Szare myśli w szary dzień

601 30 9
                                    


"13"

Tej burzy ostatniej palcem powiodę i prześledzę

Jej żyły rozlane po tafli szklistej

Gdzieś w mroku ujada i wyje czuję go choć nie widzę

W każdy poranek każdej nocy mglistej

A niebo znów wybucha niebo płonie i płacze rzęsiście

Przeklina ziemię iskrami rozrywa mrok śle dreszcze

Porywa włosy targa dusze jak liście

Czasem burzy trzeba żeby poczuć coś wreszcie

To elektrycznością naładowane powietrze ten zapach i jeszcze

Nie planuję bo już nie chcę, myślę czy więc jestem?

Ten ból, choć go mam nie jestem wieszczem

Zjadam chleb, mierzę się co dzień z każdym gestem

Za twarzą błazna ukrywam cień

Lewituję płonę spalam się i płynę z deszczem

Z nocy na noc z dnia na dzień

Ku kolejnej wiośnie w przestrzeń.


Błądziłam myślami gdzieś daleko a palce już nie nadążały za kroplami spływającymi po szybie. Atramentowe niebo znów przeszył błysk. "Bóg się gniewał" tak mawiała babcia, więc bałam się burzy jak każdy bogobojny ale i kierujący się rozsądkiem człowiek. Jednocześnie od dziecka lubiłam zasypiać przy grzmotach, błyskach i miarowym dudnieniu deszczu, który mnie uspokajał i tulił do snu jak kołysanka. Nie potrafiłam go nienawidzić, bo czy deszcz był winien temu, że na drodze ktoś się spieszył, ktoś był pijany albo po prostu nie miał szczęścia?

Uchyliłam okno i wzięłam głęboki wdech. Cholera, nie ma nic lepszego niż ten zapach świeżości. Burza ma w sobie coś takiego oczyszczającego, wkońcu zmywa cały syf z ulic do rynsztoków. To mogła być ostatnia taka noc w tym roku, dlatego ciągle jeszcze ociągałam się z tym by pójść spać. Bo kładąc głowę na poduszce człowiek nigdy nie wie czy doczeka kolejnego dnia lub następnej burzy a już na pewno ja z moim gównianym szczęściem, w moim gównianym życiu. Zresztą, "życie" dobitnie przeliterowałam w myślach ten krótki acz tak wiele znaczący wyraz. Co jest warte dzisiaj życie? Życie to cierpienie. Śmiało stawiałam między tymi dwoma znak równości.

- Boże – westchnęłam powtarzając swoją cichą modlitwę. - Jeśli to widzisz i tylko grzmisz? Niech ten świat się już skoczy! Jakim trzeba być ślepcem albo ignorantem żeby mówić, że jest piękny? A co jest pięknego w cierpieniu?

*

"Kurwa no tylko nie dziś!" pomyślałam stojąc w tej dusznej sali, przepełnionej pomieszanym smrodem potu i perfum parujących z ciał zestresowanych nastolatków przez ostatnie 45 minut lekcji, która to właśnie dobiegła końca. Stałam przed biurkiem pana Warda, podrygując z nerwów nogą i patrząc jak wskazówki nieuchronnie przeskakują na tarczy zegara. Nie miałam na to czasu, bo za mniej niż pół godziny zastępowałam w pracy Kita jakiegoś tam a temu zebrało się akurat dzisiaj na pogawędkę.

13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz