Hestia
Kolejny raz. Kurwa, kolejny raz, ta idiotka, która całkowicie błędnie uważa się za najlepszą weszła na nie swój teren. Mal, to naprawdę najgłupsza osoba na tej wyspie. Przebija każdego, nawet Rasta, czy Henry'ego, którzy połowę swojego życia spędzili z Gilem.
- Hesiiiaaa! - Jeszcze chwila i tego debila też zaraz rozszarpię
- Harold! Jak twoja szefowa?
- Uważaj na słowa Hestio. Uma nie jest, nie była i nigdy nie będzie moją szefową.
- To dlaczego biegasz za nią jak pirat za złotem? - Zapytałam unosząc brew
- Dość! - Osz w mordę, ojciec się zjawił - Harry musimy porozmawiać, a ty Hestio zwracaj się do brata... odpowiednio. - Dodał po chwili wachania
Kapitan Hak złapał swojego syna za kark i poprowadził do swojej kajuty. No to super, z Mal muszę się rozprawić sama. Zeszłam na ląd i pobiegłam prosto do swojej przyjaciółki. Renne, mieszka z ojcem - Gubernatorem Ratcliffem i starszym bratem, Rastem. Przez to, że jest jedyną kobietą w tym domu, nigdy nie miała łatwo, nie licząc tego co się tu ogólnie dzieje. No bo nie oszukujmy się, na tej wyspie nikt nie ma łatwo. Chyba, że Mal, którą chwalą, za ukradnięcie dziecku lizaka. Bez przesady, robiła to naprawdę wiele razy, a te biedne dzieci, nie będą miały nawet odrobiny normalnych wspomnień.
Zapukałam do ledwie trzymających się na zawiasach drzwi i już po chwili ujrzałam, naprawdę dobrze zbudowaną sylwetkę, przystojnego, ale cholernie irytującego faceta.
- Piękna pani, czego tu szuka?
- Jest Renne? - Zapytałam
- Ren! Hak przyszła! - Wrzasnął, robiąc krok w głąb domu. - Idzie - mruknął wracając na werandę - Nie jesteś chętna na żadną randkę, albo coś?
- Ile razy musisz dostać kosza, żeby zrozumieć, że nie mam zamiaru się z tobą umawiać Ratcliffe? Swoją drogą, popracuj nad budowaniem zdań - puściłam mu oczko, obróciłam na pięcie i pomachałam, po czym podbiegła do mnie przyjaciółka łapiąc pod rękę.
- Znowu? - Zaśmiała się
- A jakże - odpowiedziałam
Od kiedy weszłam w wiek dorastania, Rast wreszcie mnie zauważył. Mówię wreszcie, ponieważ od zawsze mi się podobał i nie ukrywałam tego, ale później Riri przeszła przez naprawdę skomplikowaną relację, mając zaledwie 13 lat. Wtedy zrozumialam, że nie można się skupiać na tym co bezużyteczne, a wyczerpujące, tylko na wyznaczonych celach.
- Gdzie idziemy? - Zapytała po jakimś czasie Renne
- Pogadać z Mal. Taka wiesz... pogawędka - uśmiechnęłam się, a ona zaśmiała
- Już widzę wasze "pogawędki"
Na wyspie tylko jedna rzecz jest pewna i nie zmienna. Ci z lądu i piraci nigdy nie będą żyć w zgodzie. To by było zdecydowanie zbyt proste i nudne. Są oczywiście tacy, co wierzą, że kiedyś się komuś coś w głowie poprzestawia i rzucę się w ramiona Mal, ale szybciej zginę niż do tego dojdzie.
Byłyśmy prawie pod zamkiem - czy cokolwiek to jest - Diaboliny, jednak zatrzymał nas widok nieudolnej czwórki człapiącej, za rogatą wiedźmą.
- A tym co? - zapytałam
- Nie wyglądali najlepiej, ale w takim razie możemy wracać - szepnęła Renne
- Kobieto, czy ty siebie słyszysz? Nie wydaje mi się. - Dodałam, zanim zdążyła odpowiedzieć na moje pytanie. - Musimy się jakoś dostać na górę i dowiedzieć za co oberwali
- Jesteś straszna - skwitowała
- Wiem, naprawdę nie musisz mi o tym przypominać - mruknęłam i pociągnęłam ją za rękę aż pod balkon "zamku"
Nie jestem pewna jak, ale dostałyśmy się na owy balkon - z którego był najlepszy widok na Auredon, tak swoją drogą - i stanęłyśmy po dwóch stronach otwartych drzwi
- ...i przywieziecie mi te jej magiczną różdżkę. No co? Łatwizna - powiedziała Diabolina
- A co dla nas? - zapytała Mal
- Designerskie trony, wypasione korony - odpowiedziała wiedźma bez wahania
- Mal chyba chodziło o nas - mruknął Carlos, prawdopodobnie wskazując przyjaciół, po czym rozległ się trzask metalowego przedmiotu uderzającego o podłogę
- Podejdź tu - warknęła kobieta i musiała zacząć szeptać, ponieważ nic więcej nie usłyszałyśmy
Korony, trony, różdżka? Jedyne skojarzenie jakie mi przyszło do głowy to Auredon. Spojrzałam na Riri, a ta na mnie i było pewne, że pomyślała o tym samym. Stałyśmy jeszcze chwilę, próbując zrozumieć co tu się właśnie odjebało, zanim dwie pary stóp skierowały się w naszą stronę i musiałyśmy zeskoczyć na ziemię.
Pobiegłyśmy do baru prowadzonego przez Urszulę, w celu odnalezienia jej córki Umy, Harry'ego i ich nie odłącznego kompana Gila, równie głupiego jak jego ojciec Gaston. Nie zastałyśmy tam żadnego z nich, więc skierowałyśmy się na okręt "Wesoły Roger" i do mini salonu, w którym stały dwa fotele, kanapa stolik kawowy i barek wyposażony w najróżniejsze alkohole.
- Harry! - Wrzasnęłam wściekła, że go tu nie ma - Harry kurwa, gdzie jesteś?!
- Tutaj! - No zajebiscie, naprawdę dużo mi to mówi
Głos dobiegał najprawdopodobniej z sypialni owego pirata, albo prowizorycznej siłowni (zwykła ławka i worek po ziemniakach wypełniony piaskiem, na suficie), która znajdowała się zaraz obok. Najpierw zapukałam do opcji nr 1 i nie myliłam się. Siedział na łóżku razem z Umą, kłócąc się o mapę, a w tym czasie Gil przegrzebywał szuflady biurka.
- Debile jadą do liceum w Auredonie - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia i rzucając się na fotel
- Co? - Uma spojrzała na mnie, a potem Renne jak na kosmitów. - Kto ci to powiedział?
- Diabolina i Mal, resztę wywnioskowałyśmy same - uśmiechneła się ciemno włosa
- Dokładniej? - Włączył się Harry
Po kolei opowiedziałyśmy wszystko co usłyszalyśmy, po czym wymieniłyśmy niepewne spojrzenia. Uwierzą nam? Raczej tak. Wezmą nas za idiotki? Już tak uważają.
- Ja pierdole - mruknęła "szefowa". - Co robimy?
- Możemy cokolwiek jeszcze zrobić? - Zapytałam
- Wątpię - szepnęła Ri
- A może... - zaczął Gil - może porwiemy Evie i zastąpimy ją Renne, tak żeby mieć szpiega w Auredonie? Nikt się nie zorientuje, są bardzo podobne
- Nie Gil, nie zrobimy tego
Renne jest niska, chuda, ma czarne włosy i niebieski oczy, z kolei Evie - córka złej królowej, jest wysoka, chuda, z niebieskimi włosami i brązowymi oczami. Mają całkowicie odmienny styl ubioru i nawet karnację. Jedyne w czym są podobne to cel w życiu - pieniądze, zamek i książę.
- Inne pomysły? - Wypalił po kilku minutach Harry, jednak wszyscy pokręciliśmy głowami na "nie"
- No to dupa - burknęłam
CZYTASZ
Inna opowieść // Następcy
FanfictionObserwowanie śmierci, to nie to samo co przeżywanie jej. Można patrzeć, nie mogąc pomóc, ale można też samemu umierać i dręczyć się myślami, że to oni nie mają jak ci pomóc, choćby bardzo chcieli. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 𝑺𝒖𝒌𝒄𝒆𝒔𝒆𝒎 𝒋𝒆𝒔𝒕 𝒛𝒚�...