Właśnie znajdowałem się w dziwnym, ciemnym pomieszczeniu, które przeprawiało mnie o nie małe dreszcze. Jedyne co widziałem to około zarysy ścian i okien znajdujących się w tym miejscu. Z tego mogłem określić że znajduje się bodajże w... szkole?
Nie miałem zamiaru stać tutaj bezczynnie przez wieczność, tak więc szedłem prosto przed siebie, z każdą sekundą czułem się coraz mniej pewnie i coraz mocniej czułem czyjiś wzrok na swoich plecach. Przyspieszyłem kroku, a mój stalker także. Powoli stawałem się coraz bardziej spocony a gęsia skórka wyszła mi już nawet na dłoniach. Aż nagle... Dostałem kolki.
Nie, nie proszę, błagam. Poczulem czyjiś dotyk na moim ramieniu, odwróciłem się i zobaczyłem Alexa. Kamień z serca to tylko on... Lecz wydawał się jakiś inny, to nie był ten Alex którego znam, w oczach chłopaka była pustaka, nieszczery uśmiech wymalowany na jego twarzy a łezka spływa mu po policzku
-hej Karl- powiedział bez żadnych uczuć i nie patrząc nawet mi prosto w oczy.-hej?Alex, wszystko dobrze? - odpowiedziałem mu z niepewnością czy na pewno to on, miałem lekką nadzieję że to ktoś inny a mój przyjaciel jest szczęśliwy gdzieś w innym miejscu, niestety postać zareagowała na imię
-nie... Nie jest dobrze- odpowiedział po czym spojrzał mi w oczy z totalną obojętnością, przeraził mnie jego wzrok i kolejna łezka spływającą po policzku przyjaciela.
-A co się stało? - zapytałem naprawdę zaciekawiony powodem smutku zazwyczaj tak wesołej osoby jak on.
-zmieńmy temat... Mam cie oprowadzić po szkole... - mrukną pod nosem, następnie nie czekając na reakcje z mojej strony zabrał mnie za rękę i poprowadził w stronę totalnej ciemności. Po koło pięciu minutach biegu poprzez ciemne korytarze puścił moją spoconą rękę
-zaczekaj tutaj na mnie- powiedział z niemożliwe nie szczerym uśmiechem na twarzy.
Następnie wyszedł z pomieszczenia w którym aktualnie zostałem sam... Cała akcja dzieje się w totalnych ciemnościach, tak więc zacząłem szukać okien żeby sprawdzić około czy jest noc czy dzień. Następnie jak owych się nie doszukałem zaczęły się poszukiwania wyłącznika do światła który również nie został przeze mnie znaleziony. Tak spędzałem czas w sali bodajże biologicznej acz kolwiek nie mogłem być tego pewny do czasu usłyszenia krzyku Quakitiego nie byłem pewnien co krzyczy ale pewnien być mogę że było to wołanie o pomóc, tak więc szybko pobiegłem sprawdźć co się stało. Kiedy wyszedłem z sali ujrzałem mojego najlepszego, jedynego przyjaciela na podłodze całego we krwi i juz znaną mi pustką w oczach, jak najszybciej potrafilem podbieglem do przyjaciela z chęcią pomocy, jednak ona została odrzucona-uciekaj- powiedział do mnie jakby na statku sił Alex -nie... Nie zostawię cię tu tak- odparłem mu przez łzy
-uciekaj powiedziałem i nigdy nie wracaj Jacobs! -odpowiedzial mi owiele strasznjejszym tonem jak poprzednio.
Posłuchałem przyjaciela i pobiegłem przed siebie nie wiedząc gdzie jestem, gdzie biegnę ani nawet przed czym uciekam, zaufałem mu...
- Obym tylko nie wyszedł na debila-... Mówiąc to zauważyłem że pod moimi nogami zaczyna pękać podłoga. Moje kiepskie próby ratunku na marne się zdały, spadłem... I zamiast ciemności ujżałem niezmierną jasność której nie da się opisać polskimi słowami. Owa jasność powoli zamieniła się w kobietę, kobietę nosząca dziecko na rękach i karmiąca aktualnie piersią.
Sam instynkt podpowiedział mi że to ona...-mama?... - nie dostałem żadnej odpowiedzi, jakby kobieta mnie nie słyszała. Po chwili bujania się z dzieckiem odwróciła się w moim kierunku i ujrzałem te piękną twarz z zdjęcia które pozostawili mi po sobie rodzice, kobieta miała ubraną kolorową suknie a wokół jej nóg rosło miliony różnokolorowych kwiatów. Pocałowała dziecko w policzek i powiedziała
-śpij dobrze Karl- czyli to ja... Te dziecko przez nią karmione co noc to ja! Po tych słowach kobieta włożyła dziecko do czarnej kołyski z pod której natychmiast wydobyła się czarna maź która rozlała się po całej krainie następnie kobieta zniknęła i została tylko ciemności, kołyską i dwa Karle. Jeden mały płaczący z samotności i drugi prawie dorosły, próbujący powstrzymać łzy na tak dawne ale i widoczne dla niego co noc wspomnienia. Dziecko zostało następnie zabrane z inną, straszniejszą kobietą do ogromnego czarnego budynku w którym również były mnóstwo dzieci takich jak on, płaczących dzieci, bez rodziców...
- A KARŁ ZNOWU PŁACZE!!! - odezwał się dziwnie znajomy głos -I TEN MA 17 LAT? TO BEKSA I TYLE! - -WSTAWAJ PŁACZLIWA KSIĘŻNICZKO! - otwarłem znowu całe zapłakane oczy, oczywiście jakby inaczej sensacja dla całego domu dziecka Karl się rozpłakał ha ha... Nie cierpię tego życia, na szczęście to już tylko rok tych udręk i będę mógł żyć normalnie, bez ciągłego naśmiewania się ze mnie.
Rozpoczynamy poranną rutynke, po niej na śniadanie punkt 7 lub inaczej wszystko zeżrą inni. Potem szybko biegniemy na górę ubieramy się... I zabieramy plecak... Dziś, tak to dziś pierwszy dzień w nowym liceum. Do tego liceum chodzi mój najlepszy, a z resztą jedyny przyjaciel Quackity, z imienia Alex. Obiecał mi że mnie oprowadzi po budynku i pozna z wszystkimi,
Jak widać po samym śnie bardzo stresuje sie tym dniem. Sam już nie wiem z jakiego powodu, ale nie potrafię zamknąć oczu bez wyobrażana sobie nowego życia, nowej szkoły.Mam czystą kartę, to odemnie zależy czy ta szkoła to będzie odzwierciedlenie poprzedniej, czyli w skrócie nabijanie, naśmiewanie się, męczenie psychiczne i fizyczne.
Plan jest taki
-odnajduję Alexa w tłumie
-gadam z nim i czuje się bezpiecznie
-on pokazuje mi kogo sie trzymać z daleka i tych osób sie boimy a do reszty podbijamy
-nie wyróżniamy sie z tłumu...
Dobra plan jest prosty... Uda ci się Karl, ufff uda mi się, uda mi się, uda mi sięTak oto zamknąłem wielką bramę sierocińca i wraz z innymi osobami około mojego wieku ruszyłem w stronę ★Mojej★ nowej szkoły...
To na tyle w tyn rozdziale, wiem że jakoś mocno długi to on nie jest ale już za niedługo dodam kolejny 🤗
A jak narazie bardzo bym prosiła o gwiazdkę dla motywacji i jakiś miły komentarz.
CZYTASZ
Bracia Czy Para? - Przyjaciele... | Karlnap |
RomanceKsiążka opowiada o historii Karla, chłopaka którego życie w jednej chwili zmienia się o 180%, Karl jest sierotą, mieszkająca w domu dziecka. Pewnego dnia zostaje przygarniony przez rodziców... No właśnie, kogo? Czy jego życie będzie lepsze czy gorsz...