❤🦁 III/III

251 26 182
                                    

— Wyżej — powiedział Lee.

Joy to the wo-ooo-orld — spróbował Oliver, ale Lee pokręcił głową.

— To jeszcze nie to, słuchaj. Julianie?

Joy to the wo-ooo-orld!

— To już jest chyba ta graniczna linia barytonu — zauważyła Melody, drapiąc się po głowie. — Może to za wysoko? Weź w tercji.

— Nie, nie, Oliver potrafi śpiewać wyżej — wtrącił Fred, wychylając się ku nim i szczerząc zęby. — Pod prysznicem całkiem nieźle piszczy, pani Hooch myślała kiedyś, że to...

— Dlaczego ja wam jeszcze pozwalam łazić na nasze próby? — warknął zirytowany Oliver, poprawiając świąteczną czapeczkę, która zsunęła mu się na brwi, kiedy w skupieniu lustrował nuty na pięciolinii.

— Bo jesteś teraz królem Hogwartu, dumnym kapitanem, który śpiewa kolędy w chórze profesora Flitwicka. — George wyszczerzył zęby i przechylając się nad nutami Olivera, wziął garść anyżowych gwiazdek z miseczki na stole. — To przebija nawet Harry'ego Pottera.

— Przesadzasz — mruknął Oliver.

— Nie, serio — podchwycił Lee. — Wiesz, ile dziewczyn już mnie pytało, czy masz parę na Walentynki? Śpiewający kapitan drużyny quidditcha jest chyba całkiem seksowny.

— Jordan, spokój. — Oliver zakrył twarz dłońmi.

— Jeszcze raz — przejęła pałeczkę Melody. — Posłuchaj, trafiasz nie w ten dźwięk. To już jest kulminacja i musisz zaśpiewać czysto, bo inaczej będzie słychać, że nie trafiasz. Patrz, my śpiewamy to chwilę wcześniej — Palec Mel wskazał Oliverowi nuty takt wcześniej — i jak się wsłuchasz w nas, to będziesz wiedział, na której nucie skończyć, bo ty, Julian i Ced powtarzacie po nas.

— Tenory i soprany często śpiewają to samo — wyjaśnił Julian.

— Ale ja jestem barytonem — zaoponował Oliver.

— Profesor Flitwick dorabiał barytony, bo w oryginale ich nie było, więc nie oczekuj cudów, coś musiał zdublować. — Lee wyszczerzył zęby.

— Jeszcze raz — powtórzyła Melody i potrząsnęła głową tak mocno, że kucyki zawirowały zabawnie wokół jej twarzy.

Oliver spróbował, ale wciąż mu coś nie pasowało, bo zwyczajnie nie trafiał w dźwięk.

— Może się rozśpiewamy? — zaproponował z westchnieniem. — Ale gdzieś indziej — dodał szybko, zerkając po pokoju wspólnym, zapełniającym się wracającymi z zajęć Gryfonami, podzwaniającymi świątecznymi czapeczkami stworzonymi przez Ness.

— Możemy pożyczyć pianino z klasy północnej — zaproponował Julian.

— O, jak pianino, to ja idę z wami — oznajmił żywo George, podskakując na krześle, aż anyżowa gwiazdka wypadła mu spomiędzy ust i rozkruszyła się na stole.

— Uspokój hormony, Georgie — zgasił go Lee.

— Jakie gnomy?

Hor-mony — powtórzyła wyraźniej Melody. — Pojedyncze dźwięki zagramy sami, więc nie masz po co iść.

— Szkoda — mruknął George, zbierając gwiazdkę.

— To chodźmy. — Oliver wstał, przeciągnął się i zebrał nuty.

Nie dostrzegł wymieniających się uśmiechami Melody, Juliana i Lee.

✩ ✩ ✩

HOLLY WOODY CHRISTMAS! {oliver wood hp ff}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz