》5《

271 40 15
                                    

Levi gwałtownie wstał, a jego krzesło głośno szurnęło o podłogę. Spojrzał na Erena wściekłym wzrokiem. Oczy reszty siedzącej przy stole zawisły na czarnowłosym. Po chwili bezruchu obrócił się pospiesznie i takim też krokiem skierował się w stronę łazienki. Zielonooki chciał wstać, ale wyprzedziła go Hanji.

- Lepiej, jeśli ja za nim pójdę. Będzie... bezpieczniej - mimo sytuacji, uśmiechała się lekko.

Kobieta podążyła za Ackermanem, a pozostali wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Erwin głęboko westchnął.

- On... czasem tak robi. Najmocniej was za niego przepraszam - starał się nie utracić dobrego wizerunku zespołu w oczach współpracowników.

- Nie, to moja wina - odparł Eren, ruchem gałek ocznych spoglądając na brata. - To ja wylałem Levi'owi wino na koszulę, więc to ja powinienem odpowiedzieć za całą tą sytuację.

- Przecież nie stało się nic strasznego - wcięła się Pieck. - Ot, zwykłe wylane wino. Ile już było w historii takich sytuacji? Mam nadzieję, że to nie popsuje naszych relacji, ale właściwie, co by tu miało się popsuć? - starała się obrócić wszystko w żart. Jak zaraz zauważyła, udało jej się to bezproblemowo.

- Niech to wylane wino będzie symbolem naszej współpracy - zaśmiała się Petra. - Możemy zatem wznieść za nią toast, kiedy tylko Levi i Hanji wrócą.

▪︎

Szatynka z zamachem otworzyła drewniane, ciężkie drzwi prowadzące do łazienki. Nie przeszkadzało jej, że musi wejść do męskiej. Przez kobaltookiego w zasadzie musiała to robić stosunkowo często. Poprawiając zsuwające się z nosa okulary, podeszła do stojącego przy zlewie niższego od niej mężczyzny. Z uporem maniaka próbował wodą zmyć powstałą na koszuli szkarłatną plamę, jednak nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów. Hanji położyła mu dłoń na ramieniu.

- Chodź, wracajmy.

- Nie widzisz, co ten wredny dzieciak zrobił z moją koszulą?! - warknął, a ta momentalnie zabrała rękę.

- Widzę, ale teraz nic na to nie poradzisz. To trzeba uprać. W pralce, nie pod kranem.

Levi westchnął i spojrzał na nią tym samym wzrokiem, którym zwykł spoglądać na nią zawsze, kiedy to ona miała rację. Zamknął oczy i delikatnie spuścił głowę. Na jego plecach na powrót pojawiła się ręka okularnicy.

- Widzę, że jest gorzej - powiedziała spokojnie. Nie chciała na niego napierać.

- Nie jest gorzej, tylko... nieważne, wracajmy.

- Ważne, Levi. Właśnie ważne. Brałeś dzisiaj leki?

- Tak - odparł po chwili.

Hanji odwróciła głowę, głośno wydychając powietrze przez nos. Nie wiedziała już, jak w inny sposób mogłaby pomóc przyjacielowi.

- Wracajmy, zanim ktoś tu wejdzie i się na mnie spruje, że jestem w męskiej. Tam przy stole już na nas czekają.

Oboje wyszli i wrócili do reszty gości restauracji.

- Postanowiliśmy, że wzniesiemy toast za naszą współpracę i za to wylane wino - poinformował ich Zeke, unosząc kieliszek.

Po chwili wszyscy ze śmiechem wypili toast, a Eren, po kryjomu wpatrzony w Levi'a, zauważył, że ten chyba też delikatnie się uśmiechnął, ale mogło być to tylko złudzenie.

▪︎

Siedział na łóżku. Za oknami było już ciemno. Usłyszał ciche puknie do drzwi.

- Levi? Mogę wejść? - zza nich wydobył się stłumiony głos Hanji.

Światła | Ereri/Riren [Shingeki no Kyojin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz