Rozdział 1

672 30 8
                                    


AYLA

Powrót do rzeczywistości okazał się niesamowicie ciężki i to nie koniecznie przez lot piekielną maszyną jaką był samolot. Tak ja dalej nienawidziłam tego środka transportu, co oczywiście niesamowicie bawiło mojego narzeczonego. Bo w końcu przekonywanie mnie do wejścia na pokład jest strasznie zabawne... I zwykle kończy się szantażem...

Na wyspie z dala od ludzi spędziliśmy nie całe dwa tygodnie, co niestety znacznie odbiło się na moim brunecie... Przez praktycznie tydzień od dnia, kiedy wróciliśmy mężczyzna starał się jak to on ujął "nadrabiać w pracy". Oczywiście skończyło się na tym, że widywałam go tylko w nocy, gdy akurat nie mogłam spać, albo przebudził mnie jego powrót.

W końcu postanowiłam zadziałać nieco inaczej... Po kolacji położyłam mojego synka spać, a sama postanowiłam na niego zaczekać. Niestety zjawił się dopiero grubo po północy.

- Jeszcze nie śpisz?- Sama nie wiedziałam czy to co miał w głosie było raczej pretensją czy może troską.- Koszmar?- Po cichu zamknął drzwi sypialni i zdejmując marynarkę ruszył w moją stronę, a ja po prostu wstałam i gdy był już w odpowiedniej odległości po prostu mocno się w niego wtuliłam.

- Kocham cię wiesz?- Rzuciłam wtulając się w niego i zaciągając jego zapachem.

- Ayli...- Zaczął z wydechem.- Ja ciebie też, ale powinnaś już spać.

- Osman tak będziesz mówił do naszego synka.- Podniosłam na niego wzrok.- Wszystko w porządku?- Uważnie obserwowałam jego reakcje.

- Tak. Po prostu jestem zmęczony.- Westchnął, powoli się uspokajając.

- Wychodzisz nad ranem i wracasz w środku nocy, więc jakoś wcale mnie to nie dziwi.- Nie miałam do niego pretensji, jednak ta wypowiedź zabrzmiała zupełnie nie tak.

- Ayla...

- Nie mam do ciebie o to żalu.- Przerwałam chcąc się wytłumaczyć.- Chodzi o to, że się o ciebie martwię. Kiedy uda ci się to wszystko ogarnąć?

- Już niedługo...- Pocałował mnie w czubek głowy.- A jutro może uda mi się wrócić nieco szybciej.- Odsunął się ode mnie.

OSMAN

- A jutro może uda mi się wrócić nieco szybciej.- Oczywiście skłamałem, wiedziałem że nie ma na to szans, jednak chciałem sprawić jej odrobinę radości. 

Jasne, że wiedziałem iż ten wyjazd był za długi i bynajmniej w nieodpowiedniej chwili, jednak... Miałem kaprys, aby spędzić trochę czasu z moją rodziną. Niestety okazało się, że odkąd nie miałem najlepszych kontaktów z Aronem wszystko stało się nieco trudniejsze. Sądziłem, że wiele spraw po prostu zaczeka do mojego powrotu, ale oczywiście nie było takiej możliwości... 

- Nasz syn o ciebie "pytał".- Wypowiadając te słowa zrobiła cudzysłów w powietrzu, no tak dzieciak nie umiał jeszcze składać zdań, jednak...- Tłumaczyłam mu, ale...

Miałem spać, jednak obudził mnie trzask pioruna... Przestraszony zerwałem się do siadu i rozejrzałem w koło. Było ciemno, prawdopodobnie środek nocy, burza za oknem szalała w najlepsze, jednak ja byłem w swoim pokoju. Przez chwilę zastanawiałem się czy to ten szalejący za oknem tajfun, czy może jeden z koszmarów spędził mi sen z powiek... 

Po dłuższej chwili uspokoiłem oddech, powoli wyszedłem z łóżka i ruszyłem w stronę kuchni. Przechodząc przez korytarz zauważyłem, że gdzieś w oddali, a konkretniej na parterze paliło się światło. Zszedłem po schodach, a do moich uszu dobiegły przyciszone głosy rodziców dochodzące z gabinetu ojca. Najciszej jak potrafiłem podszedłem pod ogromne dębowe drzwi...

Nie odejdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz