Rozdział 1

643 28 44
                                    

Mowa węży
Myśli

UWAGA
Rozdział jest po korekcie

⊰᯽⊱┈──╌❊ - ❊╌──┈⊰᯽⊱

Harry obudził się zalany potem. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się aktualnie znajdował jednak przed oczami nadal miał obraz wpadającego Syriusza za zasłonę.
Spojrzał na zegarek leżący na stoliku. Miał jeszcze godzinę za nim Dursleyowie się obudzął.
Postanowił przebrać się i przygotować do wyzwisk jakie będą kierować w jego stronę krwni.
Za pewne znów dostanie listę obowiązków jakie będzie musiał wykonać. Westchnął ciężko na myśl o kolejnym ciężkim dniu.

Starał się otworzyć drzwi jak najcieszej aby nie zbudzić reszty domowników.
Znajdując się na korytarzu przyglądał się zdjęciom swoich mugolskich krewnych. Taka idealna rodzina, nikt by sobie nie wyobrażał, że w tej jakże normalnej rodzinie wychowuje się jeszcze jeden osobnik. Dziwak.
Kiedy udało mu się zejść jak najciszej na dół, poszedł do kuchni aby przygotować śniadanie dla Dursleyów.
W momencie, w którym zaparzał kawę dla wuja, do kuchni wkroczyła ciotka Petunia.
- Chłopcze, dzisiaj wyjeżdżamy na dwa tygodnie. Tu masz listę obowiązków jakie masz wykonać.
- Dobrze ciociu - powiedział cicho.
Kobieta spojrzała na niego, a w jej oczach było widoczne obrzydzenie do Harrego.
Nie chcąc dłużej irytować ciotki, postanowił zacząć wykonywać pracę.

★。+゚☆ - ☆゚+。★

Dursleyowie wyjechali trzy godziny temu pozostawiając Harrego samego.
Chłopiec kończył już obowiązki, które musiał wykonać. Najdziwniejsze dla niego było to, że krweni nie mieli dla niego żadnych "cięższych" zadań do wykonania.
Nie narzekał gdyż było to dla niego jak błogosławieństwo. Mógł odpocząć od nich przynajmniej na dwa tygodnie.
Kończąc myć podłogi na piętrze, usiadł na parapecie i przyglądał się ludziom na ulicy.
Była szesnasta ludzie wychodzili z domów wraz ze swoimi rodzinami aby spędzić wspólnie czas. Harry za to siedział sam w pusty domu nie chcąc wyjść gdyż wiedział, że blisko są członkowie zakonu. Ostatni przyjaciel jego rodziców - Remus - postanowił odejść z zakonu. Jemu również brakowało Syriusza. Harry czasem czuł, że wilkołak obwinia go za śmierć jego ostatniego przyjaciela.
Harry wciąż myślał o tym feralnym dniu, w którym stracił ojca chrzestnego.
Stracił nadzieję na prawdziwą rodzinę..
Nagle uwagę chłopca przykuła postać siedzącą na ławce. Wpatrywała się w okno przy, którym siedział.
Był to elegancko ubrany mężczyzna, miał ciemno brązowe włosy. Był bardzo przystojny.
Ten mężczyzna przypominał mu kogoś ale nie nie mógł sobie przypomnieć kogo. Odwrócił wzrok wpatrując się w zachodzące słońce. A co gdyby odszedł stąd? Wyjechał?

Jego myśli przerwało stukanie w okno. Spojrzał przez nie i widząc swoją ukochaną sowę wpóścił ją do środka.
Ta natomiast w dziobie trzymała list. Wziął go do ręki i spojrzawszy na nadawcę, rozpoznał pismo Hermiony. Otworzył go aby przeczytać.
Jego przyjaciółka pisała jak się trzyma i czy chciałby z nią spędzić wakacje, jednak za każdym razem Harry jej odmawiał. Bał się, że jeśli z nią będzie to nagle za atakują śmierciożercy i zabiją jej rodziców. Nie chciał aby dziewczyna cierpiała przez niego.
Zerknął znów za okno. Mężczyzna nadal siedział na ławce patrząc się uparcie w chłopaka. Harry czując się przytłoczony odsunął się od okna. Poczuł nagły przypływ zmęczenia więc, podszedł do łóżka i się położył, sen nadszedł szybko zabierając chłopaka do swojej krainy.

★。+゚☆ - ☆゚+。★

Minął tydzień, a tajemniczy mężczyzna ciągle przysiadywał na ławce, czasem z gazetą. Harry rzadko widywał kogoś z zakonu, może to nawet i dobrze, gdyż nie miał ochoty z nikim rozmawiać.
W tym czasie wolnym od Dursleyów, postanowił uczyć się. Nauka ostatnio go uspokajała, dzięki niej mógł skupić myśli na czymś innym.
Oczywiście dbał o dom gdyż też to było jakieś zajęcie.
Harmiona czasem pisała do niego i opowiadała co u niej się wydarzyło.

Jedna Kropla Deszczu <tomarry> Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz