Wrzesień
Harry podrapał Cloe za uchem, a kotka miauknęła przeciągle i zwinęła się w kłębek na jego kolanach. Był piątkowy wieczór, za oknem rozszalała się burza, a on siedział w swoim mieszkaniu w towarzystwie Eda, Erin i Zayna oraz kilku butelek piwa.
- No to opowiadaj, Zaynie, jak tam się sprawy mają z Niallerem – mruknęła Silver, przerzucając nogi przez uda Eda i rozkładając się wygodniej na kanapie.
Zayn obrzucił ją złym spojrzeniem; nienawidził, gdy dziewczyna zwracała się do niego tak zdrobniale. Leniwym ruchem przystawił szyjkę butelki do ust i pociągnął potężny łyk, zanim zdecydował się ponownie na nią spojrzeć.
- Skoro cię to interesuje, Erin, Niall ma się dobrze – odpowiedział powoli.
Silver przewróciła oczami, sięgając do stojącej na stole miski z chipsami.
- Błagam, powiedz, że między wami sprawy posuwają się nieco szybciej niż między Hazzą i Tomlinsonem.
Tym razem to Harry syknął, przeklinając się w myślach za skłonność do rumieńców. Nie mógł nic poradzić na to, jak czuje się w obecności Louisa i przez chwilę nawet rozważał zrezygnowanie z tego zlecenia, bo ewidentnie podobał mu się pan młody, jednak... Cóż, nie mógł. Nie chciał psuć wizerunku firmy, a poza tym nie był pewien, czy wytrzymałby bez widoku Louisa.
W ostatnim miesiącu widywał się z Louisem. Od kiedy doprowadził do końca ślub Miley i Liama, a także pani Manters, miał dużo więcej wolnego czasu. Nie przyjmował na razie kolejnych zleceń, chcąc skupić się na naprawdę wymagającym weselu Louisa i Eleanor, a dzięki temu miał też choć odrobinę czasu dla siebie. Czasu, który skrzętnie wykorzystywał, czego nie zapomniała wypomnieć mu Silver. Dogryzała mu także na temat jego spotkań z Lou, które ostatnimi czasy przestały przypominać spotkania czysto zawodowe. Bo takimi raczej trudno nazwać wypad na kręgle. Harry uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie czystą radość wymalowaną na twarzy Louisa, gdy przy jednym rzucie strącił wszystkie kręgle.
- Nie spieszymy się z Niallem, Silver – powiedział Zayn, wybawiając Harry'ego od tłumaczenia się z powodu rumieńca. – Jednak faktycznie masz rację, Harry i Lou trochę się wloką.
- Zdrajca – syknął Harry, poruszając się gwałtownie w fotelu.
Cloe prychnęła, oburzona i zeskoczyła z jego kolan na podłogę z cichym pomrukiem. Kotka machnęła ogonem i obróciła łebek, patrząc na niego, po czym odwróciła się i odeszła, zapewne by zakopać się w pościeli lub schować na szafie.
- Fakt, może i Louis mi się podoba... – przyznał po chwili, ignorując pełen satysfakcji uśmiech Erin – ale nic z tego nie będzie. On za kilka miesięcy bierze ślub, a nawet gdyby był gejem nie sądzę, bym chciał umawiać się z kimś, kto boi się przyznać do swojej orientacji.
- To nie w porządku – burknął Zayn, odstawiając na podłogę pustą już butelkę. – Nie rozumiesz ich sytuacji. Niall mówił mi, że nie może się przyznać do tego, że jest homoseksualistą, bo zabrania mu tego kontrakt. Straciliby miliony.
- Dokładnie – przytaknął Ed.
- Poza tym, nikt nie każe ci się z nim wiązać – dodała Silver. – Możesz po prostu się z nim przespać.
Harry się wzdrygnął. Od dawna unikał nic nie znaczących jednorazowych nocy i nie miał zamiaru teraz zaczynać.
- Erin, proszę cię. Po prostu... Proszę cię – mruknął, obejmując dłonią butelkę piwa.
Kilka godzin później Ed przygrywał na gitarze. Silver oparła głowę o zagłówek, przysypiając, a Zayn wymieniał się wiadomościami z Niallem, co Harry odgadł po tym jednoznacznym uśmiechu wkradającym się na twarz Mulata.
Harry nie był zazdrosny. Harry po prostu... Po prostu zaczął sobie za dużo wyobrażać. I momentami przyłapywał się na myśleniu o tym, jak bardzo chciałby pocałować Louisa. Objąć go. Przytulić. Zrobić o wiele, wiele więcej. W nocy łapał się na tym, że, nie mogąc zasnąć, wymyślał jakieś głupawe historyjki o nim i Lou w roli głównej, i w końcu musiał to przyznać – był zakochany w Louisie. A to raczej nie było zbyt rozsądne, patrząc na to, że teoretycznie Tomlinson był hetero, a za kilka miesięcy miał wziąć ślub. Harry czuł się jak w dennej telenoweli.
Drgnął, słysząc znajomy dzwonek telefonu. Nie spodziewał się, by ktoś dzwonił do niego o tej porze i w pierwszej chwili nie chciał odbierać, ale widząc zaciekawioną minę Silver, niechętnie wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Louis. Serce zabiło mu mocniej.
- Uuuuu! – Współgrały ze sobą głosy jego towarzyszy, których zbył machnięciem ręki i przyłożył telefon do ucha.
- Tak?
- Um, cześć Harry.
- Cześć Lou – odpowiedział, desperacko pragnąc zabrzmieć nonszalancko. – Co tam u ciebie? Wszystko w porządku?
Śmiech Silver podpowiedział mu, że wcale nie był tak wyluzowany, jak sądził. Zdusił w sobie kilka nieprzyjemnych słów i odliczył do dziesięciu, uspokajając oddech.
- Och, nie, spokojnie. – Lou zaśmiał się. – Po prostu chciałem powiedzieć, że Eleanor jednak nie będzie mogła przyjść na nasze poniedziałkowe spotkanie.
I cały spokój przepadł.
- Jak to nie przyjdzie? – spytał, wstając z fotela i przechadzając się po mieszkaniu.
- Coś jej wypadło, tak sądzę – odpowiedział, jakby nie był do końca pewien. – Ale Liam przyjdzie – dodał szybko.
- Ugh, w porządku – mruknął Harry. Nie, żebym wolał, byś był sam... – Tak więc widzimy się w poniedziałek?
- Poniedziałek, Peazer Dance Studio, Berwick Street. Na siedemnastą – potwierdził szybko. – Nie mogę się doczekać, Harry.
Harry niemal jęknął, słysząc jak Louis wymawia jego imię.
- Tak, ja też - powiedział cicho, mając nadzieję, że nikt inny tego nie słyszał.
Pożegnał się i rozłączył, ponownie siadając na fotelu. O ile wcześniej wszyscy wydawali się być padnięci po pracy i alkoholu, teraz patrzyli na niego, wyraźnie zaciekawieni. Udawał, że tego nie widzi i z pomocą przyszła mu Cloe, która najwyraźniej już się nie dąsała, bo wskoczyła mu na kolana, układając się wygodnie.
- Więc? – zapytał Ed, odkładając na bok gitarę.
- Nic wielkiego – mruknął, wzruszając ramionami. – Potwierdzał jedynie nasze spotkanie.
- A kto nie przyjdzie? – Silver uniosła brwi z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- Eleanor.
Erin zaklaskała, a Sheeran gwizdnął przeciągle. Nawet Zayn uśmiechnął się szeroko, choć gdy tylko nastała cisza, odezwał się:
- Jestem w szoku, naprawdę ciężkim szoku.
Harry uniósł brwi, zaskoczony i wszyscy odwróci się, by spojrzeć na Mulata, który w spokoju wystukiwał wiadomość na komórce, nie świadom tego, co wywołał swoimi słowami.
- Co masz na myśli? – odezwał się w końcu Styles, z przyzwyczajenia przesuwając palce po futrze kotki.
- Hm? – Zayn spojrzał na niego, nieco nieprzytomnie, po czym uśmiechnął się nieznacznie. – Ach tak. No, jestem w szoku, bo z tego co mówił mi Niall, Eleanor nie jest specjalnie zachwycona twoją bliską relacją z Louisem.
- Co jeszcze powiedział ci Niall, o czym zapomniałeś mi wspomnieć?
Zayn zmarszczył brwi, odkładając komórkę na kolano i zagryzając wargi w skupieniu.
- Wspominał mi, że Eleanor trzyma Lou na krótkiej smyczy i to był jej pomysł z tym nagłym ślubem. Bała się, że Louis znajdzie sobie kogoś innego czy coś. A teraz nie jest zadowolona z tego, że wybrała ciebie jako organizatora, bo Louis zdecydowanie za bardzo cię lubi.
- ZAYN!
-x-
Harry chyba jeszcze nigdy aż tak się nie denerwował. Siedział w swoim aucie pod studiem tanecznym Danielle, obserwując krople deszczu rozpryskujące się o szyby i maskę samochodu, nie mogąc się zdecydować na to, by w końcu wyjść.
Światło w studio paliło się już od dobrej godziny, a kilkanaście minut temu widział dwie postacie biegnące w jego stronę, osłonięte od deszczu parasolem i w tej niższej rozpoznał Louisa, na co jego serce zdradliwie przyspieszyło.
To wszystko było przez Zayna. To przez niego utknął w samochodzie, zaciskając kurczowo palce na kierownicy i oddychając szybko. Gdyby Malik nie powiedział mu tego wszystkiego tamtego wieczoru, nie przejmowałby się tak bardzo. Teraz jednak wiedząc, że być może ma szansę u Louisa – był zdenerwowany. Zdenerwowany jak cholera i nic mu nie pomagało. Drgnął, słysząc znajomy dźwięk dzwonka. Na wyświetlaczu komórki, leżącej na siedzeniu pasażera wyświetliła się nowa wiadomość.
Od: Danielle
Nie siedź tam jak ten kretyn, tylko w końcu przyjdź!x
Harry wypuścił wstrzymywane powietrze i niechętnie wyjął kluczki ze stacyjki, zarzucając na głowę kaptur szarej bluzy, którą miał na sobie i wyszedł na deszcz. Pospiesznie zamknął samochód i podbiegł do wejścia, przeklinając w duchu zmienną pogodę Londynu.
Peazer Dance Studio nie było największe; po wejściu znajdowano się w małym hollu, gdzie ustawione były zielone kanapy. Były tu także cztery pary drzwi; jedne prowadzące do łazienek, a trzy pozostałe kryły za sobą sale taneczne. Harry rozejrzał się niepewnie, dostrzegając, że drzwi po jego lewej stronie były uchylone, a przez szparę sączyło się światło. Zdjął z siebie mokrą bluzę, zostawiając ją na wieszaku i poprawił luźny biały t-shirt z dekoltem w serek, po czym wyprostował się i zdecydował wejść do środka.
Rzadko kiedy przychodził do studia Danielle razem z klientami, a jeśli się na to decydował, zazwyczaj ćwiczyli w innej salce; w tamtej wszystkie trzy ściany były zakryte lustrami, a przy oknach stały drążki do ćwiczeń. W tej natomiast cała jedna ściana była zapełniona boomboxami i Harry był tym zachwycony. Na przeciwko były ustawione ławki, na których teraz leżała sportowa torba Danielle i, och, na której siedział Louis, który podniósł głowę i uśmiechnął się na widok wchodzącego Harry'ego.
- Myślałem, że mnie wystawisz – powiedział, kiedy Styles podszedł do niego. – Danielle jest cudowna, ale stwierdziła, że Liam bardziej potrzebuje jej pomocy niż ja, choć wydaje mi się, że po prostu wpadli sobie w oko – dodał, wskazując głową w bok.
Dopiero teraz Harry zauważył Dani z, jak zwykle, spiętymi włosami, w ramionach wysokiego i dobrze zbudowanego chłopaka o przyjemnym uśmiechu i brązowych, sarnich oczach.
Mężczyzna miał nieco przerażoną minę, ale trzymał dziewczynę w pewnym i silnym uścisku, niezdarnie przebierając nogami, raz po raz depcząc jej bose palce, ale Danielle wydawała się tym nie przejmować, będąc zbyt zatracona w jego oczach.
- Taaaak. Na to wygląda – powiedział Harry, uśmiechając się.
Przez chwilę milczeli, przyglądając się jak para tańczyła coraz lepiej i pewniej, poruszając się po całej sali. Harry jednak spoważniał i odważył się zerknąć na Louisa.
- Śmiem jednak zauważyć, że to nie ja cię wystawiłem.
- Hm? Ach, tak, Eleanor... – Louis wzruszył ramionami, jakby nie bardzo go to obchodziło.
Harry zmarszczył brwi, walcząc z uśmiechem wkradającym się na jego usta. Obserwował profil Louisa, jego idealnie zarysowaną linię szczęki, krótkie włoski zarostu i lekko zadarty nos. Długie rzęsy rzucały cień na zarumienione policzki, a nieco przetłuszczona grzywka opadała na oczy.
- Hej, Harry! – zawołała Danielle, kiedy piosenka dobiegła końca i wreszcie zanotowała jego obecność. Przyciągnęła go do szybkiego uścisku, całując go w policzek i mierzwiąc włosy w matczynym geście, przez co zgromił ją wzrokiem, ale ona nie zdawała się tym przejmować. – Proszę, poznaj Liama – dodała, wskazując na chłopaka stojącego za nią.
Ciemny blondyn skinął głową, uśmiechając się przyjaźnie i wymienili się uściskami dłoni.
- Wiele o tobie słyszałem – powiedział Liam, rzucając szybkie spojrzenie na Louisa.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy – zaśmiał się Harry, myśląc: tylko nie krzycz, tylko nie krzycz.
- Tylko i wyłącznie – zapewnił.
- Dobra! – zawołała Danielle, przerywając im rozmowę i klaszcząc w dłonie. – Zanim przyszedłeś, Harry, zdążyliśmy się trochę rozruszać, wiec teraz może zaczniemy walca, tak?
Nie czekając na odpowiedź, podeszła do jednego z wielu boomboxów i przełączyła kasetę. Po pomieszczeniu rozległa się lekka i przyjemna dla ucha muzyka.
Danielle obróciła się i szybkim krokiem podeszła do Liama, zaciskając palce na jego nadgarstku.
- My pokażemy – powiedziała, obracając się w stronę Harry'ego i Louisa. – Wy powtarzacie. Harry, robisz za pannę młodą.
- A-ale... – zaczął, urywając pod spojrzeniem Peazer.
Spojrzał niepewnie na Lou, który uniósł kąciki ust, przygryzając wargę.
- Chyba nie mamy wyboru – powiedział cicho Tomlinson i zerknął w stronę tańczącej pary.
Harry skinął głową, czując, jak ręce automatycznie zaczynają mu się pocić, więc dyskretnie wytarł je o spodnie, niemal siłą odrywając wzrok od Louisa, by zorientować się, co ma robić.
- W porządku – powiedział i ustawił się bokiem do chłopaka, unosząc prawą rękę.
Louis także uniósł prawą rękę i zetknęli się dłońmi, okrążając się, nie spuszczając wzroku ze swoich tęczówek. Po chwili zerwali kontakt cielesny, zmieniając kierunek swoich kroków i tym razem złączając lewe ręce w intymnym dotyku. Harry drżał, czując jak palce Louisa dotykają jego własnych i czuł, jak jego nogi robią się słabe pod wpływem jego wzroku.
Ponownie zmienili kierunek i tym razem prawa dłoń Louisa wylądowała na biodrze Harry'ego, a dłoń Stylesa dotknęła twarzy Tomlinsona, gdy niemal płynęli po parkiecie, okrążając się nawzajem. Louis pewnym ruchem splótł palce swojej lewej dłoni i obrócił Harry'ego, który balansował na palcach stóp, by po chwili położyć rękę na ramieniu Louisa, który przyciągnął go bliżej siebie, kładąc swoją dłoń w pasie Harry'ego.
Harry całkowicie zapomniał gdzie jest i po co. Teraz liczyły się dla niego niebieskie tęczówki niemal tryskające szczęściem i usta, wykrzywione w subtelnym uśmiechu. Trzymające go silne ramiona i melodia, która mogła by trwać bez końca, gdy sunęli po parkiecie, wpatrzeni w siebie. Ramiona Louisa były tak pewne i silne, i bezpieczne.
Louis obrócił go tyłem do siebie, palce lewej dłoni splatając z jego prawą, trzymając go blisko i pewnie, poruszając się do przodu i do tyłu, po czym zakręcił nim sprawnie, by Harry ponownie wylądował w jego ramionach, gdy przesuwali się po całym parkiecie, wpatrzeni w swoje oczy.
Harry czuł przebiegające przez ich splecione dłonie iskry i czuł, jak Louis przysuwa go do siebie bliżej i bliżej, i Harry nie potrafił mu się opierać. Zatracił się w niebieskich oczach, dostrzegając, że tuż przy źrenicy były maleńkie, szare kropki. Dopiero teraz zauważył, że na nosie i policzkach Lou były maleńkie piegi. Właśnie teraz zorientował się, że ich palce idealnie się do siebie pasowały, a ciała współgrały, poruszając się niczym jedno.
I wtedy to się stało. Harry przejął kontrolę, odsuwając się i okręcając Louisa, który balansował, by utrzymać równowagę. Dłonie Harry'ego spoczęły na jego biodrach, przyciągając go do siebie, podczas gdy Louis zarzucił ręce na jego kark, stając na palcach i złączając ich usta w pocałunku.
Oboje westchnęli, gdy ich wargi poruszyły się w subtelnym i delikatnym pocałunku, który był tak niewinny, jak tylko mógł być. Ich usta ledwo się musnęły, gdy obydwoje odsunęli się od siebie, z przerażeniem wymalowanym na twarzach.
- J-ja... – zaczął Harry, rozpaczliwie rozglądając się po sali, która okazała się pusta.
- ... przepraszam – dokończył Louis, opuszkami palców dotykając swoich ust i niemal wybiegając ze studia.
CZYTASZ
✔Coś Pożyczonego✔ (Larry)
FanficHarry to młody, przystojny i odnoszący sukcesy mężczyzna. Jest właścicielem agencji ślubnej Perfect Moments, która specjalizuje się w organizowaniu ślubów gwiazd. Louis Tomlinson jest gwiazdą - członkiem znanego na całym świecie boysbandu One Direct...