2. Duch z Twoim obliczem

447 35 1
                                    

- Lily?

- Tak, Severusie?

- Nie, to niemożliwe. Ty nie żyjesz.

- Severusie, to bardzo ważne, żebyśmy porozmawiali. Nie mogłam już dłużej tego znieść, musiałam wrócić. Widziałam cię, obserwowałam, jak wykorzystujesz tę drugą szansę, którą otrzymałeś... drugą szansę, którą dla ciebie wybłagałam. A ty ją marnujesz!

- Lily, dlaczego miałbym chcieć tu być? Świat odrzuca mnie na każdym kroku. Gdziekolwiek pójdę, nie przynoszę ze sobą nic poza niechęcią i strachem. – Wziął głęboki oddech, po czym prychnął: – Dlaczego ja w ogóle się tym przejmuję? Kłócę się z własnym urojeniem!

Snape gwałtownie odwrócił się od kominka i postacią Lily stojącą obok niego. Wszedł do kuchni, otworzył szafkę i wyjął z niej Ognistą Whisky oraz szklankę.

Z cudownym napojem w ręku wrócił do salonu i spojrzawszy w stronę paleniska, stwierdził z niezadowoleniem, że halucynacja nie zniknęła. W jej oczach czaił się niczym nieskrępowany smutek, gdy pochyliła głowę i zaczęła delikatnie nią kręcić.

- Po prostu tego nie rozumiesz, prawda, Severusie? – powiedziała cicho.

Mężczyzna przeszedł z powrotem przez pokój, stając wprost przed upiornym wizerunkiem dawno nieżyjącej Lily Potter.

- Czego? Że najwyraźniej wariuję, a nie mam jeszcze nawet pięćdziesięciu lat?

Podniosła głowę i spojrzała gniewnie wprost w jego ciemne oczy. – Wystarczy! Skoro nie chcesz słuchać, pójdziesz ze mną. Teraz.

Odwróciła się do kominka i wrzuciła trochę proszku w żarzące się płomienie.

- Rezydencja Evansów, Boże Narodzenie, rok 1969 – zawołała i iskry zabarwiły się na zielono.

Lily obróciła się, chwyciła Severusa za rękę i pociągnęła za sobą prosto w ogień.

~~~~~~~~~~~~~~~~

W mgnieniu oka wytoczyli się z sieci Fiuu, wprost do salonu w domu rodzinnym kobiety.

- Co to ma znaczyć? – zapytał szeptem, patrząc na swoją niecodzienną towarzyszkę.

- Nie słyszą nas, Severusie.

- Co to wszystko ma do cholery znaczyć? –warknął.

- Chodź, pokażę ci.

Przeszli z salonu do jadalni, gdzie Snape ze zdumieniem spostrzegł swoje młodsze wcielenie, które śmiało się radośnie siedząc przy stole wraz z rodziną Evansów.

- Byliśmy tacy szczęśliwi, Severusie.

- Nie widzę w tym sensu. Nie jestem już tamtym dzieckiem.

- Nie, nie jesteś. Ale wciąż możesz wykrzesać w sercu taką samą radość! Jest tyle powodów, by żyć!

Zamiast rzucić kąśliwą uwagę, spojrzał ponownie na scenę rozgrywającą się przed nim. Mały Severus wziął miskę pełną purée ziemniaczanego z rąk Lily, siedzącej po jego prawej stronie. Podając naczynie, rudowłosa dziewczynka pochyliła się i wyszeptała chłopcu coś do ucha.

- Pamiętasz, co mówiłam?

Severus skinął głową, uśmiechając się smutno na to wspomnienie. Powiedziała mu wtedy, jak bardzo nie może doczekać się podróży do Hogwartu.

Nagle przy stole zrobiło się zamieszanie.

- Mamo! Oni znowu do siebie szepczą! Wiem, że mówią o mnie! – krzyknęła Petunia.

Opowieść WigilijnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz