3. "I will remember how you kissed me."

409 32 8
                                    

Zapach jego perfum odurza mnie do tego stopnia, aż przerywam serię kolejnych pocałunków. Znika poczucie ogromnego wstydu razem z moją odpowiedzialnością, która postanowiła zrobić sobie dłuższe wakacje od swojej pracy. Kiedy odrywam się na kilka sekund od miękkich ust tego zwariowanego rudzielca, on korzystając z okazji wstaję z moich obolałych bioder i na palcach skrada w kierunku wyjścia. Ogląda się za siebie, jednocześnie puszczając do mnie oczko, otwiera drzwi i znika za ścianą ślicznie pachnącego dębu i mahoniu.

Co to właściwie było?

Czy on właśnie zostawił mnie w połowie nagą na tej niewygodnej wygładzinie i uciekł gdzieś daleko?

Parskam śmiechem z powodu tej absurdalnej sytuacji. Podnoszę się na łokciach, aby rozejrzeć się po tym przepięknym apartamencie. Wydaję z siebie cichy jęk bólu, kiedy dostrzegam liczne sińce i otarcia na moim kruchym ciele. Dotykam mojego wklęsłego brzucha, dopatrując się na nim kilku ran, a także odmrożeń spowodowanych zimową aurą. Spoglądam na moje wychudzone nogi, które znikają po drodze z linii horyzontu i próbuję zdobyć się na pół uśmiech, ale nie daję rady.
Tyle pracowałam nad szczupłą sylwetką, a teraz nie potrafię się nią cieszyć. Każdy nawet najbardziej delikatny dotyk czy pocałunek zostawia na moim ciele liczne siniaki. Ostatnio często choruję i szpital stał się moim drugim domem, bo odwiedzam go zbyt często jak na normalnego pacjenta i przychodzę codziennie na badania czy odbierać słabe wyniki. Podłączają mnie do kroplówki, gdy lekarze zaczynają prawić mi kazania na temat mojego wyniszczonego organizmu. I szczerze powiedziawszy, wolę zdecydowanie towarzystwo tych białych bez wyrazu ścian niż budynku, w którym mnie wychowano i tak potwornie zniszczono. Gdy tylko wrócę z powrotem do domu, postaram się trochę przytyć i zacznę nad sobą pracować. Mój żołądek i wątroba są w opłakanym stanie przez kilku miesięczną bulimię, a potem popadnięcie w śmiercionośny alkoholizm. Moje kiedyś zdrowe i czyste płuca, są teraz zanieczyszczone przez papierosowy dym. Jestem chodzącą kupką nieszczęścia. Ludzie w szkole i ich rodzice wytykają mnie palcami, na zmianę śmiejąc się i szydząc z mojego wyglądu. Ale ja się zmienię i zrobię to dla mojej mamy i Eda, którego już nigdy w swoim smutnym życiu nie ujrzę. Ale mam jeszcze mamę i to ona zajmuje specjalne miejsce w moim załamanym przez setki ludzi sercu. A dziś w nocy na tej liście pojawi się kolejna osoba, którego nazwisko jest dobrze znane każdemu. Nie chcę wyglądać tak chudo, to mnie zaczyna przerażać. Muszę zapytać Eda, co sądzi na ten temat. W końcu został nie tylko porywczym kochankiem na jeden wieczór, a także najlepszym przyjacielem, któremu mogę się wyżalić w każdej chwili. Nie sądzę jednak, abym pociągała go od strony fizycznej. Nie sądzę, abym pociągała go z jakiekolwiek strony, bo gdzieś głęboko wiem, że wzbudzam w nim tylko żałosne współczucie. Zobaczył na koncercie ledwie stojącą dziewczynę z zaczerwionymi oczami i zimnym dłońmi i od razu się nią zaopiekował. Może jestem jedną z wielu?

W pomieszczeniu panuje ogólny chłód i dziwię się, że wcześniej tego nie zauważyłam. Moje niespokojne myśli krążyły w ostatnim czasie wokół zmartwień. Staram się znaleźć moje spodnie oraz bluzę, które leżą gdzieś rozrzucone po nienagannie urządzonym pokoju. Wstaję z niewygodnej podłogi, wyłożonej białą wygładziną. Chwieję się niemiłosiernie, gdy próbuję odnaleźć resztę mojej zagubionej garderoby. I nagle z niewiadomych powodów znajduję się znowu na tej obrzydliwej podłodze, ale nie poddaję się i robię kolejny krok na przodu.

Kiedy znajduję moją parę spodni, ubieram ją pospiesznie, ponieważ w pokoju panuje temperatura taka jaką zapowiadają w najbliższym czasie na Antarktydzie. Swoją drogą, ciekawe czy można sprawdzić prognozę pogody na najbliższe dni na tym kontynencie. Wzdycham z niedowierzaniem jak łatwo wyprowadzam siebie z równowagi i zaczynam myśleć, o czymś innym niż powinnam. Dostrzegam źródło, z którego ucieka potrzebne ciepło do rozgrzania mnie i moich organów, które nadają się już do wyrzucenia. Zamykam wielkie balkonowe okno, wspinając się na palcach i uderzam głową o ścianę. Dlaczego mam takiego cholernego pecha? Pocieram delikatnie obolałe czoło wierzchem dłoni i zastanawiam się, ile już czasu minęło od kiedy ostatni raz Ed obdarowywał mnie pocałunkami. Uśmiecham się dyskretnie, gdy wspomnienia jedno po drugim przemierzają niebezpieczne drogi moich myśli i czuję się szczerze szczęśliwa.

we keep this love in a photograph ❂ ed sheeran ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz