Grób Merlina (Rok V, Rozdział 23)

444 35 42
                                    

— Jak my je znajdziemy? — zapytał po jakimś czasie Scorpius.

Od kilku minut Scorpius i James szli przed siebie w milczeniu. Żaden z chłopców nie wyrywał się do rozmowy, pamiętając ich ostatnią konfrontację.

James słysząc to pytanie, machinalnie spojrzał na swój lewy nadgarstek, na którym zapięty miał zegarek — prezent od Sheili na jego siedemnaste urodziny.

Pamiętał dzień, w którym mu go podarowała. Była wtedy taka szczęśliwa. Patrzyła na niego z tak ogromną radością i ekscytacją w bursztynowych oczach, które wręcz błyszczały.

Poczuł uścisk w sercu. Tęsknił za nią. Z Sheilą u boku czuł się wystarczający. Jakby tylko ona mogła sprawić, że będzie szczęśliwy.

— Mam coś, co powinno nam pomóc — stwierdził James.

Delikatnie nacisnął czarny przycisk, z którego natychmiast wyłonił się czarna strzałka wskazująca, aby podążali do przodu.

— Co to jest? — zdziwił się blondyn, marszcząc brwi.

— To poszukiwacz, który doprowadzi nas prosto do Sheili i Rose — odpowiedział dosyć niechętnie Potter. — Nic więcej nie musisz wiedzieć.

Ślizgon prychnął pod nosem.

— Jesteś tego pewien? — zapytał z wyraźną nonszalancją w głosie. — Beze mnie nawet byś nie wiedział, że Fenwick i Weasley weszły do lasu.

— I co mam z tego powodu kłaniać ci się w pas? — sarknął James, kręcąc głową. — Twoje niedoczekanie.

— Powinieneś — odparował bez zająknięcia Malfoy. — Powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie twoja głupota najprawdopodobniej byłbyś w tym momencie na miejscu Weasley. Obaj wiemy, że ruda sobie nie poradzi. Fenwick jest skazana na siebie.

— Mylisz się — powiedział z nieco mniejszą pewnością niż dotychczas. Scorpius wzbudził w Jamesie dodatkowy strach. — Rose jest zdolną czarownicą. Poradzi sobie, cokolwiek czeka na nią w lesie.

— Za marzenia podobno nie karają — skomentował blondyn.

— Co cię łączy z Sheilą? — zapytał po jakimś czasie James, nie mogąc się powstrzymać.

James był zazdrosny. Niepokoiło go, jak bardzo Malfoy troszczy się o Sheilę. To nie było normalne i Jamesowi bardzo się to nie podobało. Mógł być mu wdzięczny, że Scorpius uratował ją w poprzednim roku i teraz powiedział Jamesowi, że była w niebezpieczeństwie, jednak nie uspokajało to Pottera.

Ślizgon coraz bardziej działał mu na nerwy.

— Nie powinno cię to obchodzić, Potter. To nie twoja sprawa — odpowiedział spokojnie.

— Obchodzi mnie to, bo Sheila jest moją...

— No kim? — przerwał mu Scorpius, wciąż nie tracąc typowego dla siebie opanowania. — Nie jesteście przyjaciółmi, rodziną, nie jest też twoją dziewczyną. W takim wypadku schowaj tą swoją bezsensowną zazdrość i się zamknij.

James zacisnął mocno szczękę, jednak nic więcej nie powiedział. Wchodzenie w dialog ze Scorpiusem Malfoyem było zbyt wkurzające. Potter wolałby już słuchać o podbojach miłosnych Molly...

*

Brunetka i rudowłosa pojawiły się na polanie, która znajdowała się dokładnie w centrum Zakazanego Lasu. Polana ta była dokładnie oświetlona, aż ciężko było uwierzyć, iż wciąż była noc.

Sheila westchnęła głośno, wpatrując się w kilku metrową, kamienną skarpę, z której to wydobywał się tajemniczy blask. Widząc go, Sheila poczuła rozchodzące się po ciele ciepło, jakby przeszedł ją delikatny, acz przyjemny prąd.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz