Woda ich całkowicie pochłonęła.
Titanic zatonął.
Całą sytuację z odległości kilkuset metrów, obserwowało kilkanaście szalup. W jednej z nich siedziała pani Potter. Kobieta z przerażeniem w oczach obserwowała jak statek do reszty poszedł na dno. Wiedziała doskonale, że gdzieś tam znajduje się jej syn. Z tego powodu jej serce boleśnie krwawiło. Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie dzieje.
Chłopcy znaleźli się pod wodą, która miała zaledwie kilka stopni powyżej zera. Zimno powodowało nieznośny ból na całym ciele. Ich usta były po brzegi wypełnione powietrzem, a oczy mieli ledwo co otwarte. Słony płyn szczypał ich w oczy. Trzymali się mocno za ręce, jednak silne nurty wodne powodowały, że każdy z nich był ciągnięty w zupełnie inną stronę. I chociaż z całych sił starali się nie puścić siebie nawzajem, to po kilku sekundach ich dłonie się rozłączyły. Zostali zabrani przez wodę, każdy w zupełnie inną stronę. Harry stracił Dracona z pola widzenia, ponieważ pod wodą było cholernie ciemno.
Musząc zaczerpnąć powietrza do płuc, zaczął płynąć na powierzchnię. Pomagała mu w tym kamizelka ratunkowa, która ciągnęła go ku górze. Dopiero gdy wypłynął na wierzch, do jego uszu dotarły przeraźliwe krzyki rozpaczy i błagania o pomoc. Potter rozejrzał się wokół i zobaczył przerażonych setki ludzi. Większość z nich miała na sobie białe kapoki, utrzymując ich na lustrze oceanu. Ale osoby, które ich nie miały, łapały się tego co miały pod ręką, byle by tylko nie utonąć. Woda kołysała się szybko, bo każdy poruszał się w niej bardzo niespokojnie.
Harry zaczął rozglądać się za Malfoy'em. Musiał go jak najszybciej odnaleźć. Liczył na to, że chłopak również wypłynął już na wierzch i znajduje się gdzieś pomiędzy tym tłumem. Pragnąc go czym prędzej odszukać, zaczął głośno wykrzykiwać jego imię, ale trudno mu było przebić się przez głośny rój pasażerów.
Spoglądając w każdą możliwą stronę i wołając blondyna, poczuł jak ktoś nagle łapie go od tyłu, opierając cały swój ciężar na jego drobnym ciele. Jakiś zdesperowany pasażer zrobił sobie z niego żywą boję. Potter został zanurzony pod wodę po sam czubek głowy. Nie był na to kompletnie przygotowany. Nie miał zbyt dużej ilości powietrza w płucach, dlatego momentalnie zaczął się podtapiać. Próbował walczyć z człowiekiem i wydostać się na powierzchnię, ale mężczyzna był nieugięty.
W pewnej chwili Harry'emu udało się wypłynąć na wierzch i zaczerpnąć odrobinę powietrza, ale nie na długo, bo po sekundzie jego głowa ponownie była pod wodą. Osoba, która go podtapiała nie robiła tego celowo. Była tak spanikowana, że łapała się wszystkiego, byle by tylko utrzymać się na powierzchni, ponieważ nie umiała pływać. Pechowo trafiło na Potter'a.
Po krótkiej szarpaninie z pasażerem, Harry usłyszał jak ktoś woła jego imię. Od razu wiedział, że tą osobą jest jego ukochany, bo rozpoznał jego głos. Draco szybko podpłynął do bruneta oraz do mężczyzny.
— Puszczaj go! — krzyknął wściekły Malfoy i bez wahania przywalił mężczyźnie z pięści prosto w nos.
Tamten pod wpływem uderzenia, odsunął się od Harry'ego. Zwrócił mu wolność i przestraszony odpłynął gdzieś indziej. Okularnik natychmiast wypłynął na powierzchnię, biorąc głęboki oddech. Kaszlał mocno, chcąc wyrzucić wodę z płuc, której się napił. Widząc swojego ukochanego, od razu podpłynął do niego. Złapał go za drżące barki. A gdy obaj złapali kontakt wzrokowy, Draco odezwał się jako pierwszy.
— Musimy płynąć. — chwycił drugiego za rękę i zaczął ciągnąć za sobą.
Potter nawet mu się nie sprzeciwiał. Wiedział, że muszą to zrobić, by przetrwać. Ale był jeden problem - jego ciało nie chciało współpracować. Niska temperatura utrzymująca się w wodzie, powodowała, że mięśnie chłopaka z każdą kolejną chwilą coraz bardziej zastygały w niemocy. Ciężko mu było wykonać najmniejszy ruch. Czuł jakby dostał paraliżu całego ciała.
CZYTASZ
Titanic | drarry 18+ |
FanficSiedemnastoletni Harry Potter - Evans wsiada na pokład Titanica, najwspanialszego transatlantyku świata. W podróży do Stanów Zjednoczonych towarzyszy mu snobistyczna matka Lily oraz dużo starsza narzeczona Ginny Weasley - kobieta arogancka i dumna z...