy nigdy żadnego wsparcia, zainteresowania, ani choćby trochę miłości ze strony matki i taty, ich zdaniem. Tak jak wcześniej wspomniałam, zostawili Johna w Outer Banks na ponad pięć lat dla interesów.

Uprzedzę wasze pytanie i nie. Nie mogli wziąć nas dwójki (bo przecież tak byłoby dla każdego lepiej) nie wiem czemu. Nigdy nie powiedzieli dlaczego tak nie zrobili, byłam podobno bardziej bezproblemowa niż chłopak, to był jedyny powód jaki poznałam.

Rodzice wcale nas nie kochali i z wzajemnością. Matka w Nowym Yorku zajęła się bardziej swoją karierą prawniczki, a ojciec jak wiadomo podpisywał różne kontrakty, aby podwoić swoje pieniądze i otworzył swoją firmę gdzie zajmował się innymi dużymi firmami samochodowymi.

Gdy już z nimi zamieszkałam, dawali mi pieniądze i myśleli, że jestem szczęśliwa. Niby pieniądze dają szczęście i nie dają. Zależy komu, jeżeli urodziłeś się od razu w bogatej rodzinie to wszystko było pod dostatkiem, a jeżeli nie to niestety zawsze trzeba było szukać żeby zarobić jakiekolwiek pieniądze, żeby móc pozwolić sobie na rzeczy średniej klasy.

Ja znajdowałam się w tym pierwszym punkcie. Miałam wszystko pod dostatkiem, nie musiałam martwić się czy będę miała co jeść w najbliższym miesiącu albo czy w następnym tygodniu będę mogła kupić sobie nową bluzę. Niestety mając na myśli "wszystko" chodzi mi tylko o rzeczy materialne, pod dostatkiem ani chociaż trochę, nigdy nie miałam zainteresowania rodziców.

we broke the rule//JJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz