꧁ Let it snow, let it snow...꧂

8 0 19
                                    

Na początek:
Luther, Diego, Allison, Klaus, Vanya i Numer Pięć wspólnie próbują rozwikłać tajemnicę śmierci swojego ojca. Ze względu na dzielące ich różnice osobowościowe i mocno odmienne umiejętności, a także mroczne widmo globalnej apokalipsy, członkowie rodziny znów zaczną się jednak od siebie oddalać. Ben w dalszych częściach był duchem, lecz tutaj są to ich dziecięce lata i chłopak jeszcze żyje. Grace akurat nie ma na zdjęciu, ale była ona ich "mamą".
_______________________________________

Te święta magiczne dzieci spędzały w większym gronie. Dołączyło do nich parę innych osób - 4 chłopców i 2 dziewczyny. Aktualnie rodzeństwo zajmowało się rozwieszaniem lampek w Akademii, ozdabianiem Choinki, gotowaniem (choć tutaj i tak sytuację głównie ratowała Grace) oraz sprzątaniem terenu dookoła budynku. Z kuchni dało się już wyczuć jakieś świąteczne przyprawy, a przez "drobną" pomyłkę, lampki powieszone prze Klausa i Bena oślepiły chwilowo każdego w pobliżu.

-Kto to wymyślał...-mówił zdenerwowany Five próbujący rozplątać światełka choinkowe.

-Hahaha - zaczął się śmiać Diego - Czy Ciebie, dzieciaczka niby potężnego, pokonały lampeczki? Psss.

-Ja się chociaż nie władowałem do pudełka, które miało iść na strych .-odpowiedział trochę wrednie i ze swoim uśmieszkiem.

-Czyli czas świąteczne wypominki z przed kilkunastu lat zacząć? - zapytała z przekorem Heather, mająca numer 13.

-Chyba tak siostrzyczko. Jak z tą gwiazdą na czubku? - dopytywał Diego.

-No nie zaciekawie. Zaraz ta Choinka się przewali. - mówiąc to nadal stała na stołku wciskając gwiazdę na czubek.

Wtedy zniecierpliwiona wyjrzała za okno, gdzie zauważyła jak białe coś pada na ziemię. Zdziwiła się ale i ucieszyła.

-Śnieg pada! - oznajmiła wesoła i zostawiła gwiazdę na chwiejącym się czubku. Zeskoczyła ze stołka i podbiegła do okna. Ledwo utrzymujące równowagę drzewko przytrzymał w ostatniej chwili Five.

-Heather daj spokój. Mało razy mówiliśmy Ci, że pyłki spadające jeszcze z drzew to nie śnieg?-zapytał Diego.

-Ale naprawdę. Słowo daję!

Chłopcy podeszli do okna, przy którym blondynka dociskała nos do szyby. Okazało się, że to  rzeczywiście śnieg. Zielonooka w euforii otworzyła drzwi tarasowe i wybiegła bez ubierania na dwór. Jej towarzysze jako odpowiedzialni, starsi bracia wyszli za nią na dwór. Wtedy każde z nich zauważyło, że śnieg pada tylko w tym jednym miejscu. Spojrzeli w niebo i na dachu zauważyli Jame'a i Lunę. Wtedy domyślili się, że to Ona spowodowała śnieg swoją mocą.

-Eh, czyli to nie do końca prawdziwy śnieg. - rozczarowała się 13-nastka.

-A wy nadal się bawicie w robienie dzieciom nadziei. Lepiej
przestancie. -Diego wskazał dyskretnie blondynkę.

-Tylko, że nie mogę tego powstrzymać. - dodała Luna będąca lekko zestresowana.

-Ojciec mówił, że masz jej sama nie używać, bo nie masz jej do końca opanowanej. -upomniał ją niski brunet.

-Luna po prostu zrób tego więcej! Na całe Toronto! Niech pada śnieg, niech pada śnieg, niech pada śnieg... - uśmiechnęła się ciepło Heather.

Skończyło się na tym, że już w nocy całe miasto było pokryte białym puchem i zachwycało jeszcze bardziej, dodając zimowej aury.

                         ❆ ❆ ❆

4/24

Nawet lubię ten serial i szczerze czekam na 3 sezon. Myślę, że wyszło to fajnie i może Was zachęcę do obejrzenia tego serialu.

Wasz ulubiony film świąteczny to...?

Dbajcie o siebie i pijcie wodę!

466 słów (łącznie z notatką na początku).

~𝚝𝚞𝚛𝚚𝚞𝚘𝚒𝚜𝚎 𝚘𝚙𝚝𝚒𝚖𝚒𝚜𝚝

𝐊𝐀𝐋𝐄𝐍𝐃𝐀𝐑𝐙 𝐀𝐃𝐖𝐄𝐍𝐓𝐎𝐖𝐘~𝐨𝐧𝐞 𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz