Rano podczas śniadania zagadnęła mnie Hermiona.
- Harry, co się stało w nocy? Słyszałam od Rona, że dusiłeś się kaszląc.
- Miona, powiem ci później okej? - powiedziałem rzucając jej spojrzenie mówiące "za dużo tu ludzi".
- Dobrze
***
- Hanahaki - wyrzuciłem, pokazując jej przepisany opis choroby do mugolskiego zeszytu. Zagłębiła się w tekście.
- Melinie, Harry naprawdę? - Z smutkiem przytaknąłem.
- Kto jest tą szczęściarą?
- Miona, I'm homo too - powiedziałem. Hermiona miała dziewczynę. Czarnowłosą ślizgonkę, przyjaciółkę mojego crusha.
- W takim razie kto?
- Draco - zwierzyłem się i schowałem twarz w rękach.
Nie odpowiedziała. Spojrzałem na nią. Jeszcze raz czytała opis choroby. Gdy dotarła do ostatniego zdania podniosła głowę i spojrzała na mnie.
- Harry, tu jest napisane, że umrzesz jeżeli on nie odwzajemnia twoich uczuć.
- Wiem. Dlatego mówię, że chciałbym ciemnobrązową trumnę i złoto czerwone kwiaty na pogrzebie.
- Harry nawet tak nie żartuj! - wykrzyknęła oburzona - na pewno coś da się zrobić.
- Tak, mogę wyciąć kwiaty i o nim zapomnieć, lepsze wyjście nie? - powiedziałem trochę drwiąco i przekreciłem kartkę na następną stronę.
" Oczywiście istnieje możliwość wyleczenia się z hanahaki. Pierwsza metoda polega na chirurgicznym usunięciu kwiatów z płuc, spowodowanie ich uschnięcia, ale wiąże się to z całkowitą utratą wspomnień związanych z kochaną osobą. Po takiej operacji nie można już nigdy żywić do niej żadnych uczuć, z tego powodu wiele osób decyduje się na śmierć – nieodwzajemniona miłość wydaje się im cenniejsza niż zupełna oziębłość wobec tych, którzy są dla nich całym światem. Drugi sposób to uzyskanie odwzajemnienia uczucia, ale prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest równe niemal zeru. Istnieje także trzecia możliwość: samobójstwo zanim w naszych płucach wyrośnie bukiet zamykający drogę powietrzu. Wszystko albo nic."
Hermiona znowu zagłębiła się w lekturze.
- Harry, porozmawiam z Pansy, może on też cię kocha?
- Tak, a ja jestem wróżką - prychnąłem z sarkazmem. Po chwili oczywiście zaniosłem się kaszlem.
*****
Było coraz gorzej. Za każdym razem dusiłem się białymi kwiatami i własną krwią. Kiedy widziałem Draco na korytarzu czy chodźby w wielkiej sali uciekałem wzrokiem, nie chcą na oczach wszystkich się dusić.
Około tydzień po rozmowie z Mioną, leżałem na błoniach pod drzewem obserwując niebo. Chciałem się uspokoić po całym dniu pełnym stresu czy nie dostanę "napadu" kaszlu przy wszystkich, czy nie uduszę się w końcu własną krwią.
Kiedy leżałem myśląc o najbliższym meczu przeczucie mnie tknęło i podniosłem głowę. Dostrzegłem prawie białe włosy należące do mojego ukochanego. Zamknąłem oczy. Nie tutaj, nie teraz - pomyślałem, jednak poczułem znajome drapanie w gardle.
Znowu zacząłem się dusić kwiatami i krwią. Jak przez mgłę, dostrzegłem co się dzieje. Zobaczyłem, że Draco się zbliża do mnie i kuca. Na ten widok kaszel przybrał na sile. Siedziałem, dusząc się kwiatami. Myślałem, że to będzie koniec, ale Draco położył rękę na moim ramieniu i kaszel, tak jakby trochę odpuścił. Nie chciałem tu być, bo wiedziałem, że kaszel się wzmoże, więc resztkami siły wstałem, jednak zgiąłem się wpół. Jednak mimo to, spróbowałem iść w stronę Hogwartu. Draco chciał zabrać mnie do skrzydła szpitalnego, a ja próbowałem między krwią i kwiatami powiedzieć nie, ale nie udało się.
- Harry, widzę że ledwo się trzymasz, idziemy do skrzydła- usłyszałem jego stanowczy głos.
Mimo mojego stanu próbowałem protestować, ale wbrew mojej woli podniósł mnie na pannę młodą i zaczął nieść, kiedy ja dalej kasłałem kwiatami i krwią.
***
Nie miałem nadziei na to, że Draco odwzajemnia moje uczucia, bo sądziłem, że zrobił to ze względu na Hermionę, która była dziewczyną jego przyjaciółki, jednak kilka dni później, gdy Hermiona wręczyła mi zielony zeszyt w twardej oprawie w moim sercu pojawiła się nadzieja. Zacząłem czytać pamiętnik Draco.
Wrz. 5
Znowu w Hogwarcie. Mcsztywna zrobi test z transmutacji. Nie chcę mi się na niego uczyć. I w dodatku trzeba przygotować esej na eliksiry. Nie mam siły na pisanie zrobię to później. Idę spać.
Było trochę podobnych wpisów, ale wreszcie dotarłem do tego, czego szukałem.
Paź. 15
Zakochałem się. Niestety nie w żadnej dziewczynie tylko w chłopaku. Kocham Harry'ego Potter'a. Niestety nie mam szans, że on jest gejem. Był z tą wiewiórą i chyba Cho. Nigdy nie kręcił z chłopakami.
Wpis był sprzed trzech tygodni. Kilka stron dalej napotkałem taki tekst.
Paź. 31
Dzisiaj spotkałem Harrego na błoniach. Dusił się.... białymi kwiatami. Zaniosłem go do skrzydła. Sprawdziłem w bibliotece o co chodzi. Okazało się, że Harry kogoś kocha. Ma Hanahaki, chorobę która sprawia, że ma się w płucach kwiaty, które chcą nas zabić i zająć organizm, jeżeli osoba która się kocha nie odwzajemnia naszych uczuć. Kwiaty przebijają skórę i narządy. Harry, jeżeli albo nie zdecyduje się na operacje, albo osoba która kocha nie odwzajemnia jego uczuć, umrze. Nie wiem kto to, ale mam nadzieję że Harry powie jej o tym i będą szczęśliwi. Nie chce żeby umierał.
*****
Drugi rozdział, tylko 791 słów .
Talerz na opinie ---------> _________
Byeeeeeeeeeeeeeee

CZYTASZ
Białe kwiaty // Drarry
FanfictionHarry choruje na Hanahaki, jego obiektem westchnień jest, niestety, blond ślizgon, arystokrata, Draco Malfoy. Hermiona i Pansy, w szczęśliwym związku, próbują połączyć chłopaków. Czy im się to uda? Czy Harry wyleczy się z choroby? Krótka, szybka hi...