-Amari p.o.v-
Szczerze się uśmiecham. Nie pamiętam, kiedy ostatnio szczerze się uśmiechałam. Nawet Gladion szczerze się uśmiecha. Rzadki widok. Czuję mrowienie, więc wyglądam przez kuchenne okno i widzę, że zapada noc... Nie żeby kogokolwiek w pokoju to obchodziło. Lei i Rika zaczęły tupać łapami w podłogę, tworząc melodię, a Blaze przyciągnął moją gitarę do mnie. Chyba chcą żebym zagrała.
-Gladion p.o.v-
Po tej piosence i tańcu (Amari tylko stukała nogą) byliśmy bez tchu, ale mimo wszystko uśmiechaliśmy się jak idioci. Patrząc na nią, widzę, że jej włosy stały się najeżone, a końce pociemniały do ciemniejszego granatu, a także jej kły wystają z jej górnej wargi. Widziałem jej w takim stanie przez ostatnie 2-3 lata.
-Amari p.o.v-
Zauważyłam, że Gladion lekko się na mnie gapi.
- ehh pokazują mi się zęby, prawda?
Małe wymamrotane „tak" było jego odpowiedzią. Nie obwiniam go. Nawet ja nadal nie jestem przyzwyczajona do tego, że wystają, mimo że tak było przez większość mojego życia. Ostrożnie odłożyłam gitarę i chwiejnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
- chcesz iść ze mną na spacer?
- Jasne. Czy to nie czas, abyś poszła poszukać jedzenia i pokemonów?
Podchodzę do miejsca, w którym rzuciłam swoją bluzę z kapturem i naciągam ją na głowę, ale nie na tyle, żeby nie widział mojej twarzy. Podchodzę do szafki przy framudze drzwi, biorę nową torbę i opróżniam kieszenie z rzeczy, które były w mojej „starej" torbie (którą podpalił Blaze. Nadal nie jestem z tego zadowolona). Wkładam je do mojej nowej torbę i zawiesić ją na sobie. Chwytam też moją gitarę.
- Wszyscy wracajcie do swoich pokeballi.
Rozkazuję i wszystkie pokemony się wykonują.Kiedy wychodzimy z boku na platformę, siadam na krawędzi, obracam się do przodu z nogami zwisającymi z krawędzi i mówię do Gladiona
- Naśladuj mnie, żeby zejść... albo możesz spróbować skoczyć - wrednie się uśmiecham.W odpowiedzi dostaję pustą minę. Śmiejąc się, trzymam się krawędzi platformy.
-Gladion p.o.v-
Amari uśmiecha się do mnie. Potem schodzimy z platformy i podbiegam do krawędzi, żeby zobaczyć, czy wszystko z nią w porządku. Spoglądam w tamtą stronę i widzę, jak się śmieje do rozpuku, upadając twarzą do mnie i chwytając winorośl na pobliskim drzewie.
- Ty cholero!
Krzyczę na nią, a ona ciągle się śmieje. Następnie zsuwa się po winorośli do miechów podłogowych. Niechętnie powtarzam to, co zrobiła Amari i kładę się na brzuchu z nogami zwisającymi z krawędzi. Czy teraz pokładam w niej wiarę i skaczę? Czy skoczę,tak by ześlizgnąć się po winorośli, tak jak ona?