Wtorek
Obserwuję tańczących ludzi, popijając swojego drinka. Jest dopiero początek tygodnia, przez co w lokalu znajduje się niewiele osób. Muzyka gra głośno, a różnobarwne światła nieustannie poruszają się, przez co mam wrażenie, że moja głowa eksploduje. Biorę kolejny łyk i tym razem moją uwagę przykuwa pewna para. Chłopak wygląda na starszego i obejmuje mocno swoją partnerkę w pasie. Dziewczyna natomiast wygląda, jakby jeszcze nie ukończyła osiemnastu lat, ale nie zamierzam na to reagować, co prawda obowiązuje tutaj ograniczenie wiekowe, ale każdy przecież ma prawo do zabawy.
Nachyla się do niej i mówi coś na ucho, a czarnowłosa w odpowiedzi uśmiecha się szeroko. Przysuwa się do niej jeszcze bardziej, a potem wpija prosto w jej wargi.
Zachowują się, jakby cały otaczający ich świat nie istniał, jakby liczyło się to, co dzieje się tu i teraz.
*
Wychodzę na balkon i szukam w kieszeni paczki papierosów. Wyciągam jednego i podchodzę bliżej barierki.Wypuszczam dym z drżących ust, bo na dworze jest ujemna temperatura, przez co moje dłonie również drętwieją i lekko drżą.
- Ah, tu jesteś.- słysząc ulubiony głos, odwracam się w stronę kobiety, a moje kąciki ust wędrują ku górze.- Podzielisz się ze starszą panią?
Jej pytanie kompletnie mnie szokuje, przez co kobieta śmieje się delikatnie, a ja wyciągam paczkę w jej stronę, a ona od razu częstuje się i zapala.
- Boże, jak ja mogłam tyle lat żyć bez tego.- mówi, a moje oczy otwierają się szerzej.
- A ty w ogóle kiedyś paliłaś?- pytam, nie krępując się tym, że mówię do niej na ty.
- Oczywiście, że tak. Nie było dnia, kiedy bym nie zapaliła papierosa, aż do momentu, kiedy to Susan pojawiła się na świecie.
Przytakuje głową i powracam spojrzeniem na panoramę miasta. Kończę wypalać swojego papierosa i przydeptuję go butem. Pociągam lekko nosem i kiedy mam zamiar się odezwać, kobieta robi to pierwsza.
- Wiesz, że czasami mam wrażenie, że to wszystko było moją winą.- mówi nagle, a ja marsze brwi, bo nie do końca rozumiem, o co jej chodzi.
- O czym mów...
- O Tristanie.- przerywa mi, a ja czuję nagłą suchość w ustach.- Dałam mu twój numer, zadawał wiele pytań odnośnie ciebie, interesował się aż... za bardzo. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, bo myślałam, że naprawdę mu się spodobałaś.- kręci głową, a ja przymykam powieki, bo nie chce znowu tego rozpamiętywać.- Dałam się nabrać.
Wypuszczam powietrze, a z moich ust wylatuje para, jednak nie jest mi zimno, bo przez usłyszenie samego Jego imienia, narasta we mnie uczucie, przez które od razu robi mi się gorąco. Nienawiść.
- Wszyscy daliśmy się nabrać.- mówię, a mój głos brzmi całkowicie inaczej. Jakbym nie miała w sobie nawet krzty energii.- Nawet gdybyś nie dała mu tego numeru to i tak to wszystko by się stało... To było nieuniknione.- dodaje cichszym głosem, a Rose przygląda mi się wnikliwie.
- W tym wszystkim zastanawia mnie tylko jedno.- mówi, a ja kieruje wzrok przed siebie.- Dlaczego pozwolił na aż takie zbliżenie między wami?
Pytanie to wisi w powietrzu dobre kilka sekund, a ja zaciskam ręce mocniej na barierce i przysięgam, że jeżeli tak dalej pójdzie to chyba ją wyrwę.
- Bo chciał zdobyć moje zaufanie.- mówię, przypominając sobie dokładnie sytuację ze starej fabryki.
- No właśnie, ale po co?- pyta.