Rozdział 8

2.7K 205 20
                                    

Maraton 2/4. Dajcie znać, co sądzicie ❤️

_________

Bolało mnie dosłownie wszystko.

Nawet nie musiałam otwierać oczu, żeby wiedzieć, że usnęłam wczoraj na podłodze, podczas oglądania „Zakochanego kundla". Twarde panele nie były litościwe, nawet jeśli dzieliły mnie od nich dwa koce i parę poduszek.

Szlag. Nawet nie wiem, w którym momencie usnęłam. W ogóle dałam radę obejrzeć cały film?

- Jen, obudziłaś się! - niepewnie spojrzałam na kanapę, na której siedziała chichocząca Caroline. Uśmiechała się pięknie, podczas gdy w jej oczach błyskały psotne ogniki. Ciekawe, co wymyśliła tym razem.

- Jak widać - mruknęłam, podnosząc się na rękach. Wszystko leżało na podłodze tak jak wczoraj, oprócz tego, że zniknęły kubki po herbacie i miska. Pewnie Daniel je sprzątnął, kiedy ja padłam.

Chyba zauważyła, jak się rozejrzałam, bo pokój wypełnił jej śmiech.

- Posprzątałam, abyście sobie nie zrobili krzywdy. To nie byłoby przyjemne, kiedy byście powbijali sobie szkło. To boli - zrobiła przerażoną minę, po czym znów posłała mi szeroki uśmiech.

Świetnie. Miałam się nią opiekować, a to ona bardziej zadbała o nas.

I dlaczego nie mógł tego zrobić Daniel?

- Zrobiłam wam zdjęcie rano - zamarłam, patrząc na nią, kiedy sięgnęła po telefon. Chryste. Komu ona zrobiła zdjęcie. - Wczoraj usnęliście podczas filmu! Musimy go jeszcze raz obejrzeć!

Patrzyła przerażona w ekran smartfona. Tego się na pewno dzisiaj nie spodziałam!

Leżałam, śpiąc w najlepsze, przytulona do Daniela, który obejmował mnie ramieniem, samemu będąc w krainie Morfeusza. Głowę miałam opartą o jego ramię, nosem dotykając szyi mężczyzny. Wyglądaliśmy jak para, która wiedziała doskonale jak się ułożyć, by było im wygodnie.

Cholera. Jak do tego w ogóle doszło? Jak ja mu się pokaże na oczy?!

- Chyba go obudziłam, bo zapomniałam wyłączyć dźwięku aparatu - Caroline odłożyła telefon, marszcząc nosek. W tym momencie nawet ten gest nie zdołał mnie uspokoić, chociaż zawsze robiło mi się od niego ciepło na sercu. Chyba miałam jakiś mały atak paniki. - Prosił, abym cię nie obudziła. Daniel przed chwilą wyszedł po jakieś zakupy, bo nic nie mamy na śniadanie.

Skinęłam głową, czując jak mi niedobrze. Może i bym się ucieszyła, ale... zrobiłam z siebie chyba idiotkę stulecia. Mam nadzieję, że nie pomyślał o mnie jako o jakiejś zdesperowanej dziewczynie.

Spalę się chyba ze wstydu, gdy tylko go zobaczę.

- Pójdę się przebrać, dobrze? Może powynosisz poduszki, abyśmy mieli gdzie zjeść? - zapytałam słabo, zmuszając się do uniesienia kącików ust. Jeszcze mi brakowało tylko tego, by Caroline zaczęła się czegokolwiek domyślać.

Poszłam do pokoju Sam, wzdychając. Jak ja mogłam się w to wszystko wpakować?

Przecież to nie było tak, że specjalnie to zrobiłam. O dziwo, to czysty przypadek. Nie sądziłam, że w ogóle usnę w takiej pozycji!

- Już jestem! - podskoczyłam w miejscu, słysząc donośny głos Daniela. Dlaczego tak szybko wrócił?! Nawet nie zdążyłam się przygotować psychicznie na spotkanie z nim! - Zapraszam na śniadanie!

Och, naprawdę?!

Fuknęłam pod nosem, zrzucając z siebie wczorajsze ciuchy i zakładając jakąś luźną koszulę, którą dawno temu pożyczyłam Sam. Całe szczęście, że cały czas trzymała moją torbę podróżną, porzuconą jakiś czas temu u nich w domu. Nie pytała, ale... może coś podejrzewała?

Wigilijna służba (Horsetown #2) - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz