,,One Day'' część III

13 4 0
                                    

Nogi zaczęły mi drżeć. Mężczyzna w masce zaciągną mnie do pokoju bez drzwi. Chwyciłam złote sznurki – próbowałam walczyć, a może nie chciałam poddać się bez walki? Przecież już tak daleko zaszłam. Ku mojemu zdziwieniu z moich ust wydobył się dźwięk - było to imię, które odbijało się od ścian i drzwi, krążąc po całym tym dziwnym budynku.

Mężczyzna ze złością złapał mnie za szyję unosząc w górę. Zaczęło brakować mi powietrza.

- Na prawdę myślałaś, że uda ci się uciec? Jesteś taka głupia.

Po tych słowach rzucił mną, rozrywając przy tym moją koszulkę. Czułam jak moja głowa uderza o ścianę, a ja tracę przytomność. Podpierałam się ręką o podłogę, a drugą trzymałam tył głowy, z którego sączyła się krew. W ustach czułam posmak metalu. Była to czerwona, płynna posoka, która spływała z rany na głowie.

Wkurwiony mężczyzna szybkim krokiem zbliżał się ku mnie. Nie wiem, czy to dlatego że traciłam przytomność, czy dlatego że miałam nadzieję - nie... Ja wierzyłam, że właściciel imienia, które wykrzyczałam, zaraz się tu zjawi i mnie uratuje.

- Jesteś ciekawa co z tobą zrobię?

Nie chciałam tego słyszeć. Zamknęłam oczy, a moją głowę wypełniała jedna myśl.

,,Proszę, uratuj mnie''.

- Zaciągnę cię do... i... - ah zamknij się. Nie mogę już tego słuchać.

- Po moim trupie!

Kamień spadł mi z serca. Był to jedyny głos, który w tym świecie, był mi bardzo dobrze znany. Gwałtownie otworzyłam oczy. Ujrzałam Kay, która znajdowała się w powietrzu, a jej kolano masakrowało twarz giganta. W mojej głowie wszystko działo się w spowolnionym tępię. Jednak za wszelką cenę pragnęłam być przytomna. Poklepałam się po twarzy i z zawzięciem i lekką fascynacją, która była nie na miejscu, oglądałam bójkę. Wciąż czułam się nierealnie, jak w jakimś filmie lub grze. Wróciłam do rzeczywistości, gdy Kay wyciągnęła nóż i zaczęła nim ranić mężczyznę. Gdy ten leżał na ziemi zaczęła iść w moim kierunku.

- Kay... - za cicho, nie usłyszy mnie... - Kay, Kay! KAY!

Dziewczyna momentalnie obróciła się i dźgnęła mężczyznę nożem w brzuch. Na co ten uklęknął. Różowowłosa sprzedała mu kopniaka, po którym runął na ziemię.

- Pozwolisz, że to zabiorę. – brutalnie wyciągnęła nóż, po czym wytarła go o ubranie, martwego już, mężczyzny.

Na ten widok momentalnie wróciłam do żywych. Patrzyłam na nią z podziwem, ale też z przerażeniem.

- Byłaś dzielna. Zauważyłam głębokie zadrapania na jego rękach, broniłaś się. – mówiąc to kucnęła koło mnie. Oddarła kawałek białej zasłony i zaczęła, w sposób delikatny, wycierać moją twarz z krwi.

,,Byłam dzielna?''.

Może ja wcale nie udaję? Może ja tak na prawdę, w głębi duszy taka właśnie jestem? Nie brzydzę się widoku krwi i nawet... I nawet nie szkoda mi życia tego zboczeńca.

- Przepraszam.

Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że nie rozumie.

- Przepraszam, że odeszłam...

Różowowłosa lekko uniosła swój kącik ust i powiedziała:

- Czyż nie wyraziłam się jasno, że nie pozwolę cię skrzywdzić?

Spojrzałam na nią lekko uśmiechając się.

- Chyba ci to nie wyszło.

- Ta... - zaśmiała się niezręcznie z obawą o mój stan. – Dasz radę wstać?

One DayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz