Rozdział 1

14 0 0
                                    

Siedziałam właśnie na plastikowym krześle przed gabinetem dyrektora. Czas się strasznie dłużył. Spojrzałam na zegarek, była trzynasta. Głęboko westchnęłam i wziąć czekałam.

Cholera, czemu to tak długo trwa. Czy oni nie zdają sobie sprawy z tego, że mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż siedzenie i czekanie aż łaskawie dyrektor wpuści mnie do swojego gabinetu.

Szczerze mówiąc nie siedziałam tu pierwszy raz. Jednak zawsze siedzę tu tylko z jednego powodu, jest nim Filip. Po każdej naszej głupiej sprzeczce jesteśmy tu wzywani, nawet po tej o durne, nie istotne sprawy. Nie wiem czy ktoś ma jakiś ukryty cel by zmusić nas do łagodnych relacji ale niech przestanie nam uprzykrzać w ten sposób życia.

Z nudów wyciągnęłam telefon i zaczęłam natychmiastowo przeglądać sociale media. Przeglądając instagrama natchnęłam się na filmik z ostatniej imprezy na jakiej byłam. Gdy obejrzałam go do końca na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek, jednak przewijałam dalej.

Po chwili znudziło mi się już przeglądanie telefonu i zaczęłam znów jęczeć z nudów. Czemu wszystkie moje losy muszą zależeć od niego. Zawsze ustawia naszą sprzeczkę tak by wina spadła na mnie, a ja sobie na to pozwalam. Jestem głupia ze to robię, lecz chyba nie mogę zapomnieć o ty co było, o „NAS"

Nagle usłyszałam otwierające się przede mną drzwi, przez które wyszli Filip oraz dyrektor. Spojrzałam gniewnym wzrokiem na Filipa, a on odpowiedział tym samym.

-Zapraszam do środka, Natalio. - rzekł stanowczym głosem starszy pan.

Wchodząc do środka dyrektor zrobił wyrazisty gest ręką co pokazało, że mam zająć miejsce po drugiej stronie biurka. Gdy tak się stało zaczął konwersacje.

-Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego wy aż tak bardzo za sobą nie przepadacie? - zapytał.

Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie ponieważ sama nie wiedziałam co jest tego przyczyną.

-Pytam ciebie dlatego, że Filip nie odpowiedział mi na to pytanie mimo wielu próśb.

-Wie pan, czasami ma się takie osoby których się po prostu nie lubi. Jestem pewna ze pan tez takie posiada. Jednak konflikt pomiędzy mną a Filipem to dłuższa historia, nasza relacja w tym momencie jest po prostu nie do wyjaśnienia. - odpowiedziałam nie do końca pewna.

-Rozumiem, jednak wasze sprzeczki są za częste, zaczynam się po prostu martwić.

Wszyscy dobrze wiedzieliśmy ze nie o zmartwienie tu chodziło. Dyrektor po prostu chciał opanować chaos, który panował przez nasze kłótnie.

-Rozumiem spróbujemy dojść do porozumienia, obiecuje. To może zająć trochę czasu ale mam nadzieje, że się uda. - odpowiedziałam po czym wstałam i udałam się w stronę drzwi.

Kiedy wyszłam pierwsze co ujrzałam to jego twarz. Patrząc na niego inne dziewczyny prawie że mdleją, jednak ja widziałam w niej głębszy sens, którego nie umiałam rozszyfrować. Owszem, jest on cholernie przystojny i w chuj słodki jednak jego ego wyrasta poza skale. Potrafi być miły jednak naprawdę zdarza się to tylko w nielicznych wypadkach, a takie występują raz na tysiąc lat świetlnych.

-Możecie się udać teraz na lekcje, jednak pamiętajcie o tym o co was prosiłem.

-Hahah i jak zadowolona? „Mamy dojść do porozumienia" pierdolenie. Narazie tylko nas upomniał, wyluzuj.

-Ciebie to bawi? Jesteś jeszcze bardziej spierdolony niż myślałam. - odpowiedziałam z gniewnym wyrazem twarzy. Dobrze wiem, że nie wzruszą go moje uwagi, jednak bardzo chciałabym żeby choć raz w życiu ruszył tym swoim małym móżdżkiem.

-Za bardzo dramatyzujesz. Nie możesz choć raz skorzystać z chwili kiedy jesteśmy razem? Spójrz nikogo tu nie ma jesteśmy sami, tylko ty i ja. Nie przypomina ci to czegoś? - powiedział z tym swoim „romantycznym" akcentem. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Jednak milczałam i czekałam na to czy jeszcze coś powie. - Nie chciałabyś może wyskoczyć dziś po szkole do kawiarni? Do tej co zawsze. W sumie na cholerę się pytam, dobrze wiem ze się zgodzisz. Będę czekał na ciebie po ostatniej lekcji. - odwrócił się i odszedł nie czekając na moją odpowiedź.

W tej kawiarni zawsze czekaliśmy aż wszyscy wyjdą żebyśmy mogli zostać sami, tak się właśnie poznaliśmy. Wtedy tam pracowałam a on przyszedł po ciasto na dziękczynienie, chyba będzie to jedna z niewielu sytuacji, które zapamiętam do końca moich dni. Jednak to już nie będzie to samo, nie wiem co go tak natchnęło by mnie zaprosić. Z pozoru wydawało mi się to dziwne jednak nie rozmyślam nad tym długo i poszłam w stronę stołówki.

Kiedy znajdowałam się już na niej, wzrokiem szukałam Mai i Piotra.
Zawsze siedzieliśmy w tym samym miejscu wiec znalezienie ich nie było trudne.

-I jak tam z Filipkiem? - zapytała Maja dobrze wiedząc ze wkurwiła mnie zdrobnienie jego imienia.

-W miarę dobrze, chociaż mieliśmy nie zręczną sytuacje.

-Opowiadaj!! - nalegali przyjaciele, jednak ja wolałam o tym narazie nie wspominać.

-Opowiem wam później, teraz gadaj co z Wiktorem.

Wiktor był chłopakiem, z którym chodziliśmy do klasy. Był on także osobą, w której potajemnie podkochiwał się Piotr.

-Jakby ci to powiedzieć... - przeciągał Piotrek. - No nie podszedłem nawet do niego.

-Dlaczego?! - wykrzyknęłam.

-Nie wiem, chyba po prostu boje się odrzucenia.

Spojrzałyśmy się na siebie z Mają i oby dwie wiedziałyśmy już co robić. Jednak tym zajmiemy się potem, bo aktualnie dzwoni dzwonek na lekcje.

-Co teraz mamy? - zapytałam przyajciół.

-W-F. - odpowiedzieli jednocześnie. Oby dwoje wiedzieli, że się uciesze wiec w prost to wykrzyczeli.

-Mmmmm, w-f z trenerem Tomaszem? Na to właśnie czekałam.

To skomplikowane.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz