1

819 53 18
                                    

Siedziałem w pokoju wspólnym. Chciałem wymyślić strategię na trening quidicha, ale do mojej głowy znowu wdarł się on. Obiekt westchnień połowy dziewczyn w tej szkole. Blond włosy, zimne, stalowe oczy. Wysoki, szczupły, ale dobrze zbudowany. Nie wiem nawet kiedy, zdałem sobie sprawę z mojej miłości do niego. Od jakiegoś czasu non stop zajmował moje myśli, nie pozwalając mi spać. Jednak czy miałem jakieś szanse u niego? Był bogaty, przystojny, zawsze koło niego kręciła się jakaś dziewczyna, a ja co? Nie za wysoki, chudy, nie miałem tylu fanek co on. I w dodatku byłem chłopakiem, co w moim mniemaniu zupełnie wykluczało to mnie jako potencjalnego partnera. 

 Kiedy tak użalałem się nad sobą, poczułem drapanie w gardle. Zacząłem kaszleć. 

 Wybiegłem do łazienki, ciągle zanosząc się kaszlem. Oparłem dłonie o umywalkę. Nie przestawalem czuć drapania w gardle. W pewnym momencie z moich ust coś wypadło. Był to... płatek kwiatu. Biały płatek zroszony krwią. Coraz mocniej zanosiłem się kaszlem. Z moich ust wypadało coraz więcej białych kwiatów, było coraz więcej krwi. Po jakiejś minucie przestało.

 Zmęczony usiadłem na ziemi. Nie rozumiałem, o co chodzi. Dlaczego z moich ust wypadają kwiaty i krew? Dlaczego miałem zdarte gardło jakbym przebywał chorobę? Dlaczego stało się to wtedy gdy myślałem o Draco? Nie potrafiłem odpowiedzieć, na te pytania. Wstałem i udałem się do dormitorium. 

 ***** 

 Nazajutrz udałem się do biblioteki, by dowiedzieć się, co jest przyczyną mojego stanu. Po godzinie żmudnych i samotnych poszukiwań, trafiłem wzrokiem na tą nazwę. Hanahaki. Zaintrygowany przeczytałem opis. 

 "Hanahaki to choroba, rzadka, ale jednocześnie powszechnie znana, pojawiającą się wtedy, gdy ktoś zakocha się bez wzajemności w swojej bratniej duszy i darzy ją uczuciem tak silnym, że w głębi serca umiera z powodu braku dotyku i czułości obiektu westchnień. Sytuacja tragiczna, ale poppaprańcowi wydaje się, że także bardzo romantyczna. Ta choroba zakochanych bez wzajemności przejawia się w tym, że w płucach zapuszczają korzenie piękne kwiaty. Zaczyna się od wykaszlenia kilku płatków, później w zależności od siły z jaką kocha się drugiego człowieka, kwiaty te rosną szybciej lub wolniej. Wkrótce rozprzestrzeniają się w układzie oddechowym, na końcu docierając do serca. Choć to piękne cuda natury, sprawiają ból. Do momentu gdy wykaszlenie płatków staje się już niemożliwe z powodu bujności roślin dochodzi do uduszenia. Śmierć z miłości może nastąpić w kilka dni lub nawet kilka lat." 

 Przerażony zamknąłem księgę. Znałem swoją dolegliwość. Hanahaki. 

 *****

Przez kilka dni, co myślałem o blond ślizgonie zanosiłem się kaszlem, a z ust wypadało mi coraz więcej płatków i krwi. 

 Nikt, nikt miał się nie dowiedzieć i nie wiedział, aż do pewnego dnia. 

 W nocy obudziłem się kaszląc kwiatami. Musiał śnić mi się Draco. Usiadłem, co chwilę coraz bardziej dusząc się z powodu roślin. Niestety obudziłem Rona. Kurwa. 

 - Harry co ci jest? Żyjesz? 

 Z powodu duszących kwiatów nie mogłem odpowiedzieć. 

 - Harry? Lumos - powiedział. 

Kiedy zobaczył kwiaty na pościeli, zamarł z przerażenia. Wstał i bez zbędnych słów złapał mnie pod ramię i zaprowadził do drzwi. W zamieszaniu obudziliśmy Nevilla, który widząc mnie kaszlącego kwiatami i Rona trzymającego mnie z boku, zamarł z przerażeniem. 

Gdy z Ronem dotarliśmy do skrzydła, wyszła Pomfrey narzekając na późną porę. Jednak widząc mój stan przestała mówić i wskazując Ron'owi łóżko poszła po eliksiry. Kiedy wróciła kazała mojemu przyjacielowi wyjść i podała mi fiolkę. 

 - Eliksir pieprzowy. Niestety wiele nie pomoże, jedynie złagodzi objawy. Zażywaj dwa razy dziennie. 

 Przestałem już kaszleć, więc podziękowałem i wypiłem eliksir. Po dawce eliksiru i szklance wody wróciłem do dormitorium. Wszyscy już spali, więc ja również zasnąłem, mając nadzieję, że nie obudzę się z kaszlem.


*****

Cześć krótki pierwszy rozdzialik.

Tylko 584 słów. 

Opinie ------------------->

Byeeeeeeeeee

Białe kwiaty // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz