Rozdział 2

322 24 0
                                    

POV~~STILES

Obudziłem się dość wcześnie rano. Przez całą noc męczyły mnie koszmar przez co musiałem się kilka razy budzić w nocy.
Po szybkim prysznicu zeszłem po schodach do kuchni by zrobić jakieś szybkie śniadanie.

Szybkie mam na myśli tosty bo na nic innego nie miałem ochoty, a też jak bym miał robić sobie na przykład jajecznicę musiał bym dać chociaż odrobinę siły i chęci, a tego u mnie brakowało i to jeszcze o godzinie 6:30 we wtorek.
Kiedy czekałem aż tosty się upieką, szukałem wzrokiem mojego taty ale nigdzie go nie zobaczyłem więc zakładam że dzisiaj zaczynał wcześniej albo mieli jakieś wezwanie.

Nie przejmując się jakiś bardziej tym zjadłem moje cudowne tosty i poleciałem szybko po mój plecak do pokoju bo musiałem się już do szkoły zbierać.

Na szczęście dzisiaj rano tata odebrał od mechanika samochód i nie musiałem targać się ani busem ani iść z buta do szkoły.

Kiedy już do niej dotarłem szybko przy wejściu dołączył do mnie Scott i razem weszliśmy na szczęście mieliśmy razem pierwsze dwie lekcje.

-Hej. Co jest? Co ty taki zmartwiony?- zapytałem się go bo ewidentnie z kilometra było widać że coś jest nie tak u niego.

-Hej. Wszystko jest dobrze bez obaw. Tylko jest sprawa...
Chłowak się w tedy zawiesił więc już było w stu procentach pewne że coś go gryzie.

-Jaka? Wiesz że mi możesz wszystko powiedzieć co nie?- odpowiedziałem mu ale w środku się aż częsłem z ciekawości i co może mu chodzić.

-Czy mógł byś powiedzieć nauczycielowi że źle się poczułem. Bo w połowie lekcji muszę wyjść i to pilnie. - chłopak przez chwilę nic nie mówił. Ale potem dodał tylko- Proszę nie zadawaj pytań. Na razie nie mogę powiedzieć ci nic więcej.

Brunet zdziwił mnie tymi słowami ale tylko przytaknołem głową i weszliśmy do klasy oraz zajęliśmy sieje miejsca. O nic więcej nie pytałem gdyż sam byłem zakłopotany wypowiedzią chłopaka zanim weszliśmy do klasy.

Ciekawe o co mu chodziło. Tylko taka myśl siedziała u mnie w głowie.
Kiedy w końcu minęło pół lekcji Scott bez ostrzeżenia nalgle wybiegł z klasy.

-A temu gdzie tak się śpieszy?- spytała oskarżycielski nauczycielka od matmy w sumie to złe określenie wiedźmą to nawet ona nie jest.

-Źle się poczuł- odpiwdziałem szybko by ominąć jej wzroku mówiącego "masz przejebane".

Po upłynięciu 15 minut Scott nadal nie wrócił zaniepokojony spytałem się wiedźmy czy mogę wyjść do toalety, a ona bez problemu się zgodziła.
Kiedy szedłem szukając wzrokiem przyjaciela nagle go zobaczyłem jak rozmawiał z jakimś mężczyzną.
Kiedy podeszłym bliżej usłyszałem tylko.

-On szczególnie nie może nic wiedzieć. To niebezpieczne. Ale jeśli się dowie to albo ty zginiesz albo on, a jeśli on to i ja.

Tylko tyle udało mi się usłyszeć bo nagle zobaczyłem te czerwono krwiste oczy i wiedziałem że w nich kryje się wiele tajemnicy.

Lecz oprucz nich było coś jeszcze czego nie zauważyłem na samym początku.
Alecz kiedy mężczyzna mnie zauważy nagle wyszedł a Scott dalej stał w tym samym miejscu nawet nie drgnoł.
A ja poszedłem spowrotem do klasy.
Jedyna myśl w moje głowie to było.

Kim on jest i skąd on się urwał.

Słów~~515

Aut~~

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU MOI MILI MAM NADZIEJE ŻE ROZDZIAŁ SIE SPODOBA

MIŁEGO
DNIA/WIECZORU/NOCY/PORANU
ZALEŻY O KTÓREJ TO CZYTACIE

DO NASTĘPNEGO

W Twoich RamionachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz