Rozdział 6

436 44 7
                                    

O nieszczęsnej 7 rano usłyszałam dźwięk budzika, który każdego doprowadziłby do szału z rana. Mnie również zniechęcał do wstania, ale dzisiaj był pierwszy dzień w nowym liceum.

Ostatnia klasa, nowi nauczyciele, uczniowie. Byłam zdenerwowana, chciałam mieć to już za sobą, ale niestety tak nie można.

Zwlekłam się z mojego cieplutkiego łóżka, po czym poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam spod prysznica, w ręczniku przeszłam się do szafy aby wybrać ubrania na dzisiejszy dzień.

Nie chciałam się stroić, ani nic z tych rzeczy. W poprzedniej szkole nigdy tego nie robiłam jeśli nie musiałam, więc po co teraz?

Zdecydowałam się na dość obcisłe ciemne jeansy, których nogawki podwinęłam, czerwoną koszulę w kratę i czarne vansy.

Po założeniu wybranych ciuchów poszłam jeszcze raz do łazienki i przemyłam twarz wodą i rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone.

Nie pomalowałam się, bo zwyczajnie jestem leniem i nie chcę tego robić, ale nie uważam też, że jest mi to bardzo potrzebne, ponieważ nie mam cery trądzikowej ani niczego co zmusiło by mnie do nakładania makijażu.

Spakowałam do torby piórnik, kilka zeszytów i mój szkicownik, po czym zarzuciłam ją na ramię i zeszłam na dół.

Momentalnie poczułam zapach spalenizny, przez co nieznacznie się skrzywiłam.

Weszłam do kuchni i zobaczyłam mojego brata wachlującego spalony na pył bekon.

Spojrzał na mnie i co chwilę otwierał usta aby coś powiedzieć, ale po namyśle znów je zamykał.

- Masz rację, lepiej nic nie mów. - powiedziałam i nie mogąc wytrzymać zaśmiałam się.

- Ej, to nie moja wina! To tak jakoś... samo się... no.- dukał Niall lecz po chwili sam zaczął rechotać i podszedł do mnie po czy przytulił mocno. - A tak w ogóle to dzień dobry.

- Dzień dobry. - powiedziałam po czym zabrałam się za zrobienie czegoś jadalnego na śniadanie. Wypadło na omlet ze szczypiorkiem.

Po 15 minutach śmiania się z Niall'a i jego zarzekania, że pilnował swojego 'dzieła', czymkolwiek to miał być, postawiłam na blacie dwa talerze z omletami i dwie szklanki soku pomarańczowego.

- Boże, jakie dobre. - gadał Niall, wpychając do buzi kolejne porcje dania.

- Cieszę się, że Ci smakuje. - powiedziałam. - Ja nie wiem, ty chyba głodowałeś dopóki nie przyjechałam. - zaśmiałam się.

- Nie głodowałem, Harry gotował. Chłopcy często wpadają, a tej kuchni tak naprawdę używa tylko Harry. - powiedział Niall - A że lubi gotować, a uwierz mi robi to bardzo dobrze, to ja nie mam zamiaru mu niczego zabraniać. Sam na tym korzystam. - poruszał zabawnie brwiami po czym zaczęliśmy się śmiać.

Tak bardzo brakowało mi go w Londynie, do tej pory nie wiem jak ja bez niego wytrzymałam.

Gdy skończyliśmy jeść włożyłam naczynia do zmywarki i zerknęłam na zegarek. Była 7.55!

Zajęcia zaczynałam o 8.00, więc musiałam pospieszyć Niall'a, który nigdy nigdzie się nie spieszył, bo jak twierdzi: 'Ja na wszystko mam czas'.

No zamordować tylko takiego.

Pod szkołą byliśmy równo z dzwonkiem, wysiadłam z auta i nawet się nie rozglądając pobiegłam do drzwi.

Przeszłam długim korytarzem i patrzyłam na drzwi, szukając sekretariatu.

W końcu ujrzałam białe drzwi i najpierw pukając weszłam do środka.

- Dzień dobry, nazywam się Ellie Horan. - powiedziałam do starszej kobiety, wyglądała miło. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

- Dzień dobry. Jesteś naszą nową uczennicą, zgadza się? - zapytała, na co skinęłam jej w odpowiedzi.

- Dobrze, więc tutaj masz swój plan lekcji i potrzebne podręczniki, dam Ci również kluczyk od szafki. Mam nadzieję, że się odnajdziesz.

Wzięłam rzeczy, które podała mi sekretarka, po czym podziękowałam jej i poszłam poszukać klasy.

Moją pierwszą lekcją była literatura, akurat z moją wychowawczynią. Sala 32.

Spojrzałam na tablicę z rozkładem klas i okazało się, że moja sala znajduje się na drugim piętrze.

Szybko weszłam na drugie piętro i po chwili rozglądania się znalazłam odpowiednią salę.

Spokojnie Ellie, wszystko będzie dobrze.

Wzięłam głęboki oddech, po czym zapukałam i weszłam do klasy.

Wszystkie oczy od razu zostały skierowane na mnie, co naprawdę było strasznie krępujące.

- Ah, Ty na pewno jesteś naszą nową uczennicą! Nazywam się Elizabeth Smith i uczę literatury. A Ty jak się nazywasz moja droga? - już mogłam stwierdzić, że pani Smith jest miła, widać było, że lubi uczniów i tak ślicznie się uśmiechała.

- Ellie. Ellie Horan. - powiedziałam cicho, a po klasie rozeszły się szepty, będę teraz na językach. Taka rola 'tej nowej', niestety.

__________________________________________

Hej kochani! ❤

Co tam u Was? Jak idą przygotowania do święcenia jajek, hahah?

Dodaję rozdział, nic ciekawego się nie dzieje, myślę, że to totalne dno, ale chciałam coś czybko dodać.

Zauważyłam, że wielu czytelników odeszło *rozpacza*

No ale cóż, po części im się nie dziwię...

Mam nadzieję, że odzyskam czytelników i nowe słoneczka zainteresują się moją historią ☀

Życzę wszystkim wesołych Świąt Wielkanocnych i smacznego jajka!

PROSZĘ, JEŚLI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ ROZDZIAŁ ZOSTAW PO SOBIE JAKIŚ ŚLAD (KOMENTARZ LUB GWIAZDKĘ) !!!!!

Good Only For You.|| z.m ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz