V

81 6 2
                                    

Dojechaliśmy na miejsce o którym mówił Alex.

Płonnie.

Powoli zaczynałam mieć wrażenie, że to wszystko idzie na nic. Coraz bardziej się boję. Boję się, że Karl nie wróci, że zostawi mnie samą... Ta myśl jest tak cholernie przytłaczająca.

-To wszystko moja wina...- Wyszeptałam. Stanęłam na przeciwko chłopaka i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Nie, to nie jest twoja wina. Karl się znajdzie, obiecuje ci to. Rozumiesz?- Położył dłonie na moich policzkach po czym przekręcił moją głowę tak abym mogła na niego spojrzeć.
-Obiecuje ci to Olivia- Nie wiedzieć dlaczego, po tym jak powiedział moje imię odczułam przyjemne napięcie. Wiedziałam, że jestem teraz jakby bezpieczna?
-Alex?- Zapytałam wpatrując się w jego buty.
-Hm?- Mruknął.
-Co jeśli go nie znajdziemy? Jest dla mnie tak cholernie ważny, aktualnie jest moją całą motywacją na kolejny dzień. Nie chce zostać sama...- Przytuliłam czule chłopaka.
-Oli, Karl napewno się znajdzie, obiecałem ci to tak? Będę przy tobie cały czas. Nie martw się- W jego głosie było słychać potężny stres.

Wybiła godzina 03:00

Wróciliśmy właśnie do domu.

Alex w kuchni zaparzał mi coś na uspokojenie. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam czytać stare wiadomości z Karlem.

-Tęsknie za tobą tak cholernie, tęsknie za twoim uśmiechem, tęsknie za twoim głosem, tęsknie za twoim zapachem, tęsknie za twoim dotykiem. Tęsknie za tym jak sprawiasz, że się czuje.- Wymruczałam do siebie, łzy powoli zaczęły zbierać mi się do oczu.
-Proszę twoja her...Co się dzieje?- Na biurko odstawił kubek i do mnie podszedł.
-Nic takiego- Odparłam.
-Przecież widzę, Karl napewno się odnajdzie. Daj mi szanse, jeśli masz wątpliwości zawsze możemy zgłosić to policji.- Spojrzał na mnie, w jego oczach dostrzegłam wielką rozpacz i bezradność...

Po chwili chłopak położył się obok mnie, wpatrywał się uważnie w sufit, jakby coś tam widział.

-Wiem, że ten moment nie jest zbyt odpowiedni na takie rzeczy ale chciałbym ci coś powiedzieć tyle, że nie do końca wiem jak.- Wziął głęboki oddech i zamknął oczy.
-Śmiało, chyba jesteśmy przyjaciółmi tak?-
-Przyjaciółmi?- Zapytał ze zdziwieniem.
-Tak przyjaciółmi, przynajmniej ja, traktuje cię jako przyjaciela.-
-Znaczy, ja też cię traktuje jako przyjaciółkę tylko, że nie rozumiem jak tak szybko zmieniłaś zdanie.-
-Zwyczajnie. Jesteś teraz ze mną wspierając mnie. Myślałam, że jesteś inny, ale jestem pozytywnie zaskoczona.-
-Olivia?- Niepewnie zapytał.
-Hm?- Mruknęłam, oczy powoli zamykały mi się ze zmęczenia.
-Wiem, że to może wydawać się bardzo głupie, jeszcze ta sytuacja z Karlem. To beznadziejny moment na takie rzeczy ale...-
-Powiesz mi kiedy indziej okej? Chcę iść spać abyśmy mogli jutro kontynuować nasze poszukiwania. Ale zostań ze mną, nie idź do salonu.- Przerwałam.
-Uhm, jasne rozumiem. Dobranoc.- Wyszeptał.

Pov: Quackity

Kiedy brunetka mi przerwała myślałem, że nie wytrzymam. Nie mam jej tego za złe, ale nie mam siły trzymać już tego w sobie. Zdaje sobie sprawę z tego, że jej zapewne podoba się Karl, boli mnie to cholernie ale nie chce aby stracili siebie nawzajem przez to, że nagle sobie wparuje i zacznę paplać jej o moich uczuciach. To beznadziejne.

Przez całą noc myślałem nad tym jak mógłbym jej to przedstawić. Nie chciałbym żeby przeze mnie coś się zepsuło między Olivią a Karlem, są ze sobą tacy szczęśliwi. Czasem aż mam wątpliwości do tego czy napewno nie są razem.
Wyglądają ze sobą tak idealnie.
Po za tym zaraz będzie, że odbijam mu dziewczynę a doskonale wiem jak mu na niej zależy.

Rano

Obudziłem się z lekkim bólem głowy, to pewnie przez wczorajsze buszowanie do nocy razem z brunetką. Otworzyłem oczy, była we mnie wtulona. Jedną ręką oplotła moją talie, druga znajdowała się na moim karku a jej głowa na moim torsie. Byłem zmieszany. Szczerze, nie do końca wiem jak to się stało.
Dziewczyna zaraz po mnie przebudziła się i odrazu się odsunęła.
-P...przepraszam- Cicho wymamrotała.
-To nic takiego- Delikatnie się uśmiechnąłem.

Pov: Olivia

Podniosłam się z łóżka i usiadłam na taborecie od toaletki. Totalnie nie wiedziałam jakim prawem znalazłam się w jego ramionach, tuląc się do jego klatki piersiowej. Spojrzałam w lustro, zaczęłam powoli się ogarniać. Quackity leżał za mną delikatnie nakryty satynową pościelą. Gapił się na mnie bez przerwy. Kontynuowałam makijaż a po jakimś czasie chłopak mi przerwał.
-Po co się malujesz? Jesteś piękna bez makijażu- Stwierdził.
-Robie to dla siebie, nie dla ciebie- Odparłam chłodno. Byłam zdenerwowana, że coś takiego miało miejsce. Nie chcę aby chłopak robił sobie nadzieję.
-Okej rozumiem, czemu tak nerwowo-Zmarszczył lekko brwi. -Chciałem ci tylko powiedzieć, że jesteś śliczna.
-Jeśli myślisz, że coś tym ugrasz bo spałam do ciebie wtulona to jesteś w ogromnym błędzie. To nic nie znaczyło rozumiesz? Nie wmawiaj sobie nie wiadomo czego- Podniosłam ton.
-Wcale tak nie myślałem, chciałem ci najprościej w świecie powiedzieć, że jesteś okropnie śliczna... To tylko komplement. Dlaczego odrazu wszystko odbierasz w takim kontekście?- Głośno westchnął.
-Daj sobie spokój, zbędne nerwy- Nie mam siły mu się tłumaczyć, odrazu zakończyłam temat.

-KURWA! Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej!- Głośno krzyknęłam.
- O co chodzi!?- Zapytał.
-Dowiesz się potem dziś ja prowadzę. Zbieraj się, SZYBKO!-

Przypomniało mi się nasze spotkanie w parku, dla lepszego poznania się. Opowiadał mi wtedy między innymi gdzie lubi siedzieć gdy nie wie co ze sobą zrobić.

———————
Zamknęłam drzwi i podbiegłam do garażu. Siadłam na swoim motocyklu i wyprowadziłam go przed dom.
-Masz prawko na motocykl?!- Zrobił duże oczy.
-To całe moje życie. Wsiadaj- Łzy odrazu zagościły moje oczy gdy przypomniało mi się dzieciństwo. Od najmłodszych lat jeździłam z moim ojcem na motocyklach. Mam nadzieję, że teraz spełnia swoje największe marzenie tam na górze.

Chłopak usiadł za mną, podałam mu kask. Odpaliłam motocykl. Poczułam jego dłonie na swojej talii.
Dodałam gazu i ruszyłam.

Nasza relacja jest skomplikowana, mam wrażenie, że zaczynamy do siebie coś czuć, ale to bez sensu po takim krótkim czasie. Po za tym z tego co słyszałam, Quack jest zakochany tyle, że nie dowiedziałam się w kim bo nikt nie chce mi tego powiedzieć. No cóż. Za to moje serce należy to tego jednego bruneta. Kocham go najbardziej na świecie, ale narazie zachowam to dla siebie.

Wyjechaliśmy trochę za miasto. Dokładniej jedziemy do lasu, niby zwykły las, nic specjalnego jednak ma swój klimat, który naprawdę jest niesamowity. Stawy, małe wodospady, pnie drzew zastępujące ławki.

-Czy mogę się dowiedzieć dokąd jedziemy?-Zapytał.
-Ugh! zamknij się, zobaczysz na miejscu- Zabrałam z kierownicy jedną rękę i delikatnie uderzyłam kostkami o jego kask.
-Zwariowałaś?! Myślałaś co by się stało gdybyś straciła równowagę?!- Wykrzyczał.
-Wyluzuj trochę, jeżdżę na tej bestii od paru lat- Odparłam i przyśpieszyłam.

Poczułam jak chłopak kładzie głowę na moim ramieniu. Zbliżał ją coraz bardziej w stronę mojej twarzy. Usłyszałam ciche „Zwolnij, spójrz ile jedziesz". Racja, jechałam 170/h a rezerwa goni, chociaż muszę przyznać, szybka jazda i ściganie się to moja pasja. Uwielbiam czuć tą prędkość, utratę kontroli i pustkę dookoła siebie. Ta prędkość to terapia...

________
Jestem kochani, żyje. Wstawiam rozdział po 2 miesiącach ale szczerze jestem z niego dosyć dumna chociaż wiem, że mogłoby być lepiej. Jest całkiem długi, mam nadzieję, że niedługo wezmę się za kolejny bo mam spoko wenę!

1178 słów! Skończyłam pisać rozdział o 01:30! :DD

Kocham was, dziękuję, że jesteście! Dbajcie o siebie i pijcie dużo wody! Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The night we met / Karl Jacobs x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz