Rozdział 2 - Prezent?

111 6 2
                                    

Moon kazał Dartrixowi użyć płatkowej zamieci. To było super skuteczne. Brionne i Rockruff zemdleli. Silvally miał większość zdrowia.

- aaaa a zwycięzcą jest.... Moon!!! - wykrzykuje komentator.

Łał! Moon musi być silny, że też pokonał Królewską Maskę. Hau wygląda na szczęśliwego? Dlaczego? Przecież przegrał. Nie rozumiem tego dzieciaka. Gladion przybierał swoją charakterystyczną pozę i mamrotał o potrzebie wzmocnienia. Czy on ma obsesję na punkcie bycia silnym? Odnajduje mnie wzrokiem, kiedy na niego patrzę. Uśmiecham się tylko, żeby wiedział, że słyszałem, co mruknął... i dlatego, żeby bardziej go to zdenerwować. Wszyscy zaczęli opuszczać arenę. Poczekałam, aż większość ludzi wyjdzie, zanim próbowałam stąd wyjść. Przechodząc obok mnie Gladion wykonał gest, że chciał ze mną porozmawiać na zewnątrz, za sklepem z malasadami. Kiwam głową w potwierdzeniu i sprawdzam, czy mam przypiętą gitarę do pleców. Podchodzę do wejścia kopuły bojowej i idę porozmawiać z Bertem, aby otrzymać zapłatę.

- Proszę bardzo, Amari oto twoje 5000 yen

- Dziękuję

Przywołuje Leia na spotkanie z Gladionem.

Gdy się zbliżam, widzę, jak niektórzy członkowie z Zespołu Czacha „rozmawiają" z Gladionem, w miejscu w którym mieliśmy się spotkać. Gladion zauważa mnie i porusza oczami, żeby powiedzieć mi, żebym już szła do domu. Kiwam głową, a Lei zaczyna biec do domu.

--- 3rd person---

Czarnowłosa dziewczyna na Midday Lycanrocu wybiegła z kopuły bojowej do pobliskiego lasu (obszary leśne, do których właściwie nie można wchodzić). Para zatrzymuje się przed dużym drzewem i po prostu tam stoi. Dziewczyna chwyta pobliską winorośl i zaczyna wspinać się na nią rękoma. Lycanroc siedzi na ziemi i czeka. Kiedy dziewczyna jest już w połowie, zatrzymuje się, trzyma winorośl w jednej ręce i bierze pokeballa Lycanroca. Lycanroc wraca, a dziewczyna wspina się po winorośli na ukrytą platformę.

-Amari p.o.v-

Wspaniale jest wrócić do domu. *Wzdycham* Chwytam się uchwytu w podłodze platformy i podnoszę się. Podciągam się dalej na platformę, żeby moje stopy nie zwisały, i zsuwam gitarę z pleców. Następnie przewracam się na nie, aby odpocząć. Wszystkie moje pokeballe otwierają się. Pokazują mi się wszystkie moje pokemony. Lei i Rika (mój Midnight Lycanroc) podchodzą do mnie i pomagają mi zejść z podłogi do domku na drzewie... właściwie, to bardziej Rika mnie trzyma i podpiera, podczas gdy Lei upewnia się, że nic nie stoi mi na drodze i popycha krzesło, na którym mogę usiąść.

- Ugh. Dlaczego jestem tak zależna od moich pokemonów, że ​​sama niewiele mogę zrobić? Och!

Zdiąłam czapkę i rozwiązałam koszulę w kratę wokół pasa, podczas gdy Blaze uprzejmie przyciągnęła moją gitarę do siebie, żebym mogła później na niej zagrać.

- Wspaniale jest zdjąć koszulę.

Mówię do mojego kochanego pokemona (Masz na sobie bezrękawnik). Lei, Rika i Blaze potem patrzą na szafkę, w której jedzenie jest z powrotem na mnie. Myślę, że są głodni; kompletny sarkazm. Potem wybucha chór burczących brzuchów. Nawet ode mnie. Próbuję wstać, opierając się o stół. Wtedy decyduje przestać opierać się o stół.

- Tak! Wstaję sama!!!

Byłam na tyle zdeterminowana, że musiałam spróbować chodzić. Tak.....Upadłam płasko na twarz. Usłyszałem szelest na zewnątrz.

- Rika, Lei idźcie zobaczyć,

Podeszli do krawędzi platformy. Jako że nie warczali i widziałam jak odsuwają się od krawędzi platformy, wiedziałam że jest to Gladion. Tylko on wiedział, gdzie mieszkam, a Rika i Lei zostaliby z przodu platformy, gdyby to był inny pokemon.

- Oi, co próbowałaś zrobić?

To były jego pierwsze słowa do mnie.

- Czy to jest jakiś sposób na powitanie starej przyjaciółki?  Odpowiada mi cisza.

- To cię uciszyło. O czym chcesz rozmawiać?

Zamiast odpowiedzieć na moje pytanie, Gladion odpowiada:

- Najpierw pomogę ci wstać.

-Gladion p.o.v-

Zacząłem iść w kierunku Amari, aby jej pomóc. Mijając Rikę i Lei, poklepuję je  po głowach. Torba na moim boku ciągle uderza o moją nogę. Podchodzę do dziewczyny, podnoszę ją z podłogi i pomagam jej usiąść na krześle.

- Jak wylądowałaś na podłodze?

- Próbowałam podejść do szafki po coś na śniadanie.

- Jakie jedzenie chcesz?

- Trochę jagód i poke fasolki.....i nie, nie miałam ich w kieszeni. Blaze spaliła moją torbę.

Tłumiąc chichot, wyciągam z szafy trochę jagód i poke fasolek. Podaję je czerwonookiej. Rozwiązuję torbę w pasie i podaję jej paczkę.

- Otwórz to.

---3rd person---

Amari otworzyła torbę i zobaczyła parę stabilizatorów na nogi. Jej czerwone oczy zachodzą łzami. Gladion jest w szoku, że Amari zaczęła płakać. Podchodzi do niej, ale zatrzymuje się, gdy ta obejmuje go ramionami w pasie i przytula. Widocznie się napina, ale powoli oddaje uścisk.

-Amari p.o.v-

-Dlaczego? Pytam.

- Kiedy cię wcześniej zobaczyłem zauważyłem, że nadal masz problem z chodzeniem... Nawet po 4 latach.

- Przynajmniej mogę poruszać nogami i samodzielnie wstać....Dziękuję.

- To twój prezent na 15 urodziny, mimo że jest trochę spóźniony.

- Przynajmniej pamiętałeś.

---Trzecia osoba---

Gladion pomógł jej założyć stabilizatory i pomógł wstać. Kiedy dziewczyna wstała, Rika, Lei i Blaze zaczęli szczekać i miauczeć z podekscytowania. Po raz pierwszy od lat Amari i Gladion uśmiechnęli się szczerze. Nikt nie zauważył, że niebo zaczęło ciemnieć, co oznaczało, że zapada noc.

The Beast Inside : Gladion x fem! reader (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz