Rozdział 3

258 22 1
                                    

Pov Stiles~

Scott wrócił pięć minut przed dzwonkiem. Zaczynałem powoli martwić się o mojego przyjaciela, lecz niestety jest on typem osoby że jeśli się sam nie wepchne z pomocą to on o nią nie poprosi ani nawet o niej nie wspomni.

Lecz jedno mnie ciekawiło kim był ten facet i co tu robił, a co najważniejsze co chciał od Scott'a.

Teraz jak o tym pomyśle to ten facet był strasznie podobny do mężczyzny z którym Scott rozmawiał na stołówce.

Ale jedna rzecz był podejrzana. Jego oczy były jak rubiny czyste czerwone nie skażone, ale na bank nie mogły być naturalne to nie możliwe.

Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. Odrazu po usłyszeniu go zacząłem wzrokiem szukać mojego kumpla ale go już nie było. Nie myśląc zbyt dużo o tym wyszedłem z klasy i udałem się w stronę sali w której mam koleją lekcje.

Postanowiłem że spytam się Scott'a po wszystkich lekcjach kim jest ten mężczyzna, co chciał, i czy wszystko u niego dobrze bo coś wydaje mi się że nie.

Po skończonych lekcjach czekałem na Scott'a siedządz na ławce przed szkołą.
Nagle go zobaczyłem jak idzie w moją stronę.

Lecz nie sam kto by się tego spodziewał.
Kiedy wstałem i zacząłem też iść w jego stronę on powiedział coś Isaacowi na ucho a ten odrazu odszedł.

-Scott możemy porozmawiać?- zapytałem nie pewnie bruneta. A ten odrazy mi przytaknął.

Idąc za szkołę gdzie jest cicho i spokojnie  nagle brunet się odezwał.

-To o czym chciałeś pogadać?- zapytał starszy kiedy widział że nie szykuje się zaczęcia rozmowy.

-Szczerze to chciałem cię zapytać i pewną rzecz- powiedziałem w głowie zaczęło rodzić się by powiedzieć tylko nic i wrócić do domu.

-Jasne pytaj o co chesz.

-Wieć kim był ten mężczyzna z którym rozmawiałeś kiedy wyszłaś na lekcji i czego chciał?- spytałem wkońcu ale moje ręce zaczęły się pocić i trząść.

(Można sobie tu póścić końcówkę piosenki Another love bo nawet pasuje)

-Nikim- odpowiedział krótko.

-Ale...- nie dokończyłem bo starszy mi przerwał

-Kurwa nie rozumiesz co do ciebie mówię?!. Nikim ważnym- pierwszy raz podniósł na mnie głos.

-Hej spokojnie. Chce tylko wiedzieć kto to był- powiedziałem to bardzo spokojnie, ale zdradzały mnie moje zaszkolne oczy.

-Kurwa nikt okej! Po cholerę ci to wiedzieć- to były ostanie słowa.
Kiedy chwyciłem go za rękę żeby go zatrzymać ten z odruchu mnie uderzył z liścia w policzek.

Pierwszy raz to zrobił. A jego Miminka się nawet nie zmieniła nadal patrzył na mnie że złością.

"Siniak na pewno będzie" pomyślałem.

Dotknąłem dłonią mojego policzka i poczułem palący ból. Nie mogłem dłużej wytrzymać. Łzy zaczęły mi same lecieć nie byłem już w stanie tego zatrzymać.

Zacząłem szybko zmierzać w stronę mojego domu. Kiedy od zacząłem się oddalać słyszałem za sobą krzyki Scott'a jak mnie woła ale szczerze w tym momencie miałem to głęboko gdzieś.

W połowie drogi się skapłem że ide z buta do szkoły, a auto zostało pod nią.

"Trudno najwyżej jutro mnie tata zawiezie, a do domu jutro wrócę autem"  pomyślałem.

Nie myśląc dużo weszłem do lasu bo przebowałem chwili spokoju.
Usiadłem na pierwszym lepszym pniu. Nagle przed oczami zobaczyłem moment spod szkoły. Oczy Scott'a. Jego głos cały czas siedział w mojej głowie.

-Nie mam pojęcia co się z nim dzieje-powiedziałem to sam do siebie na głos. Byłem załamany a jednocześnie smutny.

-Ja też nie- odezwał się ktoś z krzaków.

Nagle zza krzaków wyszedł wysoki mężczyzna. Rozpoznałem go odrzuca był to ten sam mężczyzna z którym Scott gadał dzisiaj w szkole kiedy była lekcja.

Stanąłem gotowy aby w razie potrzeby rzucić się do ucieczki. Mężczyzna znajdował się teraz w bezpiecznej odległości ode mnie. "Nie powinien być groźny" pomyślałem, przecież Scott z nim rozmawiał. 

- To ty rozmawiałeś dzisiaj z moim przyjacielem? - niepewnie spytałem. Nie znałem nawet jego imienia, ale to nie było teraz istotne.

- Zgadłeś - lekko się uśmiechnął. Znowu zobaczyłem ten błysk w jego oczach. 

Wyższy usiadł na pieńku, który wcześniej zajmowałem ja. Oparł swoje łokcie na kolanach, podtrzymując swoją głowę jedną z rąk. W przeciwieństwie do mnie wydawał się czuć swobodnie. Chyba wiedział, że nie zamierzam się na niego rzucić teraz z nożem czy coś w tym stylu.

- Możesz mi wytłumaczyć co się dzieje ze Scott'em? Martwię się o niego zazwyczaj mi o wszystkim mówił, chociaż nie zawsze od razu - zwróciłem się do nieznajomego.

- Musi ci powiedzieć o wszystkim sam - stwierdził spokojnie. - Najwidoczniej nie jest jeszcze gotowy.

-Ale ja się o niego martwię! - nie dawałem już dalej rady. To co stało się w ostatnim czasie strasznie mnie przytłoczyło przez co nie miałem już na nic siły. W dodatku mój najlepszy przyjaciel się ode mnie odsunął, a ja akurat potrzebowałem pomocy. 

Siadłem pod drzewem podwijając nogi do klatki piersiowej. Twarz schowałem w rękach, cicho płacząc. Niewiarygodne, że tak po prostu zacząłem płakać i to jeszcze przy obcej osobie. Było mi teraz cholernie wstyd. 

Zamknąłem oczy opierając głowę o drzewo. Próbowałem uspokoić swój oddech. Nagle poczułem dotyk ciepłej dłoni na moim ramieniu. Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Podniosłem powieki i ujrzałem dalej tego samego mężczyznę co wcześniej.

Wytarłem rękawem od bluzy resztki łez. Stanąłem na przeciwko wyższego, patrząc mu głeboko w oczy.

Nagle czarno włosy wyciągnął do mnie rękę.

Słowa~849

Przepraszam za wszelakie błędy.
Moi mili to ostatni rozdział w tym roku. Życzę wam wszystkim miłego i udanego sylwestra i by wszystkie wasze postanowienia noworoczne się udały.
I mam nadzieję że zobaczymy się w nowym roku

Miłego dnia/południa/poranku/nocy


 

W Twoich RamionachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz