2

12 3 0
                                    

Wszystko dzieje się za czasów księcia półkrwi

Mineło już tyle lat od kiedy chodzę do Hogawrtu. Mam teraz 16 lat i należę do Slytherin'u w Hogwarcie. Jako jedyna z moich przyciół jestem wychowanką tego domu, więc nie jestem z tego powodu zadowlona. Co prawda tiara przydziału wychwalała moje zalety, które pasują do Slytherin'u ale nie zostałam tam w cale milę przyjęta. Głównie przez moje "koneksje" z Gryfonami i wojną z Draconem Malfoy'em- urodzonym ślizgonem. Harry, Ron, Hermiona oraz Ginny jak i reszta z rodziny Wesleyów, z którymi się mocno przyjaźniłam trawili do Gryfindoru.

Ale jak to powtarzał nam Albus Dumbledore: ,,Nic nie dzieje się przypadkowo" podczas drugiego roku w Hogwarcie, komnata tajemnic została otwarta, a ja wraz z Harrym, Ronem i Hermioną szukaliśmy "dziedzica" Slytherin'u, którym okazałam się ja. W tedy właśnie wyjaśniło się dlaczego jestem wężousta i jako jedyna z naszej paczki trawiłam do Slytherin'u. Jednego ślizgoni nie mogą o mnie powiedzieć: że przynoszę wstyd naszemu domowi. Jako czarownica jestem wybitną uczennicą i dzięki mnie puchar domów byłby masz. Sama, w tajemnicy zgłębiam czarną magię czego nie wie absolutnie nikt- nawet mój brat.

Chyba dostatecznie się wam przedstawiłam. Teraz powróćmy do rzeczywistości.

Były wakacje, a tak właściwie to ich koniec. Na zajutrz miałam udać się z Harrym do Hogwartu na rozpoczęcie naszego 5 roku. Obecnie siedziałam z Harrym w jednej knajpce, na peronie w Londynie. Obserwowanie pociągów bardzo uspokajało Harrego, a ja mogłam się w tedy wyciszyć i pomyśleć w spokoju.

Oboje tego potrzebowaliśmy. Rok temu, podczas naszej niebezpiecznej wyprawy do departamentu tajemnic, śmierciożercy zabili Syriusza Blacka- Wujka Chrzestnego Harrego i naszego jedynego członka rodziny. A dokładnie zabiła go Bellatrix Lestrange, na której przysięgałam zemstę. Wszystkim wydawało się, że tą śmierć najbardziej odczuł Harry i to on cierpiał, jednak nic bardziej mylnego.

Też to przeżywałam, ale na swój sposób. Nie potrafiłam okazywać uczuć w śród innych. Poprostu udawałam że wszystko jest okej, a potem sam na sam przeżywałam.

- A kto to jest Harry Potter?- Podeszła do nas, jedna z kelnerek.
- Właściwie, nikt ważny- Uśmiechnął się nieśmiało Harry.
- Dziwna ta twoja gazeta, zdjęcia się w niej ruszają- Odwajemniła jego uśmiech.

Zachowywali się jakby mnie tam nie było, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz odwrotnie. Harry jeszcze rozmawiał z miłą kelnerką, kiedy ja wstałam z krzesła i lekkim niepokojem podeszłam do okna baru, patrząc na przeciwległy peron.

Pociągą przejechał nader szybko, a ja zauważyłam Albusa Dumbledora. Osobliwy widok, jak na to że ubrany był jak prawdziwy czarodziej, a stał po środku mugolskiego metra.

- Przepraszam, ale musimy już iść z bratem- Zaznaczyłam ostatnie słowo, aby dziewczyna źle tego nie odebrała i spojrzałam ponaglająco na brata.
- Do zobaczenia- Powiedział Harry i wyszedł za mną.

- Mia? Gdzie my idziemy?- Zapytał.
- Nie pytaj, zaraz zobaczysz- Odpowiedziałam schodząc po schodach na stację.

- Wyjątkowo obskurny dworzec- Stwierdził dyrektor.
- Lubie patrzeć na pociągi- Przyznał Harry.
- Dyrektorze? Co się Panu stało w rękę- Zmieniłam temat, Patrz na dłoń Dumbledora.
- Trochę Paskudnie to wygląda- stwierdził- ale nie czas teraz na opowieści. Chwycie mnie za ręce- Nakazał.

Odrazu złapałam za ramię dyrektora, mając już dość tego miejsca. Jednak Harry jeszcze się rozglądał.

- Harry! Nie czas teraz na to. Nie pierwsza, nie ostatnia- Powiedziałam.
- Rób co mówię- Odezwał się Dumbledor.

Nie czekając dłużej Harry złapał za ramię Albusa i razem przeteleportowaliśmy się do jednej z wioski.

- Dobrze wam poszło jak za pierwszym razem. Większość wymiotuje- Rozejrzał się do okoła.
- Nie dziwię się- Dodał Harry lekko się trzęsąc.

Znałam te technikę z ksiąg i wiedziałam co zrobić aby wylądować perfekcyjnie, harry jednak... Nie dokońca.

- Jesteśmy w uroczej wiosce Budleigh babberton, zapewne zastanawiacie się po co was tutaj sprowadziłem, zgadza się- Spojrzał na nas dyrektor, stając przed bramą wejściową do jednego z domów.
- Po tylu latach w szkole już chyba nic mnie nie zdziwi- Stwierdziałam.
- Wyciągnicie różdżki- Nakazał i wszedł do domu.

Po wejściu do niego lekko się przeraziłam, widząc totalną demolkę. Jak się później okazało, to dom jednej z rodzin mugolskich która wyjechała na wakacje, a fotel stojący w rogu salonu to tak naprawdę Horacy Slughorn- Dawny znajomy, jak nie przyjaciel Dumbledora, który uczył u nas w szkole eliksirów.

Z tego co się dowiedzieliśmy, Horacy miał swoich ulubionych uczniów- w tym naszą mamę, których zapraszał na swoje własne spotkania. Albus, po wyjściu z domu oznajmił nam że wszystkie nasze rzeczy znajdują się już u Wesleyów, a my jesteśmy mu w tym roku potrzebni do ważnych rzeczy, ale nic więcej nie zdradził.

Szybko nas teleportował przed norę i sam zniknął.

- Myślisz, że będą bardzo zdziwieni widzieć nas?- Zaśmiał się Harry.
- Myśle, że Ginny się bardzo ucieszy- Zaśmiałam się i puściłam mu oczko.
- Co to znaczy?- Zdzwił się Harry.
- Sam zobacz- Uśmiechnęłam się i otowrzyłam przed nim drzwi.

Ginny stała już przy klatce z Hedwigą i transporterku z moim kotem: Princem- jest to czarny kot perski z ciemno zielonymi oczami. Trudno było przekonać Hagrida, abyśmy go wzięli kiedy byliśmy razem z Harrym na pierwszych zakupach ma pokontnej, ale jakoś się udało.

Wracjąc: Ginny zawołała ze szczęścia i mocno uścisnęła mojego brata, prawie wogóle mnie nie zauważając.

- Hej bo się obraże- Zawołałam wychodząc z drzwi.
- Mia!- Odrazu podbiegła do mnie Ginny i Hermiona.

Mowa węży || Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz