Rozdział 1

225 12 5
                                    

      Hogwart zimą, a zwłaszcza w okresie świąt, to z pewnością najpiękniejsze miejsce na ziemi. Mugole, muszą naprawdę żałować, bo przy wystroju owej szkoły, ich galerie i ulice mogą się schować. Uczniowie z bólem serca opuszczają szkołę by wyjechać do swoich rodzin. W tym roku, mało kto został. Wiele osób miało wyjątkowo dosyć nauki, i bez wahania opuszczali Hogwart. Pozostało tylko kilka ślizgonów i gryfonów z jednego roku plus jedna krukonka i jakieś dzieciaki z Hufflepuffu. Draco Malfoy, jeden z pozostałych ślizgonów patrzył na święta zupełnie inaczej. Wiązały się one z dość nie przyjemnymi wspomnieniami sprzed roku a na dodatek nie był w stanie zapomnieć słów rodziców z wakacji. To wszystko sprawiało, że miał ochotę po prostu leżeć i nic nie robić. On i jego siostra, Bridget nie mieli wyboru i musieli zostać. Ich rodzice wyjechali do Francji do jakieś rodziny. Oni nie mieli po co tam przyjeżdżać kiedy ich nie było więc zostali. Szczerze mówiąc, Draco wolał jechać. Całe dnie spędzał by w swoim pokoju, czytając lub ucząc się, jak zawsze. Na szczęście, tutaj także miał swoje dormitorium, i mógł tam zostać przez dłuższy czas. Przynajmniej, taką miał nadzieję.

Bridget Malfoy, jedyna córka i jednocześnie najstarsze dziecko Lucjusza i Narcyzy. Starsza aż 5 minut od swojego brata bliźniaka. Rodzice nigdy nie mieli do niej żadnych wymagań, ze względu na to że była płci żeńskiej. W końcu, kiedy wyjdzie za mąż, to jej rodzina nie odziedziczy dumnego nazwiska Malfoy. Dlatego, skupili się na synu. Na Draconie dumnie noszącym na drugie imię imię swego ojca. Miał być twardy, mieć umięśnioną i dumną posturę, oraz oczywiście być posłusznym rodzicom. Nic z tych rzeczy. Wcale nie był taki, jakiego sobie wymarzyli. Był delikatny, wrażliwy na świat zewnętrzny, lekko strachliwy oraz nade wszystko miał drobne ciało. Malfoyom wydawało się jakby ich dzieci zamieniły się osobowościami. Draco, taki mały niewinny wrażliwy, zupełnie jak dziewczynka a Bridget odważna, przebiegła, wysportowana a nawet wyższa od brata. Jak się później okazało, preferencjami też się chyba zamienili. Rodzice dowiedzieli się w te wakacje, że ich córka jest lesbijką a na dodatek umawia się z mugolaczką, ale nie zrobiło to na nich wielkiego wrażenia. Draco, zmotywowany poszedł w ślady siostry. Tu już zaczęła się inna historia, i myślę że lepiej jej nie wspominać by nie psuć świątecznego klimatu. A pro po, trochę zboczyłam z tematu, więc przejdźmy już do zdarzeń.

❄❄❄❄❄❄❄❄

Harry obudził się kiedy usłyszał hałas w pokoju wspólnym. Miał bardzo lekki sen, i łatwo było go obudzić. Na początku zirytowany tym że go obudzono, wstał i podszedł do lustra. Momentalnie przypomniał sobie, że to właśnie dziś zaczynają się świąteczne ferie i że ten hałas to zapewne uczniowie szykujący się do domu. W tym roku, postanowił nie jechać do Syriusza i Remusa że względu na to by dać im więcej prywatności. Bynajmniej, takie było główne założenie. Prawda była taka, że jego przyjaciele zostawali więc stwierdził że siedzenie z nimi będzie lepsze niż słuchanie ciągłego gruchania tych gołąbków. Na święta dostawali jakiegoś natchnienia i bez przerwy się do siebie przymilali. Harry'emu robiło się smutno patrząc na to. Też by tak chciał. Niestety, do tej pory nie miał żadnego chłopaka. Może dlatego że w Drumstrangu, szkoły do której chodził najpierw, nie było nikogo fajnego. W sumie to dopiero w Hogwarcie Potter znalazł przyjaciół. Przeniesienie się tutaj, to jednak była dobra decyzja. W świetnym nastroju, wyszykował się i wyszedł pożegnać się z kolegami.

❄❄❄❄❄❄❄❄

Bridget wstała skoro świt, zresztą jak zwykle. Siedziała większość czasu na oknie obserwując spadający śnieg. Myślała, o planach na te ferie. Chciała po pierwsze, zintegrować Draco. Nie mogła patrzeć na to jak zamykał się na świat zewnętrzny. Chciała żeby chociaż znalazł przyjaciół. Sama przyjaźniła się z Blaisem i Pansy od dzieciństwa ale teraz także bardzo polubiła Gryfonów. Głównie przez swoją dziewczynę. Ta z kolei przyjaźniła się z Ronem, Ginny i Luną. Te paczki jakoś w zeszłym roku się połączyły a jeszcze w tym roku dołączył do nich Harry. Gdyby jeszcze do tego dołączył jej brat, byłaby w siódmym niebie. Do tej pory jednak nie rozmawiał za bardzo z nimi. Zmotywowana zeszła na śniadanie.

Kiedy dotarła do Wielkiej Sali, ta jeszcze była nie przystrojona. Domyśliła się, co nauczyciele dla nich szykują. Zaśmiała się i podeszła do stołu gdzie siedzieli jej przyjaciele.
-Hejka, jak tam? - zapytała
-A no nie narzekamy- zaśmiał się Blaise z Ronem na kolanach. Bridget widząc to roześmiała się, i pocałowała swoją dziewczynę siedzącą obok.
-Takim to dobrze! Też tak chce! - narzekał w kółko Harry
-No to do roboty Potter. Rozejrzyj się, sami przystojniacy.- zakpiła Pansy.

Prawda była taka że poza nimi w Wielkiej Sali byli tylko jacyś pierwszoroczniacy z Hufflepuff'u więc raczej żadnego potencjalnego partnera. Brunet naburmuszył się i założył ręce na piersi, co wywołało śmiech jego przyjaciół. Po jakimś czasie zielonooki dojrzał że do Sali ktoś wchodzi. Wybałuszył oczy i patrzył na przybysza rumieniąc się. Piękny, delikatny, drobniutki blondyn właśnie przechodził obok ich stolika i usiadł gdzieś w kąciku nakładając sobie jedzenie. Potter myślał że zaraz zemdleje z zachwytu. Nigdy wcześniej go nie widział. Musiał mieć głupią minę, bo wszyscy popatrzyli w stronę  w którą on patrzył. Bridget gdy ujrzała na kogo tak spoglądał jej przyjaciel wstała z krzesła i zawołała
-Draco! Chodź do nas! - Blondyn chyba nie usłyszał bo dalej patrzył w książkę jedząc tosta. Gdy Brunet to usłyszał, zdziwił się.

-To wy się znacie? - Zapytał.
-Jak miałabym nie znać rodzonego brata? - zakpiła

-TO JEST TWÓJ BRAT?! - krzyknął zielonooki tak że aż Draco się poderwał i spojrzał w ich kierunku.

-No tak, przecież ci mówiłam że mam brata. - odparła zdziwiona. - Dobra pogadamy później- dokończyła nim Harry zdążył otworzyć usta. Podbiegła do brata i nachyliła się nad nim mówiąc coś. Po chwili już oboje szli do reszty.
-H-hej... - przywitał się nie pewnie Malfoy.
-Cześć Draco, czemu nie przyszedłeś do nas? - zapytała Luna.
-Nie wiem, tak jakoś z przyzwyczajenia.. Tam usiadłem..
Potter myślał że zaraz się rozpłynie słuchając jego głosu.
-To przyzwyczaj się do siadania z nami!- zaśmiała się Ginny i poklepała miejsce obok siebie. Blondyn zrozumiał i usiadł obok rudowłosej. Jedli śmiejąc się i żartując na okrągło. Nawet Draco rozluźnił się lekko i zaczął się śmiać a nawet żartować. Przez ten cały czas, Harry nie odezwał się nawet słowem do szarookiego. Nie to że był onieśmielony, po prostu czuł że Malfoy jest spięty i czekał na odpowiedni moment. Jednak gdy ten moment nastał, i już miał zagadać odezwała się McGonagall.
-Drodzy uczniowie, w tym roku widzę że raczej mało osób zostało- zaczeła rozglądając się. - Więc, postanowiliśmy że by nie obciążać Pana Ficha, pomożecie mu w dekoracjach. Zajmijcie się Wielką Salą. Liczę na waszą kreatywność. Mówię tu oczywiście o starszych, młodsi są wolni. Oczywiście możecie używać magii. Do zobaczenia moi drodzy. - dokończyła i wyszła z Wielkiej Sali. Cóż.. Przynajmniej nie będą się nudzić, A Harry będzie miał nie małe pole do popisu...

Hejjj
Otóż tak, pierwszy rozdział wrzuciłam wcześniej niż się spodziewałam. Dlaczego?Otóż los chyba po ostatnim zechciał mi pomóc. Otóż... Jestem na kwarantannie :DD hehe ten tego no. Będę miała więcej czasu na pisanie. Ale chyba wezmę się za tę książkę, bo czuje taki straszny świąteczny klimat ᐠ( ᐛ )ᐟ Chciałam uprzedzić, że tu Cyzia i Lucynka nie będą ziomkami D: A Potty wcześniej był w Drumstrangu^^ to chyba na tyle, Bayy~

Ps: To taki prezent na mikołajki ode mnie ❤ 🎁 Wesołych mikołajek :3

I give you my heart |Harco/Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz