Siedzieliśmy z ekipą na molo. Czekając aż carbo i labo przyprowadzą Heidi. Minęło dobre pół godziny, gdy zobaczyliśmy nadjeżdżający samochód. Wydało z niego chłopaki i Heidi.
- jesteś gotów, bo to moja córka.- zapytał kui
- tak... Jestem- odpowiedziałem
przełykając ślinę.Chłopaki prowadzili Heidi w nasz stronę na molo. Moją głowę zapełniały pełno myśli.
"A co jeśli zrobię z siebie durnia lub mi nie wybaczy za banki". Moje myśli przerwało głośnie szarpnięcie w ramie. Zauważyłem że stoi przedemną Heidi. Chłopaki ją rozkuli podeszłem do dziewczyny ściągając worek z jej głowy.- Erwin? Co tu się dzieje? - zapytała ze zdziwieniem i poddenerwowaniem
- słyszałam od Summer że uważasz nasz związek za skończony. To prawda? - zapytałem że zdziwieniem
- tak... Bo wogólę nie spędzamy czasu ciągle tylko banki, kasyna.- powiedziałam ze łzami w oczach
- nie płacz... Proszę... Heidi. Mogę to jakoś naprawić ? - zapytałem przytulając dziewczynę
- możesz tylko poświęcając mi troszkę więcej czasu.- powiedziała ze szlochem
- Heidi?
- mhy?
Nie było lepsze momentu by to naprawić. Więc odsunołem się od nie i uklekłem. Widziałem na jej twarzy zdziwienienie. Reszta była zdziwiona bo nie było tego w planie.- Heidi? Wyjedziesz za mnie? Tak tylko mogę ci to wynagrodzić.- powiedziałem wyjmując piękny pierścionek i diametam.
- Erwin tego nie było w planie - powiedział nerwowo kui.
- możesz nie psuć klimatu?- zapytałem przewracając oczami.
- to moja córka!!- krzyknoł kui
- a jego narzeczona.- powiedziała Heidi z uśmiechem
- to zanczy że tak?- zapytałem trochę zmieszny.
- tak głuptasku.- uśmiechnęła się i mnie pocałowała.
- Erwin masz przerombane. Nie było zgody.- powieł kui.
Po jego słowach złapałem Heidi za rękę i pociągnołem ją za mną. Pobiegliśmy do lambo. Gdy byliśmy w aucie i ruszyliśmy kui strzelił do nas. Na szczęście nikomu się nic nie stało. Pojechaliśmy na tamę bo spędzić troszkę więcej czasu. Siedzieliśmy i patrzyliśmy na rzekę.
- Erwin? - zapytała dziewczyna nie pewnie
- no co? - spytałem
- bo jest ważne sprawa... Przez ostatnie dni źle się czuje.- powiedziała przełykając ślinę.
- to co trzeba pojechać do lekarza.
Może to jakaś choroba? - powiedziałem z uśmiechem.- nie trzeba... Ja wiem dla czego tak się czuję...
- to co ci jest?
- masz..- podała mi test, który pokazywał... Dwie kreski
- co?
- no zrobiłam to dziś... I to wyszło.. nie zdziwię się jeśli mnie zastawisz.- powiedziała odwracając wzrok.
Położyłem jej dłoń na policzku przekręcając jej głowę. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Patrzyłem w jej niebieskie oczy. Po chwili ją pocałowałem na znak że się cieszę.
Przerwałem na chwilę pocałunek by coś jej powiedzieć.- nigdy cię bym nie zostawił... Będziesz najlepsze mamą pod
Słońce.- powiedziałem z uśmiechem.