Gdyby tylko świat był trochę bardziej inny

399 45 15
                                    

Harry spojrzał na czarny pamiętnik w swoich rękach. Był mokre od wody zalewającej podłogę w łazience. Do kogo to należy? Czy został zapomniany?

Prawdopodobnie powinien go wysuszyć, zdecydował. Harry mógł dowiedzieć się, do kogo należał później.

----------------------------------------------------------
Harry szybko przekonał się, że dziennik jest magiczny. Mógł odpowiedzieć, jakby był w środku mały człowiek, który mu odpowiadał, a może ktoś z własnym dziennikiem, do niego.

Dziennik sam siebie nazywał – Tom Riddle. Najwyraźniej sporządził ten pamiętnik wiele lat temu, kiedy był w szkole, i zostawił w nim kopię swojej pamięci.

Harry szybko się przywiązał i zaczął nosić Toma wszędzie. Podczas zajęć pisał do Toma w pamiętniku, kiedy tylko mógł. Hermiona posyłała mu zaniepokojone spojrzenia, ale jeszcze niczego nie poruszyła.

Cóż, nie musiała się martwić. Z Harry'm było wszystko w porządku. Właściwie to lepiej niż w porządku.

Miał teraz Toma, który był naprawdę dobrym przyjacielem. Tom troszczył się o niego, a Harry o Toma. Harry jakoś nie mógł sobie teraz wyobrazić swojego życia bez Toma.

To było trochę dziwne. Poznali się zaledwie kilka tygodni temu.

No cóż. To naprawdę nie miało znaczenia.

----------------------------------------------------------
Harry spojrzał szeroko otwartymi oczami na Toma, który właśnie wyszedł z cienia.

"Tom?" Szepnął, po czym spojrzał na Ginny, która leżała na podłodze z twarzą białą jak prześcieradło. — Ona jest ranna, Tom… Czy możesz…

Tom pochylił się i podniósł różdżkę Harry'ego, która odsunęła się, gdy przed chwilą pospiesznie ukląkł obok Ginny.

"...Tom?" Harry przemówił, marszcząc brwi. "Oddaj mi moją różdżkę."

Tom zanucił i spojrzał na Harry'ego spod opuszczonych rzęs. "...Nie zrobię tego, Harry."

Niecałe dziesięć minut później Harry dźgał kieł bazyliszka, który wcześniej tkwił mu w ramieniu, przez książkę, która przez dziesięciolecia była pojemnikiem jego ukochanego przyjaciela, łzy spływały mu po policzkach…

Fawks go wyleczył, wszystkim udało się opuścić Komnatę Tajemnic bez dalszych obrażeń, Dumbledore wziął pamiętnik, a Harry…

Harry dostał ataku kaszlu, kiedy był sam w swoim dormitorium. Miał wrażenie, że coś utkwiło mu w gardle. Instynktownie podniósł rękę do ust.

Kiedy go wyciągnął, w jego dłoni był teraz pojedynczy płatek białego kwiatu.

----------------------------------------------------------
Zachował ten dziwny incydent dla siebie, a płatek kwiatu trzymał w górnej szufladzie nocnego stolika. Wydawało się, że nigdy nie uschło, co dziwne. Nawet po tygodniu było tak samo jak wcześniej.

Często w jego gardle pojawiało się lekkie łaskotanie. Harry czasami miał nieznośną potrzebę kaszlu, ale desperacko starał się to zatrzymać za każdym razem, obawiając się, że wykaszle kolejny płatek kwiatu.

Czy to była jakaś magiczna rzecz? Wykaszliwać  płatki? To było dziwne, ale Harry czuł się zbyt zmęczony psychicznie i fizycznie, by zawracać sobie głowę pytaniem kogokolwiek o to lub zbadaniem tego.

Kiedy wrócił do Dursleyów, jego stres podwoił się, a łaskotanie w tylnej części gardła pogorszyło się.

W końcu, po nieco ponad tygodniu trzymania go u Dursleyów, Harry pozwolił sobie na kaszel.

Gdyby tylko świat był trochę bardziej inny || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz