Właśnie skończyłam pisać swój świąteczny artykuł, następnie przygryzłam wargę, czytając go w skupieniu. Bardzo lekki, zabawny i pełny życia. Dokładne przeciwieństwo tego, jak się teraz czułam. Zwłaszcza, gdy uświadomię sobie, że prawdopodobnie spędzę święta sama.. Po raz kolejny, zamknięta w czterech ścianach.
Jednak gdy starałam się zbytnio o tym nie myśleć i odwrócić swoją uwagę od tego, właśnie wtedy zaczynałam się najbardziej pogrążać w swoich myślach. Czując przypływ nagłych mdłości szybko zamknęłam swój laptop i jeszcze mocniej oparłam się o oparcie swojego fotelu. Mocno przycisnęłam dłonie do skroni i zmusiłam się do wzięcia głębokiego oddechu.Wszystko będzie dobrze.
W końcu na dobrą sprawę nie
potrzebuje nikogo-
Jestem na tyle niezależna, że radzę sobie sama, a na dodatek wychodzi mi to. Własne mieszkanie w centrum metropolim, jakim jest BrightMoon i praca jako dziennikarz jednej z największych pras "The Etheria's Times" jest żywym dowodem tego. Wyraźny i donośny dźwięk dzwonka do drzwi przerwał moje myśli. Wstałam od swojego biurka, zaczynając pośpiesznie wycierać słone łzy z policzków, tym samym podchodząc do drzwi. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia kto o tej porze może do mnie zawitać z wyjątkiem pewnej dwójki.- Hej Glimmer, cześć Bow - powiedziałam otwierając drewniane drzwi i witając swoich przyjaciół ciepłym uśmiechem.
Weszli do środka uśmiechając się przy tym.
Bow, czyli jedna z najserdeczniejszych osób, którą poznałam w swoim całym życiu był chłopakiem o ciemniejszej karnacji, czarnych włosach i przyjaznym uśmiechu na twarzy. Sprawnym ruchem zdjął swój płaszcz i długi szal zawieszając na wieszaku. Teraz miał na sobie niebieskie eleganckie dżinsy i żółty sweter nałożony na koszule, z której wystaje kołnierzyk. Chłopak wygodnie usiadł na białej kanapie, a zaraz obok niego Glimmer. Ona również uwolniła się ze swojej kurtki i ze skrzyżowanymi ramionami oparła się o Bow'a z podejrzanym uśmieszkiem kierowanym w moją stronę.- Okej, a więc co wy kombinujecie? - spytałam wprost z jedną uniesioną brwią, koncentrując swój wzrok na dwójce.
- Hmm no nie wiem.. Bow co my kombinujemy? - zwróciła się do niego z psotym uśmiechem. Chłopak udał zamyśloną minę przez chwile, następnie spojrzał na mnie.
- A więc...zabieramy Cię na mały wyjazd! - odparł z uśmiechem od ucha do ucha.
Zajęło mi chwile przetworzenie tych pięciu słów. Przetarłam oczy i spojrzałam na nich.- Czekaj co?
- To co słyszałaś! - powiedziała Glimmer z chichotem - zabieramy Cię z twojego małego więzienia! I nie ma żadnych "ale", wszystko jest załatwione. Nie musisz dziękować.
- Co? Jak.. gdzie, kiedy?
- Jutro popołudniu wyruszamy do pewnego małego, spokojnego i przeuroczego miasteczka. Za dzieciaka często tam jeździłem z moimi tatusiami na przerwę świąteczną. Napewno Ci się tam spodoba.
- No nie wiem, chyba powinnam tu zostać i jeszcze trochę popracować.. - odpowiedziałam wpatrując się w drewniane panele i bawiąc palcami.
- Oh przestań Adora, ciągle tylko ta praca i praca. Nie daj się prosić... Spedzimy tam razem miło czas i wiesz może nawet kogoś poznasz? Nie chcemy żebyś spędziła samotnie kolejne święta.
- Więc zgadzasz się? - Bow przerwał chwile ciszy, jego piwne oczy były nieprawdopodobnie pełne troski. Wydałam z siebie długi, przeciągły jęk spoglądając co chwile na swój laptop. Opadłam dramatycznie na kanapę obok Bow'a i chowając twarz w fioletową poduszkę odparłam
- Dobra.. -- Obawiam się że nie dosłyszałam - powiedziała różowowłosa z rozbawieniem na twarzy.
Usiadłam wpatrując się w nich oboje ze złością - Dobra - powtórzyłam.
- Świetnie! - Uśmiechnęli się do siebie, wykonując przybicie piątki, które było wręcz urocze - Jutro rano wyśle ci szczegóły naszej podróży.
- W porządku. Chyba w takim razie musze znaleść moją walizkę i zacząć się pakować.
Wstałam chcąc zaraz pokazać im drzwi, jednak zanim to zrobiłam zostałam owinięta wielkim, ciasnym uściskiem. Po paru sekundach oderwaliśmy się od siebie i pożegnaliśmy.
Gdy wychodzili z mieszkania zdążyłam zauważyć podekscytowanie Bow'a i wbrew sobie nie mogłam powstrzymać swojego uśmiechu. Czasem potrafili być okropnymi, upartymi dupkami ale to było urocze i miłe z ich strony. Zawsze o mnie dbali i byli moimi najlepszymi przyjaciółmi od lat. Poza tym może to dobry pomysł? Przynajmniej odpocznę od pracy i tego miejsca, a zamiast tego spędzę czas z nimi. Jest opcja, że kogoś tam spotkam, chociaż wydaje mi się to fantazją z moim pechem w randkowaniu. Ale zawsze jest ta nadzieja, prawda?Więc tak, nie ma czym się martwić.
____________
Okej, a więc bardzo serdecznie witam ponownie wszystkich starych i nowych czytelników, a także wszystkich innych :))Jest to pierwszy rozdział, który w większości ma na celu wprowadzić w fabułę, dlatego jest krótszy. Mam nadzieje, że opowieść wam się spodoba zwłaszcza, że będzie miała klimat, który powoli nadciąga, czyli świąteczny.
Do zobaczenia w następnym rozdziale,
bądźcie czujni i cierpliwi! :DD
CZYTASZ
Szczypta nadziei [catradora]
FanficAdora jest samotną dziewczyną, która skupia większość swojego życia na swojej pracy. Jej przyjaciele, Glimmer i Bow proponują jej wyjazd na święta do małego spokojnego miasteczka, w którym chłopak spędzał kiedyś swoje dzieciństwo. Podczas pobytu b...