list ósmy

25 1 2
                                    

Droga Astorio...

Dzisiaj byłem na cmentarzu. Grób był cały w kwiatach. Od przyjaciół, od pracowników, od znajomych ze szkoły. Każdy, dosłownie każdy znalazł pieprzony powód aby przyjść i Cię pożegnać. Każdemu nagle się o Tobie przypomniało.

- Dobrze znała Pani Astorię?
- Och tak. Byłysmy niezwykle blisko. Razem z mężem bardzo współczujemy strarty.

Gówno prawda. Nikt z tych ludzi jej nie znał. Nikt nie wiedział o jej zmartwieniach, o dolegliwościach, o smutkach czy cierpieniach. Każdy miał to w dupie. I kiedy śmierć ciągnęła Cię za rękę nie było nikogo.

Stałem tylko ja. I nie mogłem pogodzić się z tym, że nikogo nie obchodzisz. Chciałem cofnąć się i wypłakać się w kogoś ramię, aby za chwilę znów zrobić krok do przodu i być dla Ciebie i tylko dla Ciebie.

Oni mają to gdzieś. Współczują mi straty, ale to co przeżywałem przed tym nawet nie biorą pod uwagę.

Muszę radzić sobie z tym sam. Bo Ciebie już nie ma.

Nie ma i nie będzie.

LISTY BEZ ADRESU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz