Hank | Montanha

267 31 1
                                    

Over wysiadł z samochodu i wyciągnął pistolet. Skierował się w stronę miejsca, z którego słyszał strzały. Usłyszał na radiu, że Gregory jedzie z posiłkami.

Nie chciał, jednak wyjść na tchórza w ich oczach. Stwierdził, więc że lepszym wyjściem na będzie po prostu interwencja.
Powolnym krokiem zbliżył się do rogu budynku i oparł się o ścianę. 

Zacisnął ręce na broni i wyskoczył przed siebie. Wycelował broń przed siebie, jednak nikogo nie zauważył. Westchnął cicho i opuścił pistolet. 
- Musieli już dawno zbiec - westchnął niechętnie sam do siebie. 

Klik. Usłyszał ciche przeładowanie broni, które powtórzyło się kilka razy. Wzdrygnął się i gwałtownie odwrócił. Sześć postaci w ciemnym ubiorze stało wycelowanych wprost w niego. 

Nie miał zbyt wielkiego wyboru. Mógł albo poddać się i dać się porwać, okraść lub ograbić z godności. Albo mógł spróbować uciec. Ani jedno, ani drugie niezbyt mu pasowało. 
Wiedział też, że posiłki, będą tu lada chwila. Było jeszcze jedno wyjście z tej sytuacji. 

Hank uniósł dłonie wraz z bronią po czym szybko skierował ją w stronę napastników. Przesunął się na bok, unikając kilku strzałów. Trafił dwójkę z nich, po czym poczuł ból w lewym ramieniu. Skrzywił się, po czym usłyszał za sobą znajomy głos. 
- Moja krew! Moja krew Hank!  

Drubble | 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz