》3《

327 42 25
                                    

- Wstawaj, bo czasu nie ma!

Eren uchylił powieki, rażąc swoje jeszcze pogrążone w półśnie źrenice nieprzyjemnym białym światłem, które jego brat wpuścił do pokoju, chamsko odsuwając zasłony. Okno pokrywające całą ścianę i to do tego zaraz koło łóżka to nie był dobry pomysł - szatyn przekonał się o tym już wiele razy.

- Co?... - wymamrotał wyraźnie niezadowolony porannymi mękami zesłanymi przez Zeke'a.

- Jeśli nie wstaniesz teraz, spóźnisz się na charakteryzację - starszy podszedł bliżej łóżka i stanął nad właścicielem braku chęci do życia.

- Dobrze, mamo. Może jeszcze wpiszą mi spóźnienie do dziennika? - odgryzł się, odwracając na drugi bok i przykrywając głowę kołdrą.

- Eren, błagam, nie zachowuj się jakbyś miał pięć lat. Masz dziewiętnaście, przypominam.

Spod kołdry wydało się przeciągłe jęknięcie wewnętrznego bólu. Blondyn zdarł kołdrę z brata i spojrzał na niego morderczym spojrzeniem, kiedy tamten odwrócił na niego wzrok.

- Wypad z łóżka! Już!

- Wstaję - Eren usiadł i podniósł otwarte dłonie na wysokość klatki piersiowej w obronnym geście. Szybko stanął na nogi i bez spojrzenia na wyższego wyszedł z pokoju.

Zeke rzucił kołdrę na pogniecione prześcieradło, zdjął okulary i zaczął masować czoło. Czasem naprawdę nie rozumiał, dlaczego jego młodszy brat zachowuje się, jakby piętnaście lat temu jego mózg zatrzymał się w rozwoju i dalej był wielkości ziarenka groszku.

Starał się go nauczyć, jak odnaleźć się w branży aktorskiej, wydawało mu się, że robi dla niego jak najlepiej, pomimo że nigdy właściwie nie zapytał go o zdanie. W głębi duszy chciał mu zastąpić rodziców, którzy po tym, jak Zeke stał się pełnoletni, pozostawili Erena pod jego opieką, a sami wyjechali. Nigdy zbytnio nie interesowali się swoimi dziećmi, tak jak jest to w normalnych rodzinach. Bracia podejrzewali, że nawet nigdy ich nie chcieli, a oni stanowili tylko zbędny ciężar. Obojgu z początku było trudno, ale szczęśliwy traf sprawił, że zaczęło im się powodzić i oboje zyskali sławę. Starszemu bardzo to odpowiadało; czuł się spełniony i wiedział, że znalazł się w odpowiednim miejscu, ale młodszy... został wciągnięty w show biznes i sam nie wiedział, czy chce wiązać z tym przyszłość. Ale spodziewał się, że nie ma już odwrotu.

▪︎

Eren stał oparty o zlew i wgapiał się w łazienkowe w połowie zaparowane lustro. Z półeczki wiszącej pod nim wziął gumkę do włosów i związał swoje luźno opadające na ramiona kosmyki w rozpadającego się kucyka. Westchnął. W wieku dziewiętnastu lat był już na tym etapie życia, kiedy jedyne, co chciał zrobić po wyjściu rano z łóżka to wrócić tam wieczorem.

Umył twarz oczyszczającym żelem z peelingiem z mielonego sezamu - produktem z najwyższej półki, w który i wiele podobnych zaopatrzyła go jego prywatna specjalistka od wizażu, która dbała o to, by wygląd młodego Jaegera był olśniewający każdego dnia. W jakiś sposób nawet jej się to udawało.

Dokończył poranną toaletę i wrócił do pokoju, by wybrać sobie jakieś ubranie. W drodze spotkał Zeke'a, który właśnie niósł mu świeżo uprasowaną odzież.

- W to mam się ubrać? - Eren lekko się skrzywił, patrząc na szarą koszulę i garniturowe, czarne spodnie z błyszczącymi wstawkami przy kieszeniach - model z najnowszej kolekcji renomowanego projektanta. - To nie będzie chyba wykwintny bankiet...

- Nie, ale masz wyglądać schludnie, bo wiem, że gdybyś sam miał wybierać, to ubrał byś się jak bezdomny.

Szatyn nie skomentował. Nie było dnia bez chociaż jednej kąśliwej uwagi tego małpiszona, jak go po cichu nazywał.

Światła | Ereri/Riren [Shingeki no Kyojin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz