Rozdział 1

161 25 15
                                    

Siedzę przed lustrem już dobry kwadrans. Właściwie nie wiem co chcę w nim ujrzeć. Może szczęśliwą beztroską dziewczynę, którą byłam jeszcze rok temu. Od czasu poznania Damiana niektóre rzeczy się zmieniły. Choćby to, że mam co raz mniej własnego zdania.
Wmawiam sobie, że to przejściowe. Przecież oboje się kochamy.
Nasza znajomość rozwinęła się bardzo szybko. Po pół roku zamieszkaliśmy razem w domu Damiana. Dostał go od rodziców.
Damian z natury jest zaborczy. Powiedział mi to już na samym początku naszej znajomości, a ja to zaakceptowałam. Z perspektywy czasu zaczynam dostrzegać jednak, że nie do końca się z tym pogodziłam. Wierzyłam, że się zmieni lub przynajmniej będzie się starał.
Od kiedy został moim chłopakiem zdarzyły mu się napady gniewu lub obsesyjnej zazdrości. Lecz nigdy mnie nie uderzył. Aż do dzisiaj.
Teraz oglądam w odbiciu swój zaczerwieniony policzek. Ten sam na którym jeszcze do niedawna składał czułe pocałunki, szepcząc jak bardzo mnie kocha.
Łzy zaczynają mimowolnie spływać mi po twarzy, to był jeden jedyny raz - pocieszam się. Istnieje wiele związków, które były w podobnej sytuacji i udało im się przetrwać. Dla nas też jest szansa.
Słyszę trzaskające drzwi wejściowe,Damian wrócił szybciej ze spotkania biznesowego. Szybko wycieram twarz z łez, próbując wyglądać normalnie. Nasłuchuję kolejnych odgłosów obecności mojego chłopaka, ale niczego nie słyszę. Gdy już mam schodzić na dół, słyszę rozbijające się szkło.
Zbiegam na dół i widzę rozbite lustro, które teraz znajduje się na podłodze naszego holu. Ostrożnie omijam szklane kawałki i wchodzę do salonu. Widzę Damiana przy barku, nieporadnie próbującego wyciągnąć którąś z butelek.
- Dlaczego jesteś pijany? - pytam, starając się nie brzmieć jak przestraszone dziecko.
Odwraca się zaskoczony moją obecnością. Może jest tak pijany, że zapomniał, że tu mieszkam?
On jednak nie odpowiada na moje pytanie i ponownie odwraca się w stronę butelek z alkoholem.
Podchodzę do niego, już mam położyć rękę na jego ramieniu, gdy nagle odwraca się i łapie mnie za nadgarstek. Coraz bardziej zaciska swoją rękę na mojej. Gwałtownie wciągam powietrze. Odczuwam coraz większy ból, ale staram się tego nie pokazywać.
- Nigdy więcej nie zachodź mnie w ten sposób. - mówi. Jedyne co mogę z siebie wydusić to - dobrze.
Jeszcze przez chwilę trzyma moją rękę, po czym ją puszcza i mówi - zejdź mi z oczu, miałem ciężki dzień.
Gapię się na niego oszołomiona. Dlaczego się tak zachowuje? Pytam samej siebie. Przecież nic nie zrobiłam.
Stoję jak wryta, gdy Damian to zauważa, zaczyna krzyczeć żebym się wynosiła.
Biegnę na górę do sypialni i zamykam drzwi na klucz. Nie powstrzymuję płaczu, pozwalam się ponieść fali rozpaczy, która w tym momencie na mnie spłynęła.
Po dwóch godzinach wylewania łez, w końcu się uspokajam. Zbliża się północ. Leżę ogarnięta ciemnością i głuchą ciszą, gdy tę przerywa pukanie do drzwi.
- Otwórz, proszę. - słyszę.
Nie wstaję z łóżka ani nie odpowiadam. Boję się co może się stać, gdy otworzę drzwi naszej sypialni.
Pukanie staje się coraz głośniejsze, aż przeradza się w głośne walenie w nie pięścią.
- Otwórz te drzwi, do cholery! - krzyczy Damian.
Zbieram się w sobie i podchodzę do drzwi. Powoli przekręcam klucz. Damian wpada do pokoju jak rozjuszony byk.
- Dlaczego mnie nie słuchasz? -pyta prawie krzycząc.
Nie zdążam odpowiedzieć,gdy rzuca mnie na łóżko. Strach mnie paraliżuje. Leżę nieruchomo, a on siada na mnie okrakiem.
Co jeszcze może się wydarzyć tej nocy? - pytam samej siebie.


Życie w milczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz