Krótka opowiastka inspirowana ,,Glorią Victis" Elizy Orzeszkowej oraz tematem zadanym przez moją polonistkę, którą serdecznie pozdrawiam i dziękuję za pomysł.
Nie chcę zamieszczać tu jakiegoś wielkiego opisu, bo chcę, żeby książka była niespodzianką...
TROCHĘ rzeczy w opisie, więc czytajcie i zachęcam do udziału w zabawie ^^
---
Około 14 Karolina usłyszała pukanie do drzwi. Z uśmiechem poprawiła swoją bluzkę i ruszyła ku drzwiom, a Cas pobiegł za nią. - Cześć! - Zaczęła gospodyni. - Proszę, wejdźcie. - Przepuściła ich w drzwiach. - Miło znów cię widzieć. Wybacz, ale Kuba nie mógł przyjść. - Amelia przeprosiła za męża i poszła za gospodynią.
- Cas! - Krzyknęła Kamila widząc nowego przyjaciela. - Kami! - Odkrzyknął malec. Dziewczyna miała na sobie niebieską bluzkę i ciemne spodnie, a jej włosy były rozpuszczone.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Idziemy? - Spytała dziewczyna, poprawiając ramiączka od plecaka. - Co w nim masz? - Zaciekawił się chłopiec. - Trochę kanapek, ładowarkę i powerbank, tak na wszelki wypadek, apteczkę, wodę i ostrzałkę do noża. - Wymieniła mała. - Ostrzałkę do noża? - Powtórzył po niej zaciekawiony. Ta puściła mu oczko i uniosła lekko dresową bluzę, którą miała owiniętą w pasie. Oczom Cas'a ukazał się nóż harcerski w skórzanej pochwie przyczepionej do paska dziewczyny. - Świetnie! - Ucieszył się, a potem pobiegł do mamy oznajmić, że wychodzą. Kobiety życzyły im miłej zabawy i raz jeszcze ostrzegły, by na siebie uważali.
---
Cas poprowadził koleżankę do Dębu. - Patrz. - Polecił i wskazał na drzewo. Mała przekręciła głowę. - Co jest takiego niesamowitego w tym drzewie? - Spytała podejrzliwie. - Wiesz co to reinkarnacja? - Chłopiec spojrzał jej w oczy. Zastanawiał się jak to wszystko rozegrać. Zaczął żałować, że nie ma jakiegoś konkretnego planu jak przeprowadzić tą rozmowę...
Chwilę stali w milczeniu, gdy nagle usłyszeli szelest w pobliskich zaroślach. Odruchowo przysunęli się plecami do drzewa.
Duży zając wyskoczył z krzaków i widząc ludzi pognał przed siebie. - Ładny zając, prawda? - Kamila i Daniel podskoczyli na niespodziewany komentarz. Odwrócili się i zauważyli mężczyznę w żołnierskim mundurze siedzącego na gałęzi drzewa. - Dawid! - Uradował się Cas. - J-jak? Skąd? - Wydusiła dziewczynka, z podziwem patrząc na wysokiego mężczyznę. - Jakim cudem się tam znalazłeś bez wydawania żadnych dźwięków? - Sprecyzowała nieśmiało podchodząc do gałęzi. - Witam! - Żołnierz wyszczerzył zęby w uśmiechu a potem z gracją zeskoczył z gałęzi, kończąc zgrabnym pokłonem. - Jestem Dawid. - Dodał i wyciągnął dłoń do dziecka. - Kamila. - Przedstawiła się mała. Jednakże w chwili, gdy chciała złapać jego rękę, zamiast drugiego człowieka poczuła na skórze chłodnawą mgiełkę. Odsunęła rękę i w niemałym zdziwieniu popatrzyła najpierw na Cas'a, a potem na jego starszego kolegę. Ci zaczęli chichotać.
Dziewczynka po chwili naburmuszyła się. - No dobrze... - Uniosła małe dłonie do góry. - To gdzie jest ten projektor, który wyświetla twojego przyjaciela? - Spytała Cas'a, specjalnie akcentując ostatnie słowo. Dawid tylko na to czekał. Zerwał się, poderwał małą do góry i wzleciał z nią na rękach na około metr. Mała wrzasnęła wystraszona i mocno złapała się chłodnego munduru. Tym razem ku jej uldze wyczuła jego materiał.