Rozdział 2

808 23 16
                                    

Zajechałyśmy na podjazd przed domem, podczas pościgu ludzie Osmana zaczęli strzelać w tamtych, a my niepostrzeżenie odłączyłyśmy się od akcji i po prostu wróciłyśmy pod mój dom. Kiedy Rose zatrzymała samochód ja uważnie obserwowałam stojącego przed nim bruneta, był piekielnie wściekły... Widziałam wściekłość i rozczarowanie w jego prawie czarnych tęczówkach.

- Wysiadaj.- Rzuciła rozbawiona zielonooka. Dla niej to dalej była tylko zabawa, podczas gdy ja umierałam ze strachu.

- Rose on mnie zabije.- Poczułam na policzkach nowe strumienie łez, a moje ciało mimowolnie wbiło się mocniej w fotel.

- Nic ci nie zrobi. Wysiadamy.- Odpięła mój pas, a ja naprawdę nie chętnie wykonałam to polecenie. Z jednej strony miałam ochotę do niego podbiec i się w niego wtulić uspokajając swoje nerwy, z drugiej chciałam tylko się przed nim schować... Zniknąć i pojawić się dopiero w chwili, gdy już ochłonie.

- Rose kurwa co ty sobie wyobrażasz?! Przyjeżdżasz żeby się zaszyć, po czym bierzesz bezbronną Aylę bez porozumienia z kimkolwiek tak o do galerii?! Pojebało cię do końca?!- Jak to bez porozumienia... Wychodziło na to, że Rose mnie okłamała...

- Jest cała, daj spokój!- Mówiła bardzo pretensjonalnym, podniesionym głosem, podczas gdy ja unikałam jego wzroku jak ognia.

- A ty kurwa nie wiesz, że ci nie wolno?!- Ruszył w moją stronę, nerwowo łapiąc mnie za ramię.

- Osman proszę...- Skuliłam się, płacząc. Tylko tyle potrafiłam, byłam cholernie słaba.

- Zostaw ją!- Wrzasnęła czarnowłosa stając między nami.- O niczym nie miała pojęcia! Chciałam sprawić jej trochę radości!- Dziewczyna bez strachu czy zawahania odepchnęła mężczyznę, przez co zmuszony był puścić moją rękę.

- Bez porozumienia ze mną!- Teraz to on ją odepchnął.

- Tak! Cały czas jest na ciebie idioto skazana! Dziwie jej się, że to wytrzymuje!

- Bo z tobą już by nie żyła!- Kłócili się i krzyczeli, a ja nie mogąc sobie z tym wszystkim poradzić, zaczęłam biec w stronę domu. Natychmiast wbiegłam po schodach na górę, a potem do naszej sypialni. Tamto miejsce znałam dobrze... Tam byłam bezpieczna. Usiadłam pod oknem na podłodze i starałam się uspokoić, ale prawda była taka, że byłam w histerii. Wszystko to znacznie mnie przerastało.

Dosłownie pięć może siedem minut później do pomieszczenia wszedł mój narzeczony, powoli podniosłam wzrok i zaczęłam mu się przyglądać. Był zły, a nawet gorzej on był wkurwiony do granic możliwości, a ja nie miałam pojęcia co robić...

- Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam. Prze...- Powtarzałam jak w zapętleniu coraz mocniej obejmując swoje nogi. Przerażenie i strach mieszały mi w głowie i odbierały panowanie. Zwijałam się mocniej, trzęsłam, a z moich oczu leciały coraz to nowsze strumienie łez, czekałam jak na skazanie, na to co on zrobi czy powie...

- Na początek się uspokój.- Podszedł bliżej.- Już jest dobrze.- Był naprawdę niewiarygodnie spokojny w stosunku do mnie.

- Ale ja nie chciałam.- Wstałam.- Ja nie wiedziałam... Rick miał wiedzieć!- Podeszłam bliżej niego.- Rose mówiła, że wiedział...- Wtuliłam się w jego tors.- Przepraszam... Proszę wybacz mi!

- Ayla jesteś w histerii.- Mocniej mnie do siebie przysunął.- Najpierw się uspokoisz.- Położył dłoń z tył mojej głowy i przysunął ją do siebie.- Potem porozmawiamy...

- Tak bardzo cię przepraszam.- Nieco uspokoiłam oddech.- Nie złość się proszę.

- Nie złoszczę się na ciebie...

Nie odejdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz