Część 3

76 7 0
                                    

Byłem przemarznięty i zażenowany z powodu mojej żałosnej ucieczki, jednak to nie irytacja była dominującą we mnie emocją. Serce wciąż waliło mi szybko w piersi, mimo, że dawno zapanowałem nad oddechem. Czułem, że źle oceniłem Mingyu i żałowałem, że patrzyłem na niego przez pryzmat Jeonghana. Widziałem w nim zadufanego dupka, który lubi się popisywać i być w centrum uwagi, ale prawda była taka, że był on szczerą osobą.

Okulary znów zaparowały mi od gorącej czekolady, którą w ramach przeprosin zafundował mi Mingyu. Nie chciałem nigdzie z nim iść, ponieważ myślałem, że to mnie przerośnie, ale bezmyślnie się zgodziłem. Siedzieliśmy teraz przy niewielkim stoliku w kawiarni, w której często przesiadywałem z Soonyoungiem lub Hyeri. Teraz jednak czułem się zupełnie inaczej.

— A więc bierzesz udział w konkursie? To niesamowite — powiedział Mingyu wyjątkowo jasnym głosem.

Nie silił się na uprzejmość. Mówił ze szczerym zaciekawieniem, przez co dopadły mnie wyrzuty sumienia. Prawda była taka, że sam chciałem rozmawiać z nim głosem wysokim z ekscytacji, ale nie potrafiłem oszukiwać samego siebie. Spuściłem wzrok, grzejąc dłonie o gorący kubek.

— Tak — mruknąłem tylko tyle.

— Byłeś świetny.

Uniosłem wzrok, patrząc na niego w milczeniu. Zaczynałem podejrzewać, że widzi we mnie ofermę, która potrzebuje pokrzepienia i złudnych słów otuchy.

— Nigdy nie widziałeś jak jeżdżę — zauważyłem w końcu, bo niezręczna cisza zaczęła trwać zbyt długo.

Podekscytowany z niewiadomego dla mnie powodu, przysunął się bliżej stolika, aż kopnął mnie pod stołem przez nieuwagę.

— Widziałem nagranie. Jesteś naprawdę świetny. Zdążyłeś też pokazać na lodzie, na co cię stać — powiedział.

Westchnąłem niesamowicie ciężko, żałując, że nie potrafię wymazać tych wspomnień z jego pamięci. Nawet usunięcie ich ze swojej głowy było dla mnie niemożliwe.

— Mówisz o tej kompromitacji, kiedy wjechałem w barierki?

— Dlaczego jesteś ciągle taki ponury? Skoro sam się nagrywasz, musisz być świadom tego, jak wspaniały jesteś — zauważył, wyraźnie zaskoczony. Nie przyszedłem tutaj, by się z nim kłócić. Tak się składało, że doskonale zdawałem sobie sprawę ze swoich braków i niedoskonałości, może nie ze strony technicznej, ale wciąż byłem niewystarczający.

— Nie nagrywam tego dla siebie. Moja partnerka nie może brać teraz udziału w treningu, więc nagranie jest dla niej. Muszę radzić sobie na razie bez partnera do momentu, w którym wyleczy się z kontuzji.

— A więc jeździsz w parze? Masz dziewczynę?

— Co? Nie... To znaczy tak, ale nie, nie mam dziewczyny. Dlaczego ciągle wprawiasz mnie w zakłopotanie? Ja nie pytam cię o twoje życie i miliony fanek — burknąłem pod nosem. Mingyu miał dar do uświadamiania mi, jaki jestem beznadziejny, na dodatek nic to go nie kosztowało. I choć nie robił tego specjalnie, jego słowa mnie dotykały. — A z resztą, nieważne. Sam już nie wiem, czy w ogóle wezmę udział w zawodach. Najwidoczniej cały wszechświat chce mi przekazać, że to beznadziejny pomysł — oznajmiłem, unosząc kubek, by dopić czekoladkę.

Mingyu nie odpowiedział, co zaskoczyło mnie, ale było również ulgą, bo nie miałem nastroju na pocieszenia ani słowa otuchy. Może w końcu wyczuł, że nie ma to sensu. Patrzył na mnie jedynie z czymś w rodzaju współczucia w oczach. Chyba oboje pomyliliśmy się do siebie. Ja uważałem go za dupka, podczas, gdy okazało się, że jest całkiem w porządku, a on uznał mnie za kogoś wyjątkowego w momencie, w którym byłem zwykłym nieudacznikiem.

How to land a triple axelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz