Złapałem go za szyję. Była gorąca. Jego ramiona i szyja zawsze były tak przyjemnie ciepłe. Przycisnąłem palec do gardła. Pozostali ruszyli w moją stronę
-Nie. -Zatrzymał ich. -Zanim to zrobisz, proszę, daj mi coś powiedzieć. -Kiwnąłem rozluźniając uścisk. -Rozumiem, że musiałeś się czuć okropnie. Wykorzystałem cię i nie mogę sobie tego wybaczyć. Jednak, nie udawałem mówiąc, że wiele dla mnie znaczysz i chcę byś to wiedział, ponieważ naprawdę byłeś jedyną osobą, która mnie rozumiała. -złapałem kołnierz jego koszuli. Potrzebowałem czasu by wszystko przemyśleć.
-Kłamca. -syknąłem. Vio spojrzał na mnie smutno.
-Jeśli nie chcesz iść z nami, możemy znaleźć dla ciebie dom. -kiwnął w stronę Reda, który podszedł bliżej i dał mu torbę. -Proszę, zjedz coś. -Vio podał mi chleb i grzane piwo korzenne. Odpiął swoją pelerynę i zarzucił mi ją na ramiona.
-Ty pierwszy. -zażądałem podejrzliwie. Kiwnął głową. Oderwał kawałek i połknął. Wypił łyk i odstawił. Popatrzył mi w oczy przez moment, po czym upewniony, podniosłem posiłek. Zjadłem. Picie i jedzenie było takim przyjemnym uczuciem.
-Rozumiem, że mi nie ufasz, ale mówię prawdę.
-Kiedy byłem w świecie mroku -odezwałem się w końcu po zmoczeniu swoich ust -widziałem was. Mogłem poruszać się po cieniach i patrzeć. Nie miałem nic innego do roboty. Chcieli mnie tam zabić, bo jestem zdrajcą. Czy te wszystkie plany, mapy i krew były tylko po to, by uwolnić zwykły cień?
-Wiedziałem... -mruknął Vio. -tak. Jednak: nie zwykły. Jedyny w swoim rodzaju.
-Dlaczego?
-Ponieważ... jesteś bohaterem i chciałem... uważałem, że może tak odpłacę Ci się za poświęcenie.
-Vi -po wszystkim co powiedział, miałem nadzieję, że może wszystko mi wytłumaczy, że może mogę mu zaufać, ale przecież zaufałem mu raz i nie skończyło się to najlepiej. -jesteś kłamcą. Niezwykle przekonującym aktorem. Nie wiem jaki masz interes w sprowadzaniu mnie do żywych, ale jeśli to kolejna obietnica, którą złamiesz, to wolę być martwy.
-Rozumiem. -spuścił wzrok. -Też bym sobie nie wierzył, jednak, szanuję twoją decyzję.
-Vi. Powiedz mi dlaczego to zrobiłeś? -nalegałem.
-Chciałem Cię przeprosić. Wiem, że musisz myśleć, że Cię nienawidzę, ale to nieprawda. W dniu, w którym straciłem twoje zaufanie próbowałem wybrać „mniejsze zło". Ale „mniejsze zło" nie istnieje. Zło zawsze jest złem. Stawiłem na szali twoje życie i życie wszystkich mieszkańców Hyrule. Logiczne równanie. Jeden do tysięcy.
-Obiecałeś, że zostaniemy królami. Razem. Obiecałeś!
-Och... -blondyn spojrzał mi w oczy i lekko się zaśmiał.
-A wiesz co jest najgorsze? Wierzyłem ci. Wierzyłem w każde słowo, które mówiłeś. Myślałem, że naprawdę zrobimy to wszystko co mi obiecałeś. Myślałem, że cię kocham. Byłem taki naiwny. -poczułem łzę płynącą po mojej twarzy i na samą myśl o tym, że nareszcie byłem w stanie się rozpłakać, miałem ochotę utopić się we łzach ze szczęścia, złości lub smutku. Najlepiej wszystkiego naraz.
-Wiem, że Cię kocham. -odpowiedział patrząc mi prosto w oczy. Zrobił głęboki wdech i kontynuował: -Fakt, że nigdy Ci tego nie powiedziałem był moim największym błędem. Jest mi tak przykro, że oddałeś za nas życie, nigdy nie słysząc tego z moich ust. Dlatego teraz, jesteś wolny. Vaati i Ganon nie żyją. Nie musisz już być narzędziem w niczyich rękach. Nie musisz już być jedynie cieniem. Jesteś wolny.Ponownie zacisnąłem ręce na jego szyi. Położył swoją dłoń na moich i popatrzył mi w oczy.
-Zasłużyłem. -powiedział beznamiętnie. Moje serce zadrżało. Z oczu już kaskadami zaczęły lecieć mi słone łzy. Puściłem jego szyję i objąłem go całego. Moje nogi nie były na tyle silne by mnie utrzymać. Ramiona zawieszone na jego szyi trzymały cały ciężar mojego ciała. Wszystko nagle zaczynało nabierać sensu. Te nieprzespane noce. Fakt, że czytał książkę ode mnie co miesiąc, wiedząc bardzo dobrze co się wydarzy. Krew, mapy, triforce, czapka.
-Nienawidzę cię. Sprawiłeś, że wszystko było takie trudne. Wszystko jest takie trudne! Byłeś pierwszą osobą, której zaufałem, ale okazałeś się kłamcą i zdrajcą. -kurczowo zaciskałem pazury na fioletowej tunice.
-Wiem, że zaufanie trudniej jest odzyskać niż zdobyć, ale jeśli jest coś, co mogę zrobić, proszę poinformuj mnie.
-Pół roku byłem przekonany, że mnie nienawidzisz, że widziałeś we mnie jedynie kolejnego potwora. Potrzebuję czasu by pomyśleć. Zapomniałem już jak to jest „być" i wszystko jest tak męczące.
-Chciałbyś iść spać? -zapytał Vio głosem, który brzmiał jak gdyby naprawdę mu zależało. Ten sam, jakim mówił do mnie wtedy.
-Nie z wami w jednym budynku.
-Rozumiem. Jednak, Shadow, proszę zrozum, że żaden z nas nie chce Cię skrzywdzić.
-Vivi... chciałbym ci wierzyć.
-Może... -odezwał się niepewnie Green. -może pójdziemy spać na dole. Jeśli będziesz chciał, zejdziesz do nas jutro.
Vio kiwnął głową. Zrobiłem to samo. Wyszli zostawiając mnie. Wymieniłem spojrzenia z fioletowym bohaterem zanim zamknął drzwi.Miłego dnia, wesołych świąt.
752 słowa
CZYTASZ
Lawenda i fiołki |viodow
FanfictionOd czasu kiedy zniknąłem nie czułem już nic, ale każdego dnia widziałem jak Vio ledwo żyje, przeze mnie.