nine

684 73 16
                                    

Otworzyłem drzwi, a przed nimi ukazał się nikt inny jak Karl Jacobs. Wpuściłem go bez słowa do środka, a ten ściągnął buty i stanął przede mną jak na baczność.

-Co ty tu robisz?- spytałem i poszedłem w stronę salonu, a chłopak za mną.

-Nie było cie na wolontariacie. Po drugie twój przyjaciel dużo gada i nie sposób było dostać twój adres, jeżeli o to ci chodzi.- zaśmiał się i usiadł na kanapie.

-Super, teraz mam jakiegoś psychofana w domu.- westchnąłem teatralnie.

-Clay to straszna gaduła, ja na twoim miejscu bym go jakoś uspokoił.-

-Znam się z nim od dziecka, to nic nowego. Po jakimś czasie da się przyzwyczaić.- uśmiechnąłem się w jego stronę.

-Kumam. W ogóle twój wychowawca strasznie przeżywał, że cie nie było.-

-Zapomniałem o tym dziś, nie myślałem jakoś o tym. Może to przez te okna dzisiaj i zajęcia dodatkowe, które mam jutro.- powiedziałem zgodnie z prawdą, tak bardzo byłem skupiony na okienkach, że zapomniałem.

-My dzisiaj mieliśmy dwa okna z pięciu, więc i tak lipa, bo te okna były centralnie w środku lekcji.- odpowiedział przeciągając się na kanapie. -Co robiłeś?- spytał, wpatrując się w telewizor.

-Oglądam jakiś serial, szczerze to nawet nie wiem co to jest, bo nie oglądam telewizji.- powiedziałem zabierając pilot i podgłośniłem go.

-Moja mama ogląda ten serial. Przynajmniej tak mi się wydaje.-

-To ogląda straszne gówno. Bez urazy, ale kogo bawi coś takiego?- spytałem wskazując ręką na jakąś scenę, gdzie jest w tle jakiś doklejony głos śmiania się.

-Dobre pytanie, straszne chujstwo to jest...-

Cały dzień siedzieliśmy razem oglądając gównianą telewizje i komentowaliśmy każdy możliwy serial czy film. Obaj śmialiśmy się do rozpuku. Było naprawdę miło. Miło było do momentu aż zrobił się wieczór i Karl musiał wracać do siebie. Resztę wieczoru przesiedziałem wpatrując się w telewizor, do momentu aż z pracy przyszła moja rodzicielka.

Rutyna mojej mamy po powrocie z pracy była od wielu lat taka sama. Chwila ciszy dla niej i nawet nie można wypowiedzieć jednego słowa, kawa przy której można powiedzieć cokolwiek, ale nie za dużo i ostatecznie - trzecia faza - telewizja i koniec.

-Jak było w pracy?- spytałem siadającej kobiety obok mnie przed telewizorem.

-Nie przenośmy mojej pracy do domu, bo zwariuje.- westchnęła chwytając się za głowę. Po mojej mamie zawsze widać jak coś nie gra i tak było tym razem. Pewnie znów chodzi o pieniądze, bo siedzi cicho i nic nie opowiada o swojej pracy.

-Chyba zatrudnię się gdzieś na pół etatu, co o tym myślisz?- spytałem, a kobieta zmarszczyła nos.

-Zwariowałeś. Szkołę miej na głowie, jeszcze się napracujesz, to cie akurat nie minie, więc się tak nie śpiesz.- ostatecznie się uśmiechnęła i przeczesała moje włosy.

Nasza rodzina niby nie ma problemów z pieniędzmi, to nie tak że ledwo starcza na opłaty czy jedzenie. O to się nie trzeba martwić. Chodzi o to, że nie można pozwolić sobie na „więcej". Jakoś szczególnie nam to nie doskwiera, lecz czasami fajnie by było być rozrzutnym.

-Opowiedz co u ciebie. Jak szkoła? Życie miłosne, wolontariat, korepetycje?- wymieniała po kolei co tylko padło jej na myśl.

-Szkoła całkiem w porządku, wolontariat też, tylko trochę nudy, a korepetycje dopiero będę mieć.- westchnąłem.

-Rozumiem, ale powiedz szczerze...- zamieniłem się w słuch, a na twarzy mojej mamy zagościł głupi uśmieszek, więc już spodziewałem się czegoś co nie będzie na serio. -Kiedy będę miała jakąś synową albo zięcia, mi to obojętne.- uśmiechnęła się serdecznie.

Dobre pytanie. Od dawna jakoś nie czułem nic szczególnego do nikogo. Za to od pewnego czasu czuję jakieś dziwne ciepło w okolicach brzucha, kiedy jestem z Karlem. Czasami jakaś gula staje mi w gardle, kiedy chcę coś do niego powiedzieć, a pysk mi się sam śmieje. Nigdy jakoś szczególnie nie myślałem nad swoją orientacją, gdyż mam ważniejsze rzeczy na głowie i zbytnio nie interesuje mnie moja przyszłość i to kim będzie moja druga połówka. Jak teraz się tak zastanowić to być może czuję coś do bruneta, jednak może być to tylko mylące uczucie.

-Nie wiem, zostanę samotnym dziadem.- odpowiedziałem i poszedłem do swojego pokoju śmiejąc się razem z rodzicielką.

Karl ostatnimi czasy dużo pojawiał się w moim życiu. Praktycznie każdy dzień z nim spędzam i mam z każdym dniem coraz większa ochotę znów go zobaczyć i znów z nim porozmawiać, bądź po prostu czuć jego towarzystwo. Po naszym pocałunku nie myślałem o nim jakoś szczególnie dużo, bo byłem nim oszołomiony, lecz wtedy kiedy brunet przelotnie mnie pocałował w szkole w mojej głowie pojawiło się dużo pytań. Czy może znaczę coś więcej dla chłopaka, albo czy zrobił tak z jakiegoś innego powodu. Chciałabym zrozumieć każdy gest bruneta, ale nie umiem.

Z tymi myślami położyłem się na łóżku i zasnąłem.

\\\\|////

Po korepetycjach udałem się na ostatnią godzinę wolontariatu, niby pierwsza mnie ominęła i w zasadzie mógłbym pójść do domu, jednak miałem dużą chęć pogadania z brunetem.

Kiedy wszedłem do biblioteki, nie było o tyle dziwnie co po prostu pusto. Wszystkie książki jakie były na tych starych półkach znajdowały się na teraz na podłodze.

-Nick! Akurat przyszedłeś na pomaganie w bibliotece.- powiedział mój wychowawca, a ja stałem czekając aż ten mi wytłumaczy co dokładnie się dzieje. -Sprzątamy półki. Po prostu.- westchnął, a ja od razu rzuciłem się w stronę bruneta, który się krzątał gdzieś między regałami, szafkami i półkami.

-Cześć.- zacząłem rozmowę i zrzuciłem cały ciężar z ramienia jakim jest moja torba.

-Hej, jak tam?- spytał i przytulił mnie jak zwykle na powitanie.

-Byłem na korepetycjach, które nawet nimi nie są, ale gdybym powiedział że byłem na wyrównawczych też bym skłamał, bo tam nic się nie dzieje.- westchnąłem i zacząłem pomagać Karlowi.

-Dobrze cię widzieć, jakoś się dzisiaj chyba mijaliśmy.- powiedział marszcząc czoło, a ja jedynie pokiwałem głową.

-Tak racja, niestety.- chłopak w tym momencie uśmiechnął się chyba licząc, że ja sam tego nie widzę. -Chcesz może jeszcze iść póki co na papierosa pod szkołę?- spytałem układając kilka książek na swoje miejsce tak jak były.

Chłopak nic nie odpowiedział tylko odszedł od regałów i chwycił mnie za rękę i obaj wyszliśmy z biblioteki, a nikt na nas nawet nie zwrócił uwagi. Szliśmy tak przez całą szkołę, aż pod samym wejściem dopiero mnie puścił. Usiedliśmy na jednej z ławek i wyciągnąłem ostatniego papierosa z opakowania. Zapaliłem go i jako pierwszy się zaciągnąłem.

Chłopak zaś w tym momencie bawił się swoimi rękoma, które co jakiś czas jeździły po moim udzie. W krótkim czasie chłopak zwyczajne oparł się o mniej, lekko się tuląc, a ręce sam splótł z moją dłonią.

Przekazując papierosa do chłopaka od razu spuściłem dłoń na te jego. Żadnemu z nas nie przeszkadzał już lekki wiatr na dworze, dym nikotynowy, czy odgłosy lekcji, które odbywały się nad nami.

Volunteer || KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz