Rozdzial 2

37 5 2
                                    

Julie POV *dom dziecka*
Mama przyprowadzila mnie do jakiegos budynku wygladal okropnie. Mialam tam zostac bo mamusia wyjezdza, ale dlaczego nic mi o tym nie powiedziala? Nie chcialam tam zostac czulam sie zle. I jeszcze slowa mamy " Kiedy mozecie ją zabrać?" Nie mam pojęcia co oznaczaly, ale one napewno nie byly mile. Wygladalo to jakby mama chciala wypluc te slowa,wyrzucic je z siebie jak najszybciej. Lzy splywaly mi po policzkach, szarpałam sie opiekunce na wszystkie strony nie chcialam tutaj zostac.Wyrwalam sie i wtulilam w mame ale ona mnie zostawila nie odwrocila sie gdy krzyczalam zeby zostala, poprostu mnie zostawila. Po zabraniu mnie od mamy, polozylam sie w moim nowym lozku, ale nie bylo one tak wygodne jak w domu, a na dodatek nie bylo tutaj mojego ulubionego miasia, pana Mikky'ego. Plakalam tak bardzo, potrzebowalam by ktos mnie przytulil, powiedzial ze wszystko bedzie dobrze... Chcialam do domu, tesknilam za mama i babcia chcialabym zjesc ciasto czekoladowe babci. Zawsze robi takie pyszne, moze tutaj tez je robia? Usmiechnelam sie na ta mysl. Wtedy weszla opiekunka byla nawet ladna.
- Julie chodz poznasz inne dzieci - powiedziala pani.
- Ale ja nie chce, ja chce do domu do mamy ona pewnie juz tam na mnie czeka, bo bardzo mnie kocha - odpowiedzialam z pewnoscia do kobiety bardzo kochalam swoja mame.
Ann przykucnela i zlapala mnie za rece.
- Julie posluchaj, nie mozesz wrocic do domu twoja mama musiala wyjechac na razie musisz zostac u nas, Dobrze - Ta pani miala piekny usmiech.
- Dobrze - pokiwalam glowa.
- Chodzmy czekaja na nas. Zlapalam reke opiekunki i weszlam do sali naprawde bylo tam duzo zabawek i dzieci. Biegaly, wygupialy sie, jedni byli tacy jak ja inni starsi.
- Chcesz ciastko - zapytal sie mnie chlopczyk.
- Pewnie, jestem Julie a ty ? - Mama nauczyla mnie ze napoczatku trzeba sie przedstawic, tesknie za nia.
- Theo - usmiechnal sie chlopak - Chodz pobawimy sie w samoloty- chlopczyk pociagnal moja reke.
- Wziuuu jestem samolotem - krzyczal Theo.
- Ja tez ale wiekszym - zasmialam sie.
- Nie ja jestem wiekszym.
- Dlaczego ty ?
- Bo jestem chlopakiem a samoloty nie sa dla dziewczyn.
- A ja lubie samoloty - wystawilam chlopakowi jezyk. Polubilam tego chlopca.
- Dlaczego tu jestes- zapytal Theo z zmarszonymi brwiami jakby sie nad czyms bardzo zastanawial.
- Bo moja mama musi wyjechac ale przydzie po mnie - odpowiedzialam z usmiechem.
- Jestes w domu dziecka twoja mama po ciebie nie wroci - powiedzial chlopiec z powaga. A w jego oczach widac bylo wspolczucie.
- Co to jest dom dziecka? - nie rozumialam co Theo mowil do mnie. Wiem mam 7 lat a nie wiem co to dom dziecka dziwne..
- To taki dom w ktorym teraz jestesmy gdzie zostwia sie dzieci gdy ich sie nie chce.
- Ale to nie prawda moja mama wroci po mnie bo mnie bardzo kocha, obiecala mi!
- Julie ona nie wroci.. - W jego oczach byl smutek, nie znal mojej mamy i nie moze jej osadzac.
- Nie... Nie.. - wybiegalam z placzem i pobieglam do swojego pokoju. - Mamo gdzie jestes tesknie za toba, prosze przyjedz po mnie ja chce do domu do babci, Mamo prosze nie zostawiaj mnie na zawsze - szeptalam patrzac na gwiazdy przez okno, plakalam a razem ze mna niebo.

Wesolych Swiat!!
Kazdy kto czyta i mu sie podoba niech zostawi komentarz abo gwiazdke to bardzo motywuje dziekuje :*

Life is unforeseenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz