Wstałem następnego dnia rano dosyć szybko. O 20:00 mam samolot, także na lotnisku muszę być już jakoś o 17:00. Muszę załatwić jeszcze parę spraw, zszedłem na dół zjeść śniadanie i pierwszy cel to będzie Kacper. Muszę zabrać swoje rzeczy i pogadać z nim jeszcze przed wyjazdem.
- Kochanie, jesteś pewien że chcesz lecieć?
- Tak , mamo
- A firma? , Studia? , synu...- odezwał się tata
- Wezmę urlop doktoracki, co do firmy poradzisz sobie, będę nas reklamował w Nowym Jorku.
- Marcin uważam że to zbyt pochopna decyzja
- Nie, mamo to jest dobra decyzja.
- No dobrze...
- Tato, znalazłeś mi mieszkanie?
- Tak ale pierwszy tydzień będziesz musiał pomieszkać w hotelu
- Nie ma sprawy, dzięki. Dobra idę pozałatwiać sprawy.
Wyszedłem z domu, pożyczyłem auto taty i pojechałem do Kacpra.
Wyszedłem i poszedłem pod nasze mieszkanie . Zapukałem
- Marcin ?
- Cześć, ja po rzeczy
- Wejdź - jak powiedział tak zrobiłem.
Poszedłem do siebie i spakowałem się.
- Gdzie mieszkasz teraz?
- Wyjeżdżam
- Co ? Gdzie ?
- Do Stanów
- Co kurwa?
- Kacper zanim wyjadę...pogadamy?
Kacper spojrzał na mnie
- Przepraszam, wiem, że zjebałem , że nie powinienem...Tylko to wszystko nie tak...Daj mi wytłumaczyć...
- Mów
- Próbowałem się trzymać od Lexy z daleka, specjalnie byłem dla niej wredny żeby widziała we mnie wroga ale zawsze wychodziło,m tak że los nas do siebie zbliżał, i mimo że próbowałem nie potrafiłem trzymać się od niej z daleka. Co do zakładu z Stuartem, powiedziałem mu że rezygnuję, że nie chcę zranić Lexy a Tobie zamierzaliśmy powiedzieć prawdę o nas ...
- Jednak nie powiedzieliście
- Bałem się stary, nie chciałem stracić kumpla...Nie chciałem Ci odbić dziewczyny...przepraszam Cię.
- Tylko że to zrobiłeś, i ją również oszukałeś
- Wszystko co jej mówiłem było prawdziwe, nigdy jej nie okłamałem...Stary ona jest dla mnie wszystkim...- pociekły mi łzy
- Ty ją naprawdę kochasz...
- Tak, najbardziej na świecie...
- To dlaczego wyjeżdżasz?
- Bo powiedziała że nie chcę mnie już więcej widzieć.
- Walcz o nią
- Nie , już dość ją zraniłem, ona zasługuje na kogoś lepszego...Kacper proszę chociaż Ty mi wybacz...
- No nie wiem ...
- Nie chcę wyjeżdżać pokłócony
- No dobra, ale nie wiem czy dam radę z Tobą utrzymywać kontakt
- Jasne , rozumiem i dziękuję za wybaczenie. Trzymaj się
- Marcin , uważaj na Siebie .
Przytuliśmy się i pojechałem na uczelnię załatwić urlop .Lexy
- Julka, co ci mam powiedzieć? Jest źle
- Kurde, ale jesteś pewna że mu nie wybaczysz?
- Tak...
Nagle zauważyłam przechodzącego Marcina. Nasz wzrok się napotkał.
- Zostawię was- powiedziała Julka i odeszła na bok. Marcin do mnie podszedł.
- Wiem że miałem się do Ciebie nie zbliżać ale muszę Ci coś powiedzieć
- Słucham?
- Kacper mi wybaczył
- To fajnie...
- Jeszcze jedno . Wyjeżdżam
- Co ?
- Wyprowadzam się do Stanów, dzisiaj o 20 mam samolot
- C..Co? Ale...
- Już nie będziesz musiała mnie widywać. Chciałem Ci tylko powiedzieć że Cię kocham i to się nie zmieni. Trzymaj się i powodzenia-pocałował mnie w policzko i poszedł do auta. Odpalił silnik i odjechał.
- Lexy? Czemu ty płaczesz?- spytała Julka
- Wyjeżdża...
- Co ? Gdzie?
- Wyprowadza się do Stanów Julka ...
- O japierdole...
- Co ja mam zrobić...
- A co czujesz ?
- Nie chcę żeby wyjeżdżał kurwa...
- Powiedz mu
- Ale nie mogę mu wybaczyć...
- I tak mu to powiedz. Przemyśl.
Julka zostawiła mnie samą z myślami.
Po skończonych zajęciach wróciłam do domu , niespodziewanie czekał tam na mnie Kacper.
- Co tu robisz?
- Możemy pogadać?
- Tak
Poszliśmy do mojego pokoju .
- O co chodzi?
- O Dubiela
- Kacper...
- On Cię kocha, jeszcze nigdy go nie widziałem tak zakochanego...Lexy nie pozwól mu wyjechać
- Nie potrafię mu wybaczyć
- Też go kochasz
- Oszukał mnie
- Nie do końca, Stuart by ci chciał coś powiedzieć. - włączył mi facetime
- Lexy , kiedy wróciliście z Nowego Jorku, Marcin mi powiedział że rezygnuję z zakładu , że Cię kocha, on żałuję.
- Chłopaki to nie zmienia faktu że się założył...
- Tak ale on bał się przyznać do swoich uczuć...- dokończył Stuu
- Nie mogę przepraszam...- rozlączyłam się.
- Szkoda , pasujecie do Siebie . Nic tu po mnie, lecę pożegnać Marcina na lotnisko. Pamiętaj 20 odlatuję .
Kacper wyszedł i zostawił mnie samą z myślami . Siedziałam i myślałam spojrzałam na zegarek i była 18:40.
- Lexy, idziesz na kolację?
- Nie ...
- Co się dzieje?
- Mamo , czy ja powinnam jechać na to lotnisko?
- Skarbie, a co czujesz?
- Zawiódł mnie , nie umiem mu wybaczyć ale nie chcę żeby wyjeżdżał...
- Powiedz mu , kochanie pożegnaj się z nim , będziesz żałować że tego nie zrobiłaś.
- Ale to będzie bolało.
- Skoro Marcin wybrał taką drogę zaakceptuj, jeżeli czujesz że nie zmienisz tego to w porządku ale pożegnaj się z nim , wiesz jeżeli jesteście sobie pisani to jeszcze się zejdziecie. Choćby was dzielił ocean.
- Dziękuję, kocham Cię mamo - przytuliłam ją i zamówiłam szybko ubera. Wybiegłam i pojechałam na lotnisko obym zdążyła.Po 40 minutach przez korki w końcu dojechaliśmy na miejsce. 19:45 zajebiście kurwa...Zaczęłam biec, wbiegłam na lotnisko, kurwa nie ma go nigdzie.
- Przepraszam samolot do Nowego Jorku?
- Odlatuje za 10 minut , sektor B
Szybko tam pobiegłam.
- A Pani ? Leci?
- Proszę niech Pan mnie wpuści...Muszę kogoś pożegnać...
- Z rodziny?
- Tak - skłamałam
- Proszę wejść. - wpuścił mnie
Zaczęłam znowu biec i szukać Marcina. Jest, stoi z Kacprem, Stuartem,Agatą i rodzicami.
-Marcin ! Czekaj!
- Lexy? - szybko do niego podbiegłam.
- Co ty tutaj robisz ? - spytał
- Nie leć
- Nie rozumiem
- Nie leć, nie z mojego powodu
- Nie mogę tu być wiedząc że Cię straciłem
- Marcin...
- Po co Przyjechałaś?
- Zatrzymać Cię
- Lexy skoro nie mam Ciebie, nie mam nic.
- Nie jestem w stanie Tobie wybaczyć...
- Wiem i rozumiem, w takim razie pozwól mi lecieć...
- Marcin ...Proszę...- rozpłakałam się
- Kocham Cię...I zawsze będę...Zmieniłaś moje życie o 180 stopni...weszłaś do mojego życia jak Huragan i wywróciłaś wszystko do góry nogami...Dzięki Tobie wiem co to prawdziwa miłość...- rozpłakał się
- Nie żegnaj się
- Muszę...Tak będzie lepiej dla nas obu..
Jak zniknę...
- Dlaczego tak musi być?
- Czasem miłość tylko nie wystarczy...
- Chcę żebyś wiedział że mimo wszystko, że mimo wszystko jesteś dla mnie ważny, że przy Tobie zrozumiałam co to miłość,co to znaczy kochać...
Marcin mnie przytulił
- Samolot do Nowego Jorku odlot za 3 minuty !! - Zaczęła mówić jakaś Pani w głośnikach.
- Na mnie pora
- Marcin...
- Tak ?
- Jeżeli jesteśmy sobie pisani, odnajdziemy się...Choćby nas dzielił ocean...
- Już zawsze Będę Cię kochał...Zawsze...
- Ja Ciebie też...Nie zapomnij o mnie ...
- Nigdy...Przepraszam za wszystko, mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz...
- Z czasem rany się zagoją...
- Minuta do odlotu! - znowu jebany głośnik.
- Żegnaj.
- Uważaj na Siebie...
- Nigdy nie chciałem Cię stracić- płakał tak bardzo płakał...
- Tak widocznie musi być...
Marcin pocałował mnie namiętnie, oddałam pocałunek, chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, niestety nic nie może trwać wiecznie.
- Marcin samolot...-przerwał tata Marcina .
Odsunął się, przytulił się z rodzicami, przyjaciółmi spojrzał na mnie ostatni raz i poszedł...wsiadł do samolotu, odleciał...Nie ma go,znikł...Rozpłakałam się jak mała dziewczynka, mama Marcina mnie przytuliła.
- Będzie dobrze, ułoży się ...powiedziałaWyszłam z lotniska, ostatni raz spojrzałam na zbijający się samolot w górę i powiedziałam sama do siebie :
,,JEŻELI JESTEŚMY SOBIE PISANI ODNAJDZIEMY SIĘ, CHOĆBY DZIELIŁ NAS OCEAN " .END
Dziękuję wszystkim którzy dotrwali do końca i przeczytali książkę!❤
CZYTASZ
WREDNY CHŁOPCZYK | LEXY I MARCIN
Romance,,Lexy ogarnij się! - złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie - No co kazałeś się trzymać z daleka a znowu mi dupe ratujesz - powinnaś podziękować a nie gadać głupoty - Głupoty? To twoje słowa Dubiel, po prostu Cię kurwa nie rozumiem ra...