Rozdział 5

81 13 7
                                    

Krople wody rytmicznie uderzały o szybę, wiatr świszczał wyginając przy tym drzewa na i ich gałęzie, na których zostało już niewiele barwnych liści, bo większość spoczywała już dawno na ściółce. Błyskawice rozświetlały, ciemne przez chmury, niebo, a poprzez uchylone okno do mieszkania dostał się chłód i trochę wody, która skapywała na parapet mocząc go. Szybko podszedłem i zamknąłem szczelnie okno, a później położyłem siatkę z zakupami na blacie.

Rozkładając kupione produkty w lodówce, szufladach czy szafkach nuciłem jakąś melodię, którą kiedyś gdzieś usłyszałem i akurat dręczyła mój mózg. Nienawidzę tego uczucia gdy jestem czymś zajęty i totalnie z nikąd w głowie pojawia mi się jakaś piosenka lub utwór i będzie mnie dręczyć do końca dnia. Teraz tak właśnie było z piosenką „My kind of woman" autorstwa Mac'a DeMarc'a, którą uwielbiam i często jej słucham czytając książki lub podczas spacerów.

Nie pamiętam czy już wspominałem, czy jeszcze nie, aczkolwiek kocham spacery, bo pomagają mi one w uspokojeniu się i wyciszeniu. Właśnie teraz z wielką chęcią udałbym się na taki dłuższy spacer z jakimiś spokojnymi piosenkami w słuchawkach, ale pogoda niezbyt sprzyjała takiej przechadzce i raczej nawet jakbym jednak zdecydował bym się iść mógłbym skończyć z katarem i innymi skutkami przeziębienia.

Pustą torbę schowałem do szafki razem z innymi i poszedłem do pokoju. Przekraczając jego próg momentalnie skoczyłem na łóżko i nie ruszałem się chyba z dziesięć minut. Pomijając fakt, że może nie pracowałem jakoś długo i wyczerpująco dzisiejszego dnia, to byłem bardzo zmęczony dokładnie tak, jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Jak dla mnie, czyli osoby, która miała prawie niezmienną i monotonną codzienną rutynę, dzisiaj się sporo wydarzyło, a mam tu głównie na myśli tę akcję z supermarketu.

Szczerze to sam byłem zdziwiony swoją postawą, dlatego że jeszcze pół roku temu po prostu zachował bym się jak wszyscy inni tam zebrani, czyli zacząłbym panikować i uciekać, ale jednak coś we mnie wstąpiło i zrobiłem inaczej zapobiegając kradzieży a może i nawet zabójstwu. Mam wrażenie również jakby los chciał, abym znalazł się tam, w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie oraz, żebym zapobiegł może i nawet krwawej tragedii, bo kto się co mogło by się wydarzyć gdybym nie zareagował.

Cały czas przed oczami miałem obraz tego mężczyzny celującego pistoletem w moją stronę a następnie, w kierunku tamtej kobiety. Gdy wyszedłem wtedy ze sklepu byłem tak roztrzęsiony, że zanim odjechałem z parkingu musiałem poczekać chyba z trzydzieści minut aby się uspokoić.

Nie mówię tutaj o tym, żebym płakał czy inne takie ale najzwyczajniej w świecie byłem spięty i właściwie to jednak bliski płaczu. To była bardzo niecodzienna, jak dotąd, dla mnie sytuacja i mimo, iż wiedziałem jak mniej więcej powinienem się zachować bałem się, że coś jednak pójdzie nie tak. Że może jednak ukradnie te pieniądze lub co gorsza zastrzeli kogoś umyślnie bądź też nie.

Wstałem z łóżka, podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej pierwszą od góry piżamę, a następnie poszedłem wziąć prysznic. Gdy gorąca woda dotknęła mojego chłodnego ciała to się przestraszyłem ale później byłem już przyzwyczajony do temperatury. Prysznice to dla mnie jedna z form relaksu, uwielbiam to uczucie gdy gorąca woda mnie przyjemnie otula i odpręża, a stukot kropel, o szybę kabiny i podłoże, normuje oddech. Nagle przypomniało mi się, że przecież mam do przejrzenia tamte akta, które wydawały mi się być mocno podejrzane.

Nieucieszony tym faktem skończyłem prysznic, czego tak w zasadzie zbytnio nie chciałem, ubrałem piżamę i wyszedłem z łazienki. Udałem się do kuchni i zrobiłem sobie dwie kanapki z serem i sałatą oraz wstawiłem wodę na herbatę. Zawsze gdy się uczyłem piłem ją, bo pomagała mi się skoncentrować i też była dla mnie lekarstwem na stres.

Często w szkole nawet ucząc się na sprawdzian stresowałem się, że go nie zdam jednak prawie zawsze było inaczej. Mówiąc prawie, mam na myśli sytuacje, w których otrzymywałem oceny typu dopuszczający lub niedostateczny ale było to rzadkością.

Co prawda nigdy nie byłem jakimś wybitnym uczniem ale co rok przechodziłem, a nawet dziewięć razy miałem czerwony pasek na świadectwie. W ostatniej klasie gimnazjum egzaminy zdałem całkiem dobrze, a co za tym idzie miałem więcej punktów, więc dostałem się do lepszego liceum, a dokładnie to do liceum ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki.
Po liceum maturę również zdałem na dosyć wysoki wynik, co pomogło mi w dostaniu się na studia dokładnie takie, na które chciałem się dostać już od przed ostatniej klasy gimnazjum.

Już mając te 14 lat marzyłem o zostaniu policjantem, a nawet o awansowaniu na stopień Komendanta. Od dzieciaka jarały mnie bajki o policjantach, a gdy byłem starszy potrafiłem zarywać nocki czytając książki lub oglądając filmy z motywem kryminalnym. Po prostu coś mnie przyciągnęło do tego zawodu i chyba nie puści ale kto wie co będzie za rok lub dwa albo nawet i miesiąc.

Gdy czajnik się wyłączył, sygnalizując tym samym, że woda jest już wrząca, zalałem przygotowany wcześniej kubek z woreczkiem ziół w środku. Wrzuciłem do porcelanowego kubeczka plasterek cytryny i jedną łyżeczkę cukru i zaniosłem kubek oraz talerz do pokoju i postawiłem na biurku. Zawsze mama robiła mi taką herbatę gdy byłem chory lub nie mogłem spać i śnił mi się koszmar. Gdybym tylko mógł, pojechałbym na tydzień lub dwa do Bielska Białej ale jedyne co mnie zatrzymuje to ten nieszczęsny staż.

Zapaliłem lampkę biurkową, wyciągnąłem puste kartki z drukarki, które mogą się przydać na notatki, przygotowałem długopis i zakreślacze, bo najlepiej się uczę korzystając właśnie z kolorowych mazaków, ponieważ podkreślam najważniejsze rzeczy i grupuję informacje zaznaczając je kolorami, a następnie rozsiadłem się wygodnie na krześle. Sięgnąłem po telefon leżący na łóżku, odblokowałem go i otworzyłem aplikację „zdjęcia". Stuknąłem w folder ze zdjęciami kartek z teczki akt i zacząłem czytać.

                                     ***

Zdjąłem wszystkie kartki i pineski z tablicy korkowej wiszącej nad biurkiem, w celu zrobienia miejsca na dowody śledztwa. Nie powinienem tego robić i prawdopodobnie jakby ktoś się dowiedział to mógłbym zostać wyrzucony ale chcę udowodnić, że jestem w stanie sam poprowadzić śledztwo i zakończyć sprawę. Z zebranych i przeczytanych informacji wiem tyle, że właśnie nie dość, że sprawa jest nierozwiązana to jeszcze, ale tego nie jestem pewien, Polański chciał coś zataić.

Powieki opadały mi na oczy i byłem nieprzytomny oraz wyczerpany przez emocje, które skumulowały się we mnie po całym dniu przeżyć, ale czytałem dalej. Przysypiałem prawie na siedząco i nie mogłem się skupić a tekst, który czytałbym normalnie raz, czytałem cztery razy i nadal nie wiedziałem o czym on jest. Mój mózg był wyczerpany i niezdolny do jakiejkolwiek pracy czy działania.

Stwierdziłem, że nie mam już siły i wyłączyłem  telefon, posprzątałem na biurku i odniosłem kubek oraz talerz do kuchni. Umyłem je i posprzątałem kuchnię, po czym sprawdziłem jeszcze czy drzwi wejściowe są zamknięte na dwa spusty, bo jak to mówią „przezorny zawsze ubezpieczony". Na koniec wróciłem do pokoju, zgasiłem światło, a następnie rzuciłem się na łóżko i zasnąłem uprzednio ustawiając budzik na 5:00 oraz podłączając telefon do prądu, a krople deszczu uderzające o szkło okna skutecznie pomagały mi w zaśnięciu.

————————————
Cześć! Jak mogliście zauważyć, przez ostatni tydzień rozdziału nie było za co bardzo was przepraszam, jednak szkoła jest dla mnie priorytetem na tą chwilę ale wracam już z regularnością.

Mam jeszcze do was pytanie. W jakie dni chcielibyście rozdziały i kiedy najlepiej się wam je czyta (mam na myśli porę dnia)?

Chciałabym dopasować publikację pod was, bo mi jest to obojętne. Jeśli wam też to możecie nie odpowiadać i po prostu dalej rozdziały będą się pojawiać we wtorki.
Z góry dziękuje! <3

•𝗢𝘂𝘁𝘀𝗶𝗱𝗲 𝗼𝗳 𝘁𝗿𝘂𝘁𝗵•|dxd|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz