Rozdział 2

5 0 0
                                    

Wraz z Mają udałyśmy się do przebieralni. Nagle uświadomiłam sobie, że dziś czwartek i mamy zajęcia z klasą Filipa.

-Cholera, czemu to my musimy mieć zajęcia właśnie z jego klasą? - zapytałam z poirytowaniem, związując włosy w kucyka.

Na szczęście lub nie szczęście, ja i Filip chodziliśmy do różnych klas. Ja chodziłam do klasy o profilu biol-chem a on do klasy międzynarodowej. Jednak w-f zawsze w czwartek mieliśmy razem.

-Po prostu staraj się go ignorować, zachowuj się jakby go tam nie było. - radziła mi Maja.

Gdyby tylko ignorowanie go było takie łatwe, świat zmieniłby się na lepsze.

-Wiem, że dobrze mi radzisz, ale nie wiem czy ja potrafię go ignorować. Wiesz jak się zachowuje pod jego wpływem. Nie będę sobą na tych zajęciach.

-A czy mogłabyś choć raz przynajmniej spróbować? - przekonywała mnie. - Proszę, zrób to dla mnie i dla siebie.

Nie.

-Majaaaa! - krzyknęłam. - Chodźmy już na lekcje i przestań mnie wkurwiać. - złapałam ją za rękę i wybiegłam w stronę sali gimnastycznej.

-Natalia, mówiłaś, że spróbujesz go ignorować. - sapnęła.

-No widzisz, to źle mówiłam. - mówiąc to otworzyłam drzwi sali po czym weszłyśmy do środka.

Wszystkie oczy skierowały się na nas, nic dziwnego skoro dosłownie tam wbiegłyśmy. Mój ulubiony nauczyciel, czyli pan Tomaszek nie zwrócił nam uwagi, jednak uciszył resztę i zaczął zajęcia.

Podczas rozgrzewki podbiegł do mnie Filip, zatrzymałam się, a on wraz ze mną.

-Czego chcesz? - zapytałam zmęczona bieganiem.

Nie odpowiedział.

Nagle poczułam jak jego ciało delikatnie popycha mnie w stronę ściany. Wszyscy patrzyli się tylko na nas. Patrzyli za pewne z ogromnym zdziwieniem. W sumie nie dziwie się im skoro dwie osoby, które wywoływały największe sprzeczki pomiędzy sobą, właśnie znajdują się w takiej pozycji. Starałam się go odepchnąć jednak nie miałam takiej możliwości.

-Popatrzcie tylko na nią, czyż ona nie jest słodka? Szkoda tylko, że aż tak naiwna.

Wszyscy zaczęli się śmiać, poczułam się upokorzona. Najgorsze było to w tym, że nikt nie wiedziałam co tak naprawdę działo się pomiędzy mną a Filipem. Widzieliśmy to tylko my. Filip co prawda miał to w dupie i naśmiewał się ze mnie publicznie.

-Biedactwo. - odparła Karolina.

Była to dziewczyna, która jak piesek podążała wszędzie za Filipem i nie zdawała sobie sprawy jak bardzo on ją wykorzystuje. Mimo wszystko ona uważała go za chłopca do rany przyłóż i wykonywała rozkazy.

-Żal mi ciebie słońce, napewno nie jesteś wstanie znieść tego że wymieniono cię na lepszy model. - powiedziała śmiejąc się co pół słowa, jedna z jej koleżaneczek.

Złość się we mnie gotowała, zacisnęłam pieść i podeszłam do przyjaciół.

-Zignoruj ich. - szepnęli.

-Taki mam zamiar. Nie będę marnować czasu na gang idiotów. - po wypowiedzeniu tych słów spojrzałam na Filipa, oby dwoje wiedzieliśmy, że nie myślałam tak o nim. Atmosfera między nami posmutniała, jednak Karolina dalej podnosiła na mnie głoś.

-Ej ej ej, uważaj sobie lepiej na słowa kochana. - odpowiedziała cała zdenerwowana.

Ups, chyba kogoś tutaj wkurwiłam.

-Nie złość się tak. Złość piękności szkodzi. A i powiem ci coś w sekrecie okej? Jak się złościsz to stajesz się cała czerwoniutka, jak buraczek.

Karolina zacisnęła pięści i gwałtownie ruszyła z miejsca w moja stronę. Nagle stanął pomiędzy nami nauczyciel. Wziął mnie na bok po czym razem wyszliśmy z sali.

-Wiesz, że cię uwielbiam, ale nie toleruje takiego zachowania na moich zajęciach. Obiecaj, że to się nigdy więcej nie powtórzy.

Skinęłam lekko głową, po czym trener mnie przytulił. W jego uścisku zawsze czułam się bezpieczniej. Wróciliśmy razem na salę, po czym ustaliliśmy, że gramy w siatkówkę i rozpoczęliśmy dzielenie się na drużyny. Stałam pod ścianą i grzecznie czekałam aż ktoś mnie wybierze. Myślałam, że będzie to Piotr i Maja ponieważ zawsze jesteśmy razem , jednak nagle usłyszałam całkiem inny głos wypowiadający moje imię. Był to Filip.

-Ale...Co? Czemu ja? - zapytałam zdziwiona.

-Czemu nie, jesteś dobra mała.

„Mała" to brzmiało bardzo dziwnie z jego ust. Mówił tak do mnie gdy byliśmy razem. Był to krótki czas. Jednak był on przez niego dla mnie tak kochany. Jak się po czasie okazało ten związek był dla zakładu, co było chore, bo założył się z kolegami o pieniądze. Pamiętam bardzo to przeżywałam, jednak nie chciałam dać mu poczucia tego, że mnie zranił. Obawiałam się, że znów założył się o coś ze swoimi durnymi kolegami, dlatego wolałam być ostrożna.

Gdy już graliśmy stanęłam jako pierwsza do serwu, jednak ta tępa jak but Karolina przepchnęła mnie i weszła na moje miejsce. Miałam już dość tej lekcji i ludzi przebywających w tym pomieszczeniu szczególnie naszej złotej dwójki, Filipa i Karoliny.
Usiadłam na ławce i czekałam na swoją kolej.

-Wchodzisz Natalia - krzyknął jeden z kolegów Filipa.

Akurat go lubiłam nie był aż tak zjebany jak reszta jego kolegów.
Kiedy serwowałam wszystkie oczy skierowane były na mnie. Tylko jedna osoba patrzyła mi się na dupę zagryzając lekko wargę , był to Łukasz. Nie mógł być to nikt inny.

-Gdzie się patrzysz zboczeńcu? - krzyknął Filip.

Nie powiem, zadziwiło mnie to. Złapałam z nim kontakt wzrokowy, który przez chwile utrzymywaliśmy. Ma przepiękne brązowe oczy, mogłabym się w nich po prostu zakochać. Szczególnie teraz gdy stanął w mojej obronie poczułam, że moje uczucia do niego jeszcze całkiem nie wygasły. Zaserwowałam, jednak nie udało mi się przebić piłki przez siatkę. Wszyscy krzyczeli, jednak ja dalej patrzyłam na niego. Podszedł do mnie, objął mnie i powiedział:

-Nie przejmuj się następnym razem się uda.

Nie ukrywam, że w tym momencie nie do końca wiedziałam co się dzieje, jednak było mi bardzo przyjemnie z nim ku boku i nie chciałam by cokolwiek przerwało tą chwile.

To skomplikowane.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz