— Ale z ciebie debil! — wybuchnął śmiechem patrząc na Yunho. Przyjaciel Sana właśnie przeżywał najgorsze chwilę życia. Był uczulony na miętę, a w dodatku jego wczorajsza kawa była z mlekiem. Nie tolerował laktozy no bo jakże inaczej mogło by być.
— Nie śmiej się ty durniu! — krzyknął wychodząc z łazienki. Na twarzy miał pełno plam od alergii. Niczym trądzik ale jednak to nie to.
— Tyle wszystkiego sztucznego na tym świecie, że nie pomyślałem o tym, że w syropie miętowym będzie serio mięta. — wytłumaczył się poprawiając koszulkę. Yunho tak się zawsze tłumaczył gdy zjadł coś czego nie powinien. No ale każdy czasem popełnia jakieś grzeszki przecież.
Poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Czuł się naprawdę źle więc zostało mu póki co picie ciepłej wody i unikanie przetworów mlecznych. No i miętowych, nawet tych sztucznie miętowych.
— Ja czasem nie wierzę w twoją głupotę. — westchnął Choi kręcąc głową. W taki sposób spędził poranek. Nad jęczącym przyjacielem. Oglądali różne seriale. A właściwie to zrobili rewatch ich ulubionej dramy jaką była "True Beauty". Tak, dwóch chłopów lubiało tę dramę. Nawet mieli swoje własne zdanie na temat bohaterów.Choi westchnął cicho w końcu leżąc na kanapie w salonie i się podniósł.
— Ty sobie dalej umieraj. Ja wychodzę. Tak, wezmę ci coś! — mruknął zakładając szalik. Otworzył drzwi i wyszedł z domu.Po dłuższym spacerze San znalazł się przed drzwiami kawiarni, którą odwiedził wczoraj z Yunho. Wszedł do środka i od razu dostał aromatem kawy i słodkości. Rozejrzał się i podszedł do kasy widząc lawendowego Wooyounga w fartuszku.
— Hej... Ja poproszę... Może piernikowe latte, ale na jakimś roślinnym mleku na wynos. — powiedział patrząc ciągle na uroczego chłopca. Ten zaś się lekko zmieszał.
—Um... Wczorajsza czekolada nie smakowała? — zapytał cicho zagryzając suchą skórkę odstającą z jego spierzchniętej wargi.
— Była dobra, naprawdę. Mega. Ją też wezmę, ale na miejscu. — dodał szybko nie chcąc widzieć tej zmarnowanej miny chłopaka. Ten zaś uśmiechnął się słodko.
— Świetnie. To będzie razem 10 600 000 won. — powiedział, a Choi zapłacił kartą i odszedł.Zajął stolik przy oknie gdzie była dodatkowo zapalona czerwona lampka. No święta na całego. Przewrócił oczami i zdjął swój szalik oraz kurtkę.
— Orzechowa czekolada i latte na wynos. — rozbrzmiał głos nad nim. Podniósł głowę i ujrzał wysokiego chłopaka o jasnych brązowych włosach. Miał na sobie czarny fartuszek wiązany w pasie i czerwoną koszulkę. I pełno bransoletek na lewym nadgarstku. Co z tego, że nie powinien ich mieć bo ma przecież kontakt z jedzeniem. San lekko się na to skrzywił. W pizzerii gdzie kiedyś pracował nie mógł takich rzeczy. Na plakietce przypiętęj do koszulki widniało imię 'Mingi'. Mingi wyglądał na potężnego chłopaka i sądząc po jego zachowaniu pracował tu od dłuższego czasu. Że też go nie wyjebali za te bransoletki... No cóż, bywa i tak.
— Tak, tak dziękuję. — skinął głową gdy kelner podał mu wszystko na stoliku. Zauważył na podstawce od filiżanki kilka ciastek.
— Um... A to? Nie zamawiałem żadnych ciasteczek.
— Ta... No bo Wooyoung chciał je dać. Wiesz, są za free i ładnie ozdabiają talerz. — mruknął zmieszany i szybko wrócił za ladę gdzie jasnowłosy podglądał całą sytuację z ukrycia.
CZYTASZ
Hot Hazelnut Chocolate #woosan
Teen FictionGdzie San dostaje istnej gorączki widząc cokolwiek związanego ze świętami Bożego Narodzenia, a Wooyoung pragnie by ten okres trwał dłużej