Rozdział 4

55 8 3
                                    

Stoję osłupiała. Damian czeka na odpowiedź. Rozglądam się i widzę, że ludzie dookoła również. Każdy się na nas gapi oczekując happy endu.
Silę się na uśmiech i odpowiadam:
-Tak.
Damian próbuje wsunąć pierścionek na mój palec, ale opuchlizna jest zbyt duża.
Szybko łapie za drugą dłoń i pierścionek gładko wsuwa się na palec.
Ludzie wokół nas klaszczą. Damian mnie przytula i szepcze do ucha:
-Już zawsze będziesz moja.
Po plecach przechodzą mi ciarki bo przypominam sobie ostatnie zdarzenia. Mimo wszystko odwzajemniam uścisk.
Trwamy tak jeszcze chwilę czasu i wracamy do stolika.
Wieczór przebiega w miłej atmosferze. Damian co chwilę żartuje. Widać, że wprawiłam go w dobry humor zgadzając się za niego wyjść. Ten humor również mnie się udzielił. Czuję się rozluźniona i pierwszy raz nie martwię się tym co będzie. Cieszę się z tego co tu i teraz. Jednak głeboko wierzę, że zachowanie mojego przyszłego męża zmieni się na lepsze.
Oczami wyobraźni widzę siebie w białej sukni, wokół wszyscy moi bliscy i on, mężczyzna którego kocham.
Zatraciłam się w myślach do tego stopnia, że nie słyszałam co mówił Damian.
-To jak, zgadzasz się? -pyta.
- Tak, jasne. -odpowiadam naprędce.
Wtedy na jego twarzy pojawia się jeszcze szerszy uśmiech i mówi:
- Cieszę się, że się zgadzasz. Więc za miesiąc ślub!
Udaję niewzruszoną, ale tak naprawdę jestem przerażona. Jakim cudem zdołamy zorganizować ślub i wesele w miesiąc? I dlaczego mu się tak spieszy?
-Nie uważasz, że to trochę za szybko?-pytam.
-Nie rozumiem, przecież się zgodziłaś.
Chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. Nie mam żadnych argumentów, więc odpowiadam:
-Skoro tak chcesz, niech będzie.
Kończymy jeść deser, dopijam szampana i zbieramy się do domu.

Po powrocie, odwieszam płaszcz w korytarzu. Ściągam szpilki, które nosiłam zdecydowanie za długo. Moje obolałe stopy niosą mnie do kuchni. Wstawiam wodę na herbatę i wyciągam kubek.
Spokój nie trwa zbyt długo bo do kuchni wchodzi Damian. Widzę, że ściska coś w dłoni. Podchodzi do mnie i pyta:
-Ile razy prosiłem, żebyś nie grzebała w moich rzeczach?
Zastanawiam się chwilę o co może chodzić, ale nie zdążam odpowiedzieć bo otwiera dłoń i moim oczom ukazuje się pomięta biała kartka. Ta sama którą schowałam do kieszeni płaszcza.
Robi mi się gorąco. Na policzkach na pewno pojawiły mi się wypieki. Zaczynam się tłumaczyć:
-To nie tak jak myślisz. Wypadła, gdy szukałam płaszcza i w pośpiechu schowałam do swojej kieszeni. Wiesz,że zawsze staram się być na czas.
Ale on mi nie wierzy. Chowa kartkę do kieszeni spodni i uderza pięścią w blat kuchenny. Głośno wdycha i wydycha powietrze, ale po chwili się uspokaja i pyta:
-Dzwoniłaś pod ten numer?
Jego pytanie mnie zaskakuje. Dlaczego się o to pyta? Czyżby miał coś na sumieniu?
-Nie.-odpowiadam cicho.
Podchodzi do mnie bliżej i mówi:
-Kocham cię, ale nie będę tolerował takiego zachowania.
-To był naprawdę przypadek. Więcej się to nie powtórzy. -mówię.
Przytulamy się na zgodę po czym dodaje:
-Idź, usiadź wygodnie w salonie, a ja zrobię ci herbatę.

Całuję go w policzek i idę do salonu. Okrywam się kocem i włączam telewizor. Skaczę po kanałach, ale nie znajduję nic wartego uwagi. Włączam więc program muzyczny.
Damian wchodzi do salonu z dwoma kubkami goracej herbaty. Swoją stawia na stoliku. Wyciągam rękę w stronę swojego kubka, ale nie chwytam go, bo Damian całą zawartość naczynia wylewa prosto na mnie.

Jednak dostałam za swoje. Obiecuję sobie, że nastepnym razem będę ostrożniejsza.

Życie w milczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz