|Choose your side| Ending #2

376 34 2
                                    

- Dołącz do mnie. Musisz wybrać. Oni, albo ja.

Capela powoli opuścił broń. Przełknął zdenerwowany ślinę i spojrzał za siebie. Nie może tak po prostu ich zostawić. Tyle z nimi pracował. Tyle oni dla niego zrobili. Zaufali mu, a on ich oszukał.
- Ja nie chcę cię stracić. Ale także, nie chce ich zdradzić - wymamrotał.

- Ty już ich zdradziłeś. Wiesz o tym - powiedział Ernest przybliżając się do ojca. Położył mu dłoń na ramieniu.

Dante odsunął się.
- Przykro mi Krackers. Nie jestem w stanie strzelić do ciebie, ale nie mogę do ciebie dołączyć. Mimo wszystko jestem wierny temu w co wierzę, oraz tej jednostce policji.

Japończyk zmrużył oczy i uniósł broń ku ojcu.
- W takim razie... W takim razie zdradziłeś i mnie - mruknął i wycelował.

Idealnie w głowę meżczyzny. Odetchnął i chwycił palec na spuście. Już miał strzelić. Miał prosty cel. Nic mu nie mogło przeszkodzić. A jednak. Poczuł, że coś go blokuje. Także nie był w stanie oddać strzału. Coś go blokowało. Wściekły opuścił broń. Skrzywił się i odwrócił napięcie. Ręką nakazał swoim towarzyszom odwrót.

Po chwili już wsiadali do samolotu. Ernest stał chwilę przed pojazdem, po czym spojrzał na ojca i także zniknął z pola widzenia, jak jego towarzysze.

Dante upuścił broń i podbiegł do najbardziej rannych. Zaczął szybko tamować krew.
- Przepraszam was... - powiedział, wciąż gdzieś z tyłu głowy, mając myśli o Erneście.
O tym, że nie zdołał go odzyskać. Że jednak wszystkie jego próby poszły na marne.

- Wiesz o tym, że nie będziemy ci mogli zaufać w stu procentach - usłyszał obok siebie, lekko zawiedziony głos Pisiceli.
Komendant przełknął ślinę. Był świadom konsekwencji, a mimo to wciąż czuł się źle. Gdzieś tam, wciąż będzie jego syn. Możliwe, że kiedyś znów na niego trafi.
Kiwnął głową i wezwał na radiu EMS.

- Mam nadzieję, że już się nigdy nie spotkamy Ernest. Spotkanie, byłoby bardziej bolesne niż śmierć. 

One Shots | 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz