8

1.4K 120 47
                                    

   <3

Minho szedł szybkim krokiem po ulicy biorąc co drugi krok głęboki oddech. Zmierzał w stronę mieszkania szatyna by wreszcie zrozumieć o co chodzi, co się dzieje z młodszym i dlaczego się tak zachowuje. Nie dawało mu to spokoju nie pierwszy, nie drugi i nie trzeci już dzień. To trwało za długo i chciał postawić kres nie spaniu w nocy przez rozmyślanie nad mlodszym.

Skąd miał adres? Napisał do pierwszej lepszej osoby z jego klasy, która okazała się być przewodniczącym stąd nie trudno było im znaleźć jego adres. Oczywiście nie legalnie podali to dla Minho, ale kto by się mu oparł gdy tak ładnie prosi? Każda rozsądną i warta pozycji przewodniczącego osoba. Przynajmniej tak sądził brunet.

Zdjął rękawiczkę z ręki i od razu poczuł na niej chłód. Temperatura była na minusie, a Minho miał na sobie założona tylko lekką kurtkę i parę rękawiczek, którą znalazł w kieszeni leżącą tam od tamtego roku. W dodatku na jego nieszczęście Han mieszkał dalej niż się spodziewał, przez co musiał wziąć 30 minutową przejażdżkę autobusem wśród starszych przepychających się osób tylko po to, by zająć miejsce zanim autobus ruszy. Tak naprawdę nie dziwił im się sam czując, że tak będzie wyglądać jego przyszłość, jeśli nie zacznie z powrotem uprawiać jakiegoś sportu.

Wyjął telefon z kieszeni i sprawdził czy na pewno znajduje się pod dobrym budynkiem i jak się okazało tak..dobrze trafił. Chociaż sam nie mógł się w tej chwili zdecydować pomiędzy tym czy ma się cieszyć czy raczej płakać. Wszystko mówiło mu by lepiej wycofał się z próby dotarcia do młodszego, powoli rozumiejąc jak głupi może być ten pomysł. Podszedł do bramki i rozejrzał sie w około patrząc na posiadłość. Nie zauważył nic szczególnego, każdy przeciętny dom z podwórkiem. Otworzył drzwiczki i niepewnymi krokami zaczął podchodzić do tych dużych, wejściowych.

Zapukał kilka razy nie otrzymując odpowiedzi. Żadnego 'już idę' czy po prostu słyszalnego szumu, że ktoś się zbliża. Czego on się spodziewał skoro mowa teraz o Hanie? Położył rękę na klamkę w głowie modląc się by drzwi były otwarte. Jak bardzo się zdziwił gdy po naciśnięciu jej okazało się, że może bezproblemowo dostać się do mieszkania.

– Jisung? – zawołał próbując powiadomić go, że wszedł do jego domu. Postawił kilka kroków w przód przypominając sobie, że wciąż ma buty na nogach i właśnie robi brudne ślady chłopakowi na podłodze. Zdjął szybko obuwie i tym samym tempem zaczął iść w stronę salonu szukając chłopaka. Nie było go tam, nie było też w kuchni czy łazience znajdującej się na dolnym piętrze. Zacisnął nadgarstki stawiając pierwszy krok na schodach po raz kolejny błagając wszystkich bogów, by nie było rodziców młodszego w domu, i by nie nakryli go na przechadzaniu się po ich posiadłości.

Z każdym krokiem do jego uszu dochodziły co raz to bardziej wyraziste, ale jednak wciąż ciche, szumy, które sugerowały, że jednak ktoś w tym domu jest. Szedł za ich głosem głębokimi oddechami próbując uspokoić to jak szybko jego serce biło. Nie było to w  porządku co robił, ale pomimo to wciąż szedł do przodu nasłuchując się tych odgłosów, które powoli zaczynały przypominać te, które słyszał podczas rozmowy z szatynem.

– Jisung? – zawołał otwierając drzwi do pokoju, z którego dochodziły dźwięki. Wyjrzał za nie i jego serce o mało co nie stanęło i nie połamało się na wiele małych części widząc chłopaka zwiniętego na środku łóżka, schowanego pod toną kołdry i kapturem od bluzy, w słuchawkach na uszach i porozrzucanymi chusteczkami w okół.

<3

𝘀𝗰𝗵𝗼𝗼𝗹 𝗽𝗿𝗼𝗷𝗲𝗰𝘁 | 𝗆𝗂𝗇𝗌𝗎𝗇𝗀 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz